Kamery zastępują fotoradary. Sprawdź, jak się przed nimi bronić

Sukcesywnie spada liczba zdjęć wykonywanych przez tradycyjne fotoradary. Za to na kierowców częściej polują przydrożne kamery.

Fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) przestają być straszakiem. Nie jest wykluczone, że cześć z nich zniknie z dróg lub zostaną przeniesione w inne lokalizacje, ponieważ stają się zbędne.

Mało skuteczne

W 2015 r. fotoradary ITD wykonały w sumie 1,1 mln zdjęć (o 400 tys. mniej niż rok wcześniej). Na ich podstawie inspektorzy wygenerowali 665 tys. wezwań do właścicieli pojazdów (210 tys. mniej niż w roku ubiegłym). Dlaczego tak niewiele w stosunku do wykonanych fotografii? "Odrzuceniu podlegają sprawy nienadające się do dalszego procedowania. Powodami negatywnej weryfikacji były m.in.: pojazdy cudzoziemców, nieczytelność zdjęcia, auta uprzywilejowane, niepełne dane właściciela z Centralnej Ewidencji Pojazdów" - tłumaczy Łukasz Majchrzak z Inspekcji Transportu Drogowego.

Reklama

Ale nawet wezwanie nie oznacza jeszcze kary. W 2015 r. nałożono 328 tys. mandatów - blisko 100 tys. mniej niż w 2014 r. (liczba mandatów może zawierać te wystawione na podstawie zdjęć wykonanych we wcześniejszym okresie). Z tego wynika, że statystycznie tylko co trzecia fotografia kończy się karą.

Dane wskazują, że choć na drogach jest coraz więcej urządzeń rejestrujących, liczba wykroczeń co roku maleje. W połowie 2012 r. (tj. na początku instalacji nowych fotoradarów) jedno urządzenie należące do ITD wykonywało średnio ponad 60 zdjęć na dobę. Aktualnie wskaźnik ten wynosi ok. 10 zdjęć na dobę. Oznacza to, że Polacy jeżdżą coraz bezpieczniej, a przede wszystkim wolniej, co przekłada się na mniejszą liczbę wypadków drogowych i ich ofiar.

Czasem ktoś wpadnie

Mimo tego wciąż nie brakuje osób, które lekceważą obecność fotoradarów na drodze. Oto przykłady. W lutym w miejscowości Paniówki fotoradar uwiecznił auto poruszające się 213 km/h na odcinku z ograniczeniem prędkości do 60 km/h. Sprawa trafiła do sądu i zakończyła się wyrokiem skazującym. Z kolei 11 grudnia w miejscowości Wanaty kierowca jechał z prędkością 218 km/h na odcinku z ograniczeniem do 70 km/h.

Groźne kamery

Mimo coraz mniejszej skuteczności stacjonarnych fotoradarów ITD nie narzeka na brak pracy. Rejestracja przejazdu na czerwonym świetle oraz system pomiaru średniej prędkości jeszcze nie ruszyły pełną parą, a już 17,5 tys. kierowców może się spodziewać mandatów. Dane dotyczą zaledwie 1,5 miesiąca funkcjonowania nowych urządzeń (od połowy listopada do końca ubiegłego roku), czyli 20 kamer do rejestracji przejazdu na czerwonym świetle i 4 systemów do pomiaru średniej prędkości, działających na drogach w całej Polsce.

JAK SIĘ BRONIĆ PRZED KAMERAMI

Jeśli kierowca ma obawy, że nie zauważy znaku ostrzegającego o kontroli średniej prędkości, może skorzystać z pomocnika, jakim są aplikacje nawigacyjne oraz ostrzegające o fotoradarach. Nie tylko informują one o odcinku pomiarowym, ale także podpowiadają, jaka jest dozwolona prędkość i gdzie są kamery rejestrujące przejazd na czerwonym.

[1] AUTOMAPA - aplikacja, która nie tylko pomaga dotrzeć do celu, ale także ostrzega o kontrolach prędkości. [2] RYSIEK - darmowa aplikacja, która pełni rolę ostrzegacza, także o kamerach rejestrujących wykroczenia. [3] YANOSIK - jedna z najpopularniejszych aplikacji do ostrzegania przed kontrolami prędkości.

Tekst: Sebastian Sulowski, zdjęcia: archiwum; "Motor" 10/2016

Blokady zamiast fotografii - straż miejska potrafi zarabiać na kierowcach – PRZEPISY

Tajemnice ograniczeń prędkości – KODEKS RUCHU DROGOWEGO

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy