Boję się policjantów

Bardzo bym chciała polubić policjantów. Oczywiście można mi wytknąć niestosowność takich zapędów, argumentując, że funkcjonariusze nie są do kochania, tylko do wykonywania często niesympatycznej, restrykcyjnej roboty.

Na podstawie doniesień prasowych i telewizyjnych kształtuje się we mnie negatywny obraz policji, a jej przedstawicieli zaczynam się po prostu bać.

Telewizja w sprawozdaniach z udanych akcji pokazuje zakutanych w kominiarki stróżów prawa, którzy niemiłosiernie wykręcają ręce podejrzanym, mimo że ci nie stawiają oporu, a często nawet są już w pozycji leżącej. Oczywiście, od czasu do czasu mam także okazję osobiście spotkać się na drodze z panami policjantami. Jest to moja niezbywalna wina, że przekroczyłam szybkość i moja głupota, że dałam się złapać w miejscu, gdzie stoją zawsze. A tak na marginesie: po co policji nowe, szybkie samochody, jeżeli na ogół wykorzystują je tylko do stania w tym samym miejscu, najchętniej w krzakach? Do takich zasadzek wystarczyłyby stałe budki typu sławojki, a także wysłużone wraki czy karoserie samochodów bez silników, a policjanci byliby rozwożeni do drogowej służby przez minibusy. Byłoby to zupełnie wystarczające do funkcji, którą obecnie spełniają samochody policyjne na drogach, czyli do ochrony pracowników przed deszczem i zawieją. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można by przeznaczyć na benzynę dla lepszych aut naprawdę ścigających bandytów, a nie tylko dla funkcjonariuszy pobierających myto-mandaty.

Reklama

Policja od milicji różni się tym, że z tamtymi można było rozmawiać, czasami się uśmiechali, ci obecni są stateczni, za to z pewną nutą wyższości mówią do mnie: "pani Haniu" lub "pani Haneczko", traktując mnie jak coś, co zaplątało im się w sieci. Kto ich uczy, że do osoby zatrzymanej w czasie kontroli drogowej wolno im zwracać się per "pani Haniu" czy "panie Janeczku", mimo że pan Janeczek w cywilu jest na przykład rektorem uniwersytetu, a pani H. mogłaby być babką indagującego ją kapralka (dwie czy trzy belki, czasami jakieś położone "V"). To, że policjanci z drogówki traktują w tak poufały sposób zatrzymywanych na drogach ludzi, jest w tej chwili zjawiskiem nagminnym, więc ktoś im taką procedurę policyjnego savoir-vivre?u wciska. Taka forma zwracania się przez władzę do obywatela jest nie tylko wysoce niegrzeczna i niestosowna, ale na przykład w moim przypadku - zważywszy na wiek i nadwagę oraz ogólny wyraz - raczej w ogóle irracjonalna.

Zawsze, ile razy pan policjant jest łaskaw używać mojego zdrobnionego imienia, oglądam się, czy przypadkowo nie stoi za mną coś małego, infantylnego, do kogo są skierowane te policyjne karesy. Poufałość w stosunku do pana Janeczka i pani Haneczki ma wywoływać wrażenie, że władza jest taka klawa i niebywale serdecznie nastawiona do obywatela. Uprzejmie dziękuję. Bez szemrania płaciłabym wszystkie mandaty, gdyby, oprócz pilnowania nie przekraczania szybkości, panowie policjanci dbali o moje bezpieczeństwo jeszcze w sposób nieco szerszy.

Dlaczego przy przekroczeniu szybkości o 10 kilometrów panowie z forda mondeo w Sanoku poświęcają mi swój czas i uwagę, w niedzielny ranek przy pustej czteropasmówce, a samochody jadące ze źle ustawionymi światłami nie budzą w nich żadnego zainteresowania? Dlaczego generalnie piraci drogowi, urządzający po szosach slalom między autami, grzejący i oślepiający innych użytkowników światłami, przejeżdżają sobie swobodnie i nie są przez panów policjantów wychwytywani z tłumu innych przyzwoicie zachowujących się pojazdów? Dlaczego panowie policjanci przejeżdżają bez zatrzymania wokół źle oznakowanych robót drogowych, stanowiących zagrożenie dla użytkowników tychże dróg?

Dlaczego na skrzyżowaniu usytuowanym kilka kilometrów przed gigantycznym korkiem nie ostrzegają o nim tak, by umożliwić kierowcom znalezienie innej objazdowej drogi? Dlaczego w rejonach mgły, która doprowadziła do karambolu, nie ostrzega się kierowców, że ta mgła skrywa już kilka aut, które wpadły na siebie, a my, jadąc bez ostrzeżenia, możemy dobić do tego towarzystwa?

Wszystkie te moje pytania w zasadzie sprowadzają się do jednego: dlaczego panowie policjanci tak mało działają na rzecz przeciwdziałania wypadkom, jak to ma miejsce w innych cywilizowanych krajach, a wyłącznie zajmują się karaniem za szybkość, no, może jeszcze za stan techniczny autobusów, w tym drugim przypadku oczywiście tylko wtedy, gdy jest taka akcja. (hjj)

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: boja | samochody | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama