Polski kierowca

Jazda autobusem jest znacznie trudniejsza, niż myślisz

Każdy z nas wie, jak wygląda autobus miejski, ale mało kto myśli o tym, jak się nim jeździ. Ja postanowiłem spróbować i pokazać wam, że nie jest to wcale takie łatwe. Mam nawet wrażenie, że wielu "mistrzów" kierownicy z osobówek nie potrafiłoby nawet pokonać przegubowcem zakrętu...

Przejechałem wspomnianym autobusem najbardziej ruchliwe arterie miasta, napotykając co rusz przejawy bezmyślności i braku wyobraźni innych kierowców. Gdybym był złośliwy, zarysowałbym kilkadziesiąt samochodów i spowodował parę wypadków. Mądry kierowca musi jednak myśleć także za innych i przewidywać ich głupotę. 

Uciążliwe wystawanie

Szerokość autobusu wynosi 2,5 metra, a to oznacza, że zajmuje zazwyczaj niemal cały pas ruchu. Dodam jeszcze, iż pasy w miastach są często wąskie, mają zaledwie 3 metry szerokości. A zatem, jadąc autobusem po takim pasie mamy tylko 25 cm wolnego miejsca z każdej strony. To naprawdę niewiele. Jeżeli w obrębie pasa znajdzie się jakakolwiek przeszkoda, zmusza to kierowcę autobusu to przejechania, przynajmniej częściowo, na sąsiedni pas. W gęstym ruchu miejskim nie jest to takie łatwe.

Reklama


Popatrzcie na przykład głupiego parkowania na chodniku. Kierowcy innych aut potrafili wjechać na chodnik całym obrysem, ale jednemu artyście nie chciało się albo nie umiał. Tył samochodu wystaje na jezdnię. Niewiele wprawdzie, bo zaledwie jakieś 35-40 cm, ale to już wystarcza, by zmusić kierującego autobusem do uciążliwego omijania.

Muszę częściowo wjechać lewymi kołami przegubowca na sąsiedni pas, uważając, by nie spowodować kolizji, nie otrzeć się o pojazd jadący tamtym pasem. Spieszący się kierowcy osobówek wcale nie kwapią się, by ułatwić mi taki manewr.

Omijając wystającą na jezdnię zawalidrogę muszę też patrzeć w lusterko i upewniać się, czy tył autobusu przechodzi bezpiecznie obok zaparkowanego pojazdu, a jednocześnie obserwować drogę przed sobą. Wymaga to sporej podzielności uwagi. Wy, kierowcy osobówek zupełnie nie znacie czegoś takiego, zazwyczaj gapicie się tylko do przodu.

Chętnie bym się po nim przejechał

Są jednak przypadki o wiele dalej posuniętej bezmyślności. Dostrzegam na prawym pasie ukośnie ustawioną osobówkę i pana, który grzebie w bagażniku. Oczywiście mógł ustawić auto równolegle do krawężnika, ale nie chciało mu się. A może nie potrafi? Przy tak wielkim aucie jak ten Opel to przecież nie takie łatwe... Stanął więc sobie ukośnie za furgonetką. Tył osobówki wystaje  na sąsiedni pas. Muszę zatem znowu zatrzymać się i próbować ominąć auto egoisty, który myśli tylko o sobie i któremu brakuje odrobiny wyobraźni.

Przyznam, że chętnie pociągnąłbym tyłem przegubowca po tym zaparkowanym nieprawidłowo samochodzie. Może gdyby ten facet zobaczył urwany zderzak i pognieciony bok, czegoś by go to nauczyło? Zapewne takich ludzi można tylko w ten sposób edukować.

Łatwo trafić rowerzystę

Rowerzyści, jak wiadomo, zazwyczaj nie grzeszą ani zbytnią wyobraźnią, ani szacunkiem do przepisów ruchu. Jeżdżą jak chcą, często narażając się na niebezpieczeństwo. Potrącenie rowerzysty to jednak nie kłopot nie tylko dla niego samego, ale i dla kierowcy.

Patrzcie na kolejną fotkę.  Jadę powoli, bo zbliżam się do przystanku. Młody rowerzysta zaczyna wyprzedzać mnie, wciskając się pomiędzy autobus a krawężnik. Co będzie, jeśli go nie zauważę? Przecież autobus przegubowy ma 16,5 metra długości!

Muszę przyhamować i poczekać, aż szanowny cyklista raczy przejechać. Jeszcze gorzej jest przy skręcaniu na skrzyżowaniu. Bardzo łatwo wówczas o najechanie na takiego bezmyślnego rowerzystę, który niestety nie grzeszy choćby odrobiną rozsądku.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Bus-pas tylko w teorii


W dużych miastach wyznaczane są tzw. bus-pasy. W założeniu ma to ułatwić szybkie poruszanie się autobusów komunikacji miejskiej. Tak by było, gdyby nie kierowcy - cwaniacy, którzy bezczelnie wjeżdżają na  te pasy ruchu, bo za nic mają przepisy, znaki i myślą tylko o sobie. To typowo polskie. Ja wiem lepiej, co można, a co nie. Nikt mnie nie będzie pouczał, co mam robić.

Kierowca furgonetki jedzie sobie spokojnie i powoli bus-pasem przed moim autobusem, bo tak mu się podoba, bo tak mu wygodniej...

Łatwo ściąć sygnalizator albo przejechać ludziom po nogach

Skręcanie długim przegubowcem przebiega zupełnie inaczej, niż osobówką. Muszę pamiętać, by tylne koła bliźniacze nie wjechały na krawężnik, bo łatwo wówczas ściąć sygnalizator albo przejechać po nogach pieszym stojącym przy krawędzi jezdni. A zatem skręt w prawo należy rozpocząć znacznie później, "wypuszczając" daleko przód autobusu. Czasem nawet na pas dla przeciwnego kierunku ruchu.

Na ciasnych skrzyżowaniach nie jest to łatwe, gdyż przeszkadzają samochody jadące z przeciwka poprzeczną ulicą. Nie każdy kierowca osobówki rozumie, o co tu chodzi. Muszę zatrzymać się i czekać, by nie spowodować zderzenia czołowego.

Podczas skręcania patrzę też co chwilę w lusterko. Tylne koła przegubowca przechodzą na milimetry od krawężnika. 

Podobnie jest ze skręcaniem w lewo. Trzeba uważać na stojące pojazdy, by nie zahaczyć o jakieś auto. Na szczęście pani kierująca tym zielonym Oplem Kadettem, widocznym na zdjęciu, zatrzymała się wcześniej. Brawo! Gdyby jednak dojechała do linii warunkowego zatrzymania i stanęła nieco bliżej osi jezdni, miałbym duże problemy ze "złamanie przegubowca".

Przed autobus i po hamulcach

Kierując dużym autobusem muszę utrzymywać odpowiedni odstęp od pojazdu poprzedzającego, gdyż droga hamowania ciężkiego przegubowca jest znacznie dłuższa, niż auta osobowego. Kierowcy osobówek często przypominają natrętne komary, które potrafią wcisnąć się wszędzie. Widzą lukę pomiędzy autobusem a innym pojazdem, a więc myk przed autobus i po hamulcach.  

To z kolei zmusza mnie do nagłego hamowania. Szkoda tylko, że ci "mistrzowie" nie zdają sobie sprawy, co oznacza dla pasażerów autobusu takie depnięcie w hamulce. Przecież wielu pasażerów stoi, trzymając się jedynie poręczy. Są wśród nich ludzie starsi, dzieci, inwalidzi. Podczas awaryjnego hamowania zostają rzuceni z ogromną siłą do przodu na skutek siły bezwładności. Często bywa tak, że doznają poważnych obrażeń, a dureń, który wpakował się tuż przed autobus, spokojnie sobie odjeżdża.

Zachodzi na zakręcie

Szczególną cechą autobusów przegubowych jest tzw. zachodzenie tylnej części na zakręcie. Przegubowiec ma skrętne również tylne koła, co ułatwia pokonywanie zakrętów. Bywa jednak niebezpieczne, zwłaszcza jeśli niedouczony kierowca osobówki podjedzie zbyt blisko do boku autobusu. 

Jeśli autobus skręca np. w prawo, to w tym samym czasie jego tylna część odchyla się w lewo. I to wcale niemało, czasem nawet ponad metr. Aby wam to zaprezentować, użyliśmy wysłużonego przegubowca marki ikarus oraz staruszka, "zabytkowego" Fiata 125p. nabytego na złomowisku.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Popatrzcie, co może się stać z samochodem, który podjechał zbyt blisko do boku przegubowca podczas silnego skrętu autobusem. Autobus zaczyna skręcać w prawo. W tym momencie jego kierowca nie widzi już tylnej lewej części przegubowca w lusterku ani sąsiedniego pasa ruchu, gdyż przegubowiec jest już "złamany".

Jeżeli w tym czasie do lewego boku autobusu podjedzie zbyt blisko osobówka kierowana przez niemyślącego człowieka, to zostanie zmieciona tylnym narożnikiem przegubowca.

Chcesz mieć rozbity bok, to zaparkuj na przystanku

Podobne zjawisko towarzyszy przegubowcowi podczas ruszania z przystanku. Tył też odchyla się w przeciwną stronę niż przód autobusu. Bywa często, że właśnie w obrębie przystanków ustawiają swoje auta ci bezczelni kierowcy, którzy "muszą" gdzieś zaparkować, którzy stanęli "tylko na chwilę" itd.

Utrudnia to nie tylko poruszanie się wsiadających i wysiadających pasażerów, którzy często muszą przeciskać się pomiędzy samochodami, ale także stwarza ryzyko kolizji. Jeśli autobus odchyli się podczas ruszania w lewo, istnieje duża szansa, że osobówka zaparkowana na przystanku przez durnia i egoistę będzie miała zarysowany cały bok.

Rejestrować i karać

W wielu miastach autobusy komunikacji publicznej wyposażone są w kamery rejestrujące przebieg jazdy. Każdego dnia zapisują one tysiące wykroczeń innych uczestników ruchu: bezmyślne parkowanie, zajeżdżanie drogi autobusowi, niedozwolone korzystanie z bus-pasów.

Bardzo się dziwię, dlaczego z takich materiałów nie korzysta Policja. Przecież to doskonały sposób na wystawianie mandatów.  I to bez angażowania funkcjonariuszy, zużywania paliwa przez radiowozy. Wszystko gotowe na tacy, codzienna porcja cwaniactwa, bezmyślności, głupoty, niedouczenia...  Wystarczyłoby tylko oglądać sobie codziennie takie filmy, spisywać numery rejestracyjne i wystawiać mandaty.

Z jednej strony nasze wspaniałe państwo podreperowałoby sobie budżet, a z drugiej egoiści i durnie mieliby poczucie, że nie są bezkarni. A tak poza wszystkim, to miejcie na uwadze, że kierowanie tak wielkim przegubowcem naprawdę nie jest łatwe. I postarajcie się choć trochę myśleć widząc go na drodze.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy