Kubica: Możemy powalczyć z McLarenem

Robert Kubica z teamu Renault z ósmego miejsca rozpocznie niedzielny wyścig o Grand Prix Węgier, 12. eliminację mistrzostw świata Formuły 1. Z pole position na Hungaroringu wystartuje Niemiec Sebastien Vettel z Red Bulla. - Brakowało mi przyczepności, a bolid dziwnie 'dobijał' do ziemi. Właściwie nie przejechałem dobrze żadnego zakrętu - kręcił głową Robert.

Zobacz zapis relacji na żywo z kwalifikacji

Zapraszamy na relację na żywo z niedzielnego wyścigu. Początek o 14

- Miałem nadzieję, że będę bliżej czołówki. Moje okrążenie w trzeciej części kwalifikacji było jednak bardzo wolne - o połowę wolniejsze niż w Q2, ale nie miałem przyczepności. W wyścigu wszystko rozstrzygnie się na starcie i na pierwszym okrążeniu, dlatego mam nadzieję, że wystartuję dobrze i przesunę się o kilka pozycji - powiedział Robert Kubica po kwalifikacjach.

Reklama

Kubica był trzeci w Q1, a w drugim etapie walki o pole position - siódmy. Polak słabo pojechał finałową serię Q3, gdzie miał duże problemy z przyczepnością bolidu. Mimo niepowodzenia w Q 3, Polak jest optymistą.

Dwa okrążenia pomiarowe w serii Q 3 eliminacji do najbliższego GP Węgier, które przejechał Robert Kubica nie wystarczyły do tego aby być sklasyfikowanym w pierwszej "piątce". Na pierwszym "szybkim kółku" Robert nie ustrzegł się błędu w sektorze numer 1, gdzie zblokował lewe koło bolidu, przez co stracił ponad sekundę do rekordzisty tego odcinka Sebastiana Vettela (Red Bull). Drugie pomiarowe okrążenie to walka Polaka z bolidem, który miał problemy z przyczepnością. Najprawdopodobniej kłopoty Kubicy były pokłosiem sytuacji z pierwszego okrążenia, bądź źle dobranego ciśnienia opon na serię Q 3. Pomimo tego Polak zapewnia, że bolidy Renault mogą skutecznie walczyć prawie ze wszystkimi maszynami, nie wyłączając z tej wyliczanki stajni McLaren.

"Chcielibyśmy walczyć ze wszystkim, ale musimy do tego podchodzić realistycznie. Możemy jednak skutecznie rywalizować z większością, także z McLarenem. W piątkowych sesjach bolid spisywał się bardzo dobrze, chociaż do Red Bulla brakowało nam ponad sekundę, ale to były tak niewiarygodne czasy, że nie ma czego porównywać" - mówił Robert.

Nie bez wpływu na optymizm Polaka pozostaje fakt, iż przed wyścigiem na Węgrzech wprowadzono modyfikację techniczne do bolidu R 30. Chodzi na przykład o dmuchany dyfuzor, zwany potocznie dmuchaną podłogą. Dmuchana podłoga według oceny Polaka na torze Hungaroring spisuje się dobrze, chociaż - jak sam przyznaje - nie jest to element, który do końca został poznany przez kierowców Renault.

"Kiedy wprowadziliśmy dmuchaną podłogę, wiedzieliśmy, że zapewni nam korzyści. Oczywiście jest to dosyć skomplikowany element do zrozumienia, a jeśli wprowadza się to podczas sezonu, to mogą być pewne ujemne strony, ponieważ nie wolno nam testować w trakcie sezonu. Trzeba poprawiać to stopniowo. Na przykład tutaj, jeden z głównych problemów zniknął, więc sądzę, że zapewni nam to lepsze osiągi." - tłumaczył Robert Kubica,

"Zupełnie nie wiem, co się działo na torze. Po prostu brakowało nam prędkości, a liczyliśmy, że się zbliżymy do czołówki. Rano było raczej w porządku na treningu, ale mieliśmy mały problem z mechanizmem różnicowym. Nie wiedzieliśmy, czy uda nam się to naprawić przed kwalifikacjami. Dwie pierwsze sesje były w miarę dobre, ale wciąż nie czułem się zbyt komfortowo w samochodzie. Natomiast w ostatniej było już bardzo źle" - powiedział Kubica.

"Od początku planowaliśmy dwa okrążenia pomiarowe z rzędu. Na pierwszym miałem jak najlepiej przygotować opony i złapać przyczepność, a dopiero na drugim docisnąć. Niestety, wciąż brakowało mi przyczepności, a bolid dziwnie 'dobijał' do ziemi. Właściwie nie przejechałem dobrze żadnego zakrętu - dodał Polak, który po raz piaty wystartuje na Hungaroringu, gdzie debiutował w Formule 1.

Robert Galiński

INTERIA.PL/AFP/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy