Festiwal drogowego absurdu. Mamy go na filmie!

Głównym celem stosowania znaków drogowych jest tzw. usystematyzowanie ruchu, czyli sprawienie, by pojazdy poruszały się w sposób bezpieczny i płynny. Tyle teorii.

W praktyce, często przejmują one funkcję alibi dla zarządców danego odcinka. Wówczas nie chodzi już wcale o usprawnienie ruchu, ale zdjęcie sądowej odpowiedzialności, gdyby - na danej drodze - doszło do poważniejszego wypadku. Jeśli doliczymy do tego brak znajomości przepisów skutkujący bzdurnym umiejscowieniem wielu zakazów, nakazów czy znaków poziomych, otrzymamy pozbawioną sensu mieszankę.

Zjawisko jest o tyle niebezpieczne, że wyrabia w kierowcach odruch lekceważenia oznakowania. To z kolei oznacza, że - w gąszczu głupot - część naprawdę ważnych znaków może zostać przeoczona, co ma druzgocący wpływ na bezpieczeństwo.

Reklama

Poniżej prezentujemy filmik, jaki otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników. Jego autorem jest pan Marcin, który - również zawodowo - często porusza się po naszych drogach. Jak wielu zawodowych kierowców także on wyposażył swój pojazd w pokładową kamerkę...

Zapraszamy na krótką, niespełna czterominutową, wycieczkę drogą Koźminek - Zbiersk (woj. wielkopolskie). To istny festiwal drogowego absurdu! Autorem filmiku jest pan Marcin prowadzący kanał na YouTubie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy