Straż miejska łamie prawo, czy pomaga?

Czy straż miejska w Szczawnicy, przeprowadzając dzieci przez jezdnię w miejscu nieoznakowanym, łamie prawo?

Od kilku lat miejscy strażnicy ułatwiają najmłodszym szczawniczanom przejście przez ul. Główną do szkoły. Pilnują, by uczniowie najmłodszych klas podstawówki bez większych obaw mogli przedostać się na drugą stronę jezdni. Rodzice uczniów rozwiązanie chwalą, choć - jak uważa Dariusz Morawczyński, były komendant straży miejskiej - jest ono niezgodne z prawem. Według niego strażnicy łamią przepisy, przeprowadzając dzieci w miejscu niedozwolonym.

- Przepisy prawa ruchu drogowego wyraźnie mówią, że w odległości mniejszej niż 100 m od przejścia dla pieszych nie ma możliwości przeprowadzania pieszych - tłumaczy Morawczyński. - Tu mamy odległość ok. 40 m. Dopóki nie zdarzy się tu nic złego, problemu nie ma. Co jednak będzie, gdy dojdzie do nieszczęścia? Kto za to odpowie? Rodzic, a może strażnik miejski, który bierze za to wszystko odpowiedzialność, ucząc najmłodszych łamania przepisów?

Według byłego komendanta straży miejskiej dzieci powinny korzystać z przejścia dla pieszych i być uczone prawidłowego poruszania się po drodze, nie tylko przez strażników, ale również przez rodziców.

Reklama

- Nie wierzę, by strażnicy sami od siebie nie przestrzegali przepisów, może mieli jakieś naciski z "góry", od burmistrza - zastanawia się. Przyznaje, że sam, jako strażnik, przez 2 tygodnie także przeprowadzał w tym samym miejscu dzieci. - Przyznaję się do tego, ale wiedząc, że to nie jest najlepsze rozwiązanie, szybko z niego zrezygnowałem - dodaje.

Nie ma mowy o łamaniu przepisów ruchu drogowego przez strażników - odpiera uwagi Morawczyńskiego Andrzej Bańkosz,obecny szef szczawnickiej SM. - W tym miejscu, w którym przeprowadzamy dzieci, jest to dozwolone, bo odległość od przejścia dla pieszych jest większa niż 100 metrów, to sprawdziliśmy - mówi. - Zazwyczaj, by zachować bezpieczeństwo, strażnicy przeprowadzają uczniów w momencie, gdy droga jest wolna, a więc wszystko odbywa się właściwie - przekonuje komendant.

Zdaniem Bańkosza znajdujące się obok szkoły przejście dla pieszych jest dość niefortunnie usytuowane. By dzieci mogły z niego skorzystać, muszą przejść obok dwóch wjazdów, z których korzystają samochody. Jeden prowadzi na plac targowy, drugi do kinoteatru "Pieniny".

Komendant podkreśla, że przeprowadzanie dzieci obok szkoły nie było podyktowane przez władze miasta. - Faktem jest, że na początku, gdy straż była powołana, burmistrz wspominał, że wcześniej takie działanie było praktykowane przez strażników. Nawet pan Morawczyński sam przez 2 tygodnie to robił - dodaje.

Komendant SM zapewnia, że straż będzie nadal przeprowadzać dzieci obok szkoły.

AD (Tygodnik Podhalański)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy