Nick Heidfeld kolejny raz zostanie bez pracy w F1

Bruno Senna, trzeci kierowca Lotus-Renault, może już w niedzielnym GP Belgii zastąpić etatowego Nicka Heidfelda. Niemiec jednak nie zamierza oddać miejsca.

Komentator BBC Eddie Jordan ujawnia sensacyjną informację, że począwszy od zawodów na torze Spa Francorchamps, team Lotus-Renault zamierza zrezygnować z usług Nicka Heidfelda. W jego miejsce pojedzie Brunno Senna.

Heidfeld, który tymczasowo zastępuje kontuzjowanego Roberta Kubicę, od kilku tygodni jest w ogniu krytyki ze strony szefa teamu - Erica Boulliera i właściciela Gerarda Lopeza, którzy nie przebierając w słowach, twierdzą, iż zmiennik Polaka zawiódł ich oczekiwania.

Według teorii Eddiego Jordana, była to świadoma polityka teamu, mająca na celu "obrzydzić" Niemcowi pracę w Lotus-Renault.

Reklama

Na razie nie ma oficjalnego składu teamu z Enstone na niedzielny wyścig w Belgii. Tymczasem według niepotwierdzonych informacji Nick, prowadzi bardzo ostre negocjacje z zespołem Lotus-Renault i nie zamierza oddać swojej pozycji w teamie. Niemiec ma świadomość, że jeżeli straci teraz posadę, najprawdopodobniej żadna z ekip Formuły 1 nie skorzysta już z jego usług.

Oprócz słabej jazdy Heidfelda w ostatnich eliminacjach GP, za Senną przemawiają też względy ekonomiczne. Gdyby team zainwestował teraz w sportowe promowanie Brazylijczyka, to do zespołu trafiłyby pieniądze sponsorów, których w ostatnim czasie pozyskał w swoim kraju siostrzeniec Ayrtona Senny. Nie są to kwoty małe, bo obliczone w milionach dolarów, co przy powtarzających się informacjach o kłopotach finansowych ekipy z Enstone, stanowiłoby to poważny zastrzyk.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy