"Przejazd sugerowany dla rowerzystów". Nietypowe skrzyżowanie w Opolu

Kilku czytelników z Opola zwróciło się do nas z prośbą o poruszenie problemu zmodernizowanego skrzyżowania ul. Luboszyckiej i Nysy Łużyckiej w ich mieście. Niedawno drogowcy z Opola przebudowali to skrzyżowanie i można by bardzo się z tego cieszyć, gdyby nie jedno małe „ale".

Rowerowy "przejazd sugerowany" na opolskim skrzyżowaniu

Popatrzmy na rysunek:

Zwróćmy uwagę na drogę dla rowerów, która przebiega przez skrzyżowanie. Wbrew pozorom nie ma tam przejazdu dla rowerów. Stworzono natomiast swoiste kuriozum, a mianowicie "przejazd sugerowany dla rowerów". Na czym to polega?

Poprzez wyspę oddzielającą jezdnie poprowadzono utwardzony odcinek, na którym zamontowano nawet specjalne podpory, o które rowerzyści mogą się oprzeć oczekując na przejechanie samochodów. Umieszczono również specjalne tablice informujące rowerzystów, iż muszą ustąpić pierwszeństwa pojazdom:

Reklama

Drogowcy chcieli, by rowerzyści ustępowali pierwszeństwa samochodom

Zgodnie z zamiarami opolskich drogowców na tym skrzyżowaniu rowerzyści nie mają pierwszeństwa. Powinni ustąpić pierwszeństwa pojazdom. Założenie jest słuszne, ale próba jego wdrożenia pozostawia bardzo wiele do życzenia. Po pierwsze, w przepisach ruchu drogowego nie ma pojęcia "sugerowany przejazd dla rowerów". Istnieje tylko przejście sugerowane (dla pieszych). Po drugie, art. 27 ust. 1a ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:

Z przepisu tego wynika jasno, że kierujący skręcający w drogę poprzeczną czyli skręcający z ulicy Nysy Łużyckiej w ulicę Luboszycką powinni ustąpić pierwszeństwa rowerzystom przejeżdżającym przez jezdnię nawet wówczas, gdy nie znajduje się tam przejazd dla rowerów.

Po trzecie, rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach dopuszcza możliwość tworzenia znaków drogowych w postaci tablic z napisami, ale w przypadku kiedy znak ten ma dotyczyć kwestii tak ważnej jak pierwszeństwo, budzi to poważne wątpliwości.

Należy zadać sobie pytanie, ilu rowerzystów jadąc po drodze dla rowerów zdoła przeczytać to, co jest napisane na tej umieszczonej wysoko tablicy i zrozumieć treść. Wykonałem próbę, która wskazuje, że na przeczytanie tekstu umieszczonego na tej tablicy potrzeba ok. 6 sekund.

Aby rowerzysta mógł przeczytać ze zrozumieniem napis na tablicy, musiałby się zatrzymać. Jeśli rower jedzie z prędkością 20 km/h, w czasie jednej sekundy pokonuje ponad 5,5 metra. A zatem rowerzysta musiałby dostrzec tę tablicę z odległości ponad 30 metrów i cały czas na nią spoglądać. W praktyce wydaje się to zupełnie nierealne.

Po czwarte, przepisy dopuszczają wprawdzie zmianę ogólnych zasad dotyczących pierwszeństwa za pomocą znaków drogowych lub sygnalizacji świetlnej, ale w tym miejscu nasuwa się logiczne pytanie, skąd kierujący pojazdem skręcający z ul. Nysy Łużyckiej w Luboszycką ma wiedzieć, że wyjątkowo na tym skrzyżowaniu nie musi ustąpić pierwszeństwa rowerzyście. Może w takim razie należałoby umieścić także tablice dla kierowców:

To oczywiście żart. Kwestia pierwszeństwa nie powinna być rozstrzygana w taki sposób.

Po piąte wreszcie, polscy kierowcy nauczyli się już (przynajmniej w większości), że kiedy skręcamy w drogę poprzeczną, musimy ustąpić pierwszeństwa rowerzyście przejeżdżającemu przez jezdnię. Tworzenie zatem wyjątków od tej zasady uważam za szkodliwe i niebezpieczne.

Nietypowa organizacja ruchu powoduje problemy

Nasi czytelnicy opisują groźne sytuacje, do których dochodzi na opolskim skrzyżowaniu. Okazuje się, zgodnie z moimi przepuszczeniami, że znaczna część rowerzystów nie zwraca żadnej uwagi na wspomniane tablice i śmiało przejeżdża przez jezdnię, zmuszając kierowców do hamowania. Jest to szczególnie groźne dla tych kierujących, którzy skręcają w lewo z ul. Nysy Łużyckiej w ul. Luboszycką, zwłaszcza jeśli skręcającym pojazdem jest długi autobus. Popatrzmy na rysunek:

W lewo skręca czerwony samochód osobowy, a za nim autobus. Kierowcy tych pojazdów muszą oczywiście przepuścić jadące na wprost w przeciwnym kierunku pojazdy. W godzinach szczytu znalezienie luki pomiędzy tymi pojazdami wcale nie łatwe.

Kiedy wreszcie osobówka i autobus wykonują skręt w lewo, czerwone auto nagle hamuje, bo z drogi dla rowerów wjeżdża na jezdnię rowerzysta. Kierowca autobusu oczywiście też musi zahamować i w rezultacie tył tego pojazdu tarasuje prawy pas jezdni na ul. Nysy Łużyckiej.

Jak opisują nasi czytelnicy, niejednokrotnie już dochodziło do sytuacji, kiedy to, kierowca jadący ul. Nysy Łużyckiej musiał gwałtownie hamować, bo nagle na jego pasie ruchu zatrzymywał się skręcający w lewo autobus. Trudno oprzeć się wrażeniu, że opolscy drogowcy nie uwzględnili natężenia ruchu, jakie występuje na tym skrzyżowaniu, a przede wszystkim praktycznych realiów  ruchu drogowego. Kolejny czytelnik z Opola, rowerzysta, opisuje taką oto sytuację:

Czy można się dziwić tym kierowcom?

Słuszny jest postulat naszych czytelników z Opola, że przejazd rowerowy powinien przebiegać bliżej przejazdu kolejowego.

Jak rozwiązać problem opolskiego skrzyżowania?

Jeśli już jednak skrzyżowanie zaprojektowano w ten sposób, to jedynym rozsądnym wyjściem byłoby zainstalowanie na nim sygnalizacji świetlnej według schematu pokazanego na poniższym rysunku:

Sygnalizacja świetlna, która obejmowałaby również przejazd dla rowerzystów, zapewniłaby o wiele wyższy poziom bezpieczeństwa na tym skrzyżowaniu. Chodzi tu nie tylko o rowerzystów, ale również o wykonywanie skrętu w lewo z ulicy Nysy Łużyckiej w ulicę Luboszycką. Ten skręt wiąże się z koniecznością przecięcia dwóch pasów ruchu ulicy Nysy Łużyckiej, co przy nasilonym ruchu też bywa niebezpieczne. Jestem natomiast zdecydowanie przeciwny regulowaniu kwestii pierwszeństwa za pomocą specjalnych tablic oraz czynienia w tym zakresie wyjątków od powszechnie przyjętych zasad i przepisów.

Jeśli jednak instalacja sygnalizacji świetlnej jest niemożliwa, to zamiast tablic należy umieścić znak C-13a "koniec drogi dla rowerów", a zamiast "sugerowanego" przejazdu dla rowerów po prostu przejście dla pieszych. Wówczas rowerzyści mieliby obowiązek zejść z roweru i przeprowadzić go po przejściu, co przynajmniej teoretycznie wykluczałoby możliwość wjechania roweru na jezdnię z dużą prędkością. Znając jednak podejście większości rowerzystów do przepisów ruchu drogowego można śmiało zakładać, że wielu z nich i tak przejeżdżałoby po tym przejściu. Tyle tylko, że wówczas w przypadku kolizji wina rowerzysty byłaby ewidentna, bo jazda wzdłuż po przejściu dla pieszych jest zabroniona. 

Przykład opolskiego skrzyżowania powinien być przestrogą, a zarazem wskazówką dla zarządów dróg we wszystkich polskich miastach. Zanim sporządzi się projekt przebudowy skrzyżowania, należy dokładnie przeanalizować sytuację, natężenie ruchu, możliwe zagrożenia, realia zachowań uczestników ruchu. Warto przez kilka dni obserwować takie skrzyżowanie, zwłaszcza w godzinach największego ruchu. Pozwoliłoby to uniknąć prostowania popełnionych błędów za pomocą specjalnych tablic.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: skrzyżowanie | rowerzyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy