Szanghaj szczęśliwy dla Kubicy?

Robert Kubica swoich wyjazdów do Chin nie wspomina dobrze. - Mam nadzieję, że to się zmieni - mówi krakowianin, który za nieco ponad tydzień będzie się ścigał na torze w Szanghaju.

Robert Kubica swoich wyjazdów do Chin nie wspomina dobrze. - Mam nadzieję, że to się zmieni - mówi krakowianin, który za nieco ponad tydzień będzie się ścigał na torze w Szanghaju.

- Do tej pory w Szanghaju nie miałem zbyt wiele szczęścia, ale oczywiście mam nadzieję, że to się zmieni - powiedział Kubica.

W 2006 roku, podczas swojej pierwszej wizyty za Wielkim Murem, Polak zajął w Chinach 13. miejsce. Rok później nie ukończył wyścigu na torze w Szanghaju, a w zeszłym sezonie był szósty. Tym razem wyścig o Grand Prix Chin został wpisany w inną rubrykę kalendarza startów niż zwykle.

- Jeszcze nie ścigałem się w Chinach o tej porze roku. Teraz jest duże prawdopodobieństwo, że spadnie deszcz. Warunki atmosferyczne mogą mieć duży wpływ na to, jakie wyniki będziemy osiągać przez cały weekend - wytłumaczył polski kierowca.

Reklama

- Tor obfituje w sporą ilość prostych - jednych z najdłuższych w całym kalendarzu startów. Do tego jest też kilka szybkich wiraży, ale w wielu miejscach trzeba ostro hamować - opisał Polak.

W podobnym tonie wypowiada się jego partner z BMW-Sauber Nick Heidfeld. - W pierwszy wiraż wchodzisz na dużej szybkości i potem długo nie zdejmujesz nogi z gazu. Potem jednak nagle robi się ciasno i musisz szybko zejść na drugi bieg - powiedział Niemiec i - podobnie jak Polak - zauważył, że pierwszoplanową rolę mogą w tym roku odegrać warunki atmosferyczne.

ASInfo/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy