Hamilton: Nie jestem kłamcą

Nowy sezon nie zaczął się udanie dla mistrza świata, Lewisa Hamiltona.

Po starcie z końca stawki Anglik przez długi czas nie liczył się w walce o czołowe lokaty. Dopiero kolizja Roberta Kubicy i Sebastiana Vettela sprawiła, że Hamilton awansował na 3. miejsce. Chwilę później, po wyjeździe na tor samochodu bezpieczeństwa został wyprzedzony przez Jarno Trulliego i linię mety minął jako czwarty.

Po wyścigu sędziowie ukarali jednak Włocha za niedozwolony manewr wyprzedzania i Hamilton niespodziewanie zainkasował 6 punktów. Toyota podjęła decyzję o nieskładaniu apelacji.

Bomba pękła kilka dni później. Na jaw wyszło, że Hamilton na polecenie zespołu celowo przepuścił Jarno Trulliego. Co więcej podczas wyjaśniania incydentu Lewis Hamilton oraz dyrektor sportowy McLarena, Dave Ryan złożyli fałszywe oświadczenia, skutkiem których była kara dla włoskiego kierowcy.

Reklama

Sędziowie dotarli jednak do zapisu rozmowy przeprowadzonej przez radio między boksami McLarena i Hamiltonem. Za oszustwo anulowano wynik Hamiltona.

Dzień później McLaren poinformował o zawieszeniu Ryana, który został najwyraźniej kozłem ofiarnym.

Sam Hamilton dopiero dzisiaj zajął stanowisko w tej bulwersującej sprawie.

- Zaraz po wyścigu zostaliśmy zaproszeni przez sędziów. Wtedy zostałem poinstruowany przez managera zespołu, co mam mówić. Bardzo przepraszam sędziów i kibiców. Nie jestem kłamcą czy osobą nieuczciwą. Jestem graczem zespołowym i zawsze gdy zespół mówi mi, co mam robić, to ja to robię. Tym razem to był duży błąd. Mam nauczkę - powiedział Hamilton.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama