Kubica drogo zapłaci za licencję

Prezydent FIA Max Mosley zagroził, że żaden kierowca nie zostanie dopuszczony do GP Australii, jeśli nie wyrobi superlicencji.

To reakcja na wieść, że oburzeni podwyżką kosztów wystawienia superlicencji zawodnicy nie podpisują dokumentu uprawniającego do startów w F1. "Ktoś, kto zarabia kilkanaście milionów rocznie i nie chce wydać jednego czy dwóch procent dochodu, aby dostać licencję na wykonywanie swojej pracy, nie spotka się ze współczuciem" - mówił Mosley, cytowany przez "Przegląd Sportowy".

W odpowiedzi GPDA, organizacja skupiająca zawodników, wystosowała do Brytyjczyka długi list. Podkreśla w nim, że podwyżka była zbyt gwałtowna. W 2008 roku koszt dokumentu wzrósł z 1690 euro (7600 zł) do 10 tys. euro (45 tys. zł) opłaty podstawowej i z 447 euro (2000 zł) do 2000 euro (9000 zł) za każdy punkt, a teraz znów został zwiększony. A więc mistrz F1 Lewis Hamilton musi zapłacić za superlicencję 218 920 euro (prawie milion zł), a Robert Kubica 170 620 (ok. 760 tys. zł).

Reklama
Przegląd Sportowy/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy