Czy Vettel straci tytuł? Jest olbrzymia kontrowersja!

W niedzielę Sebastian Vettel zdobył trzeci z rzędu tytuł Mistrza Świata Formuły 1. "Baby Schumi" - jak często określa niemieckiego kierowcę prasa - zawdzięcza sukces szóstej pozycji w kończącym sezon GP Brazylii.

Ostatni tegoroczny wyścig był niezwykle emocjonujący, do końca ważyły się losy mistrzowskiego tytułu. Niemiec na starcie zaliczył kolizję i spadł na ostatnie miejsce. Ostatecznie - dojeżdżając na szóstej pozycji - Vettel pokonał w klasyfikacji generalnej Fernando Alonso, który ukończył GP Brazylii na drugim miejscu.

W końcowej klasyfikacji mistrzostw Vettel uzyskał 281 punktów, aktualny wicemistrz - Fernando Alonso - 278 punktów.

Gdy wydawało się, że sezon 2012 można uznać za zamknięty, przez włoskie i hiszpańskie media przetoczyła się prawdziwa burza. Sympatyzujący z Alonso dziennikarze sugerują, że Vettel zdobył tytuł mistrza świata niezgodnie z obowiązującymi przepisami i wytykają pomyłkę sędziom.

Reklama

Chodzi o sytuację zarejestrowaną kamerą zamontowaną na bolidzie Vettela, a dotyczącą manewru wyprzedzania jednego z bolidów siostrzanego zespołu Red Bulla, czyli Toro Rosso. Zdaniem włoskich i hiszpańskich mediów Vettel zdecydował się na taki manewr w momencie, gdy na torze obowiązywała żółta flaga, która zakazuje wyprzedzania. Jeśli dziennikarze mają rację, niemiecki kierowca powinien otrzymać 20 sekund kary (podobnie jak miało to np. miejsce w czasie GP Niemiec) za wyprzedzanie niezgodne z przepisami.

W praktyce oznaczałoby to spadek na 8. pozycję w klasyfikacji wyścigu i 4 punkty mniej. W takim przypadku tytuł mistrza - różnicą zaledwie 1 punktu - powinien przypaść Fernando Alonso!

Część ekspertów broni Vettela twierdząc, że ten dopuścił się wyprzedania w czasie, gdy wywieszone były flagi żółto-czerwone, które jedynie ostrzegają zawodników o śliskiej nawierzchni i nie zakazują przeprowadzania takich manewrów. Nagranie z bolidu Vettela, które bije właśnie rekordy oglądalności w internecie, zdaje się jednak przeczyć tej opinii...

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że sędziowie nabrali wody w usta i nie komentują doniesień prasy, czekając na oficjalny protest Ferrari w tej sprawie. Włoska stajnia ma czas na jego złożenie do 30 listopada.

Wszystko wskazuje jednak na to, że włoski zespół nie zdobędzie się na taki krok. W wywiadzie dla gazety "Corriere dello Sport" rzecznik Scuderia Ferrari - Luca Colajanni - stwierdził, że team nie zamierza składać oficjalnego protestu w tej sprawie.

Natomiast sam Alonso stwierdził, że już zaraz po wyścigu Jenson Button wspomniał mu, że Vettel mógł wyprzedzić podczas obowiązywania żółtej flagi.

Na filmie widać, że w 14. sekundzie Vettel mija migające żółte światło ("żółtą flagę"). Następnie w 21. s mija światło zielone, ale wówczas jest już po manewrze wyprzedzania... Ponadto w kokpicie pali się sygnalizacja obowiązywania żółtej flagi (dwa żółte światełka po lewej i prawej stronie wskaźnika biegu), która gaśnie w 25. sekundzie filmu, a więc po wyprzedzeniu i po minięciu sygnalizatora z zielonym światłem.

Czyżby trzeci z kolei tytuł mistrzowski Sebastiana Vettela stał właśnie pod znakiem zapytania?

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama