Michael Schumacher planował zostać menedżerem syna

Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 Niemiec Michael Schumacher planował, że w przyszłości będzie menedżerem swojego syna Micka - ujawnił były menedżer kierowcy Willi Weber. Te plany pokrzyżował wypadek na nartach w grudniu 2013 roku.

Schumacher miał wypadek w okolicach Meribel we francuskich Alpach. Przez blisko sześć miesięcy był utrzymywany w stanie sztucznej śpiączki w szpitalu w Grenoble. Potem został przewieziony do kliniki uniwersyteckiej w Lozannie, gdzie go wybudzono. Opuścił ją we wrześniu 2014 i od tego czasu jest pod opieką lekarzy w swojej posiadłości w Gland nad Jeziorem Genewskim.

Rodzina nie udziela informacji o faktycznym stanie jego zdrowia, według nieoficjalnych informacji kierowca nadal jest sparaliżowany.

Weber potwierdził, że wiele razy był na ich wspólnych treningach kartingowych, Michael uważał, że syn ma spory talent, nad którym obaj będą wspólnie pracowali.

Reklama

"Michael pragnął wprowadzić syna do Formuły 1, wiele razy mi o tym mówił. Chciał prowadzić Micka jako zawodnika, tak, jak ja nim kiedyś kierowałem" - dodał Weber.

Były menedżer Schumachera po zakończeniu współpracy z mistrzem świata, przez kilka kolejnych lat zajmował się karierą Niemca Nico Huelkenberga, obecnie kierowcy teamu Renault. W 2011 roku przeszedł na emeryturę, obecnie 77-letni Weber mieszka na Majorce.

20-letni Mick Schumacher idzie w ślady ojca. W 2018 roku był najlepszy w europejskiej Formule 3, w tym sezonie wspiął się o szczebel wyżej i będzie rywalizował w Formule 2. Na inaugurację sezonu F2 pod koniec marca na torze Sakhir w Bahrajnie zajął ósme miejsce. Najszybszy był Kanadyjczyk Nicholas Latifi, a młody Niemiec stracił do niego ponad pół minuty.

Po wyścigu F1 w Bahrajnie, który wygrał mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP), Mick Schumacher uczestniczył w testach dwóch teamów - Ferrari i Alfa Romeo.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy