"Kubica był zdecydowanie lepszy od Heidfelda"

"Grand Prix Monaco - królowa wśród wyścigów Formuły 1, tym razem nie powaliła kibiców na kolana. I nie chodzi wcale o brak wyprzedzania, ale o fakt, że po raz pierwszy od kilku lat nikt się nie roztrzaskał" - ocenił w "Super Expressie" Nelson Piquet niedzielny wyścig na ulicznym torze w Monte Carlo.

"Grand Prix Monaco - królowa wśród wyścigów Formuły 1, tym razem nie powaliła kibiców na kolana. I nie chodzi wcale o brak wyprzedzania, ale o fakt, że po raz pierwszy od kilku lat nikt się nie roztrzaskał" - ocenił w "Super Expressie" Nelson Piquet niedzielny wyścig na ulicznym torze w Monte Carlo.

"Broń Boże nikomu źle nie życzę, ale spektakularne kraksy były od zawsze nieodłącznym elementem tych zawodów" - dodał trzykrotny mistrz świata.

"Wiele pochwał za wczorajszy wyścig w Monte Carlo należy się ekipie BMW. Ostatnio najczęściej ich krytykowałem, ale oryginalności nie można im odmówić. Taktyka jednego postoju była strzałem w dziesiątkę. Jako jedyny team z czołówki zdecydowali się na takie zagranie i za to należą im się wielkie brawa. Z drugiej strony nie wierzę w to, że ta strategia miała na celu przedarcie się do przodu w przypadku, gdyby na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Tak można sobie zakładać przed każdym innym wyścigiem. Specyficzny tor w Monako niczego tutaj nie zmienia" - stwierdził legendarny kierowca.

Reklama

"Dobry humor może mieć także Robert Kubica. Po raz pierwszy w tym sezonie w równej walce okazał się lepszy od kolegi z ekipy Nicka Heidfelda. I to zdecydowanie lepszy. Niemiec przed dwoma tygodniami w Hiszpanii nie dojechał do mety, ale na każdym kroku powtarzał, że gdyby nie problemy z bolidem, na mecie byłby trzeci. Teraz kłopotów nie było, a do podium było mu równie daleko, jak do wyprzedzenia Kubicy. Żeby nie było tak różowo, to Polakowi należą się też słowa krytyki. Słyszałem, że Robert to taki uliczny wojownik, ale zupełnie tego nie potwierdził. Może więcej nie dało się wycisnąć z tego bolidu, może reszta była poza zasięgiem, ale nie zmienia to faktu, że uliczny wojownik tym razem był nieco bezbarwny" - zakończył Piquet.

Super Express/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy