"Porzucone" samochody na polskich lotniskowych parkingach

Na parkingach przy polskich lotniskach stoją setki samochodów pozostawionych tam przed wybuchem epidemii. Pojazdy te należą głównie do Polaków, ale także m.in. do obywateli Czech i Słowacji. "Dzwonią do nas ludzie z całego świata, którzy nie mają jak wrócić do Polski" - powiedział nam pracownik jednego z parkingów w podkrakowskich Balicach. "Ja sam odebrałem telefony min. z Dubaju, Miami i Marakeszu" - dodał.

O co pytają? O bezpieczeństwo swoich samochodów i... opłaty za tak długie parkowanie. A te nie są niskie, choć po przekroczeniu określonego terminu oscylują - w zależności od parkingu - w okolicach 10 złotych za dobę.

Na niektórych przylotniskowych  parkingach stoi sporo samochodów, a na innych tylko pojedyncze sztuki. "To dlatego, że za pomocą specjalnej lawety z podnośnikiem przewieźliśmy samochody z kilku naszych parkingów na jeden plac" - powiedział nam pracownik jednego z największych w Balicach parkingów.

Reklama

Zaparkowane samochody powoli, ale jednak stopniowo znikają z placów.  "Bywa tak, że pojawia się ktoś z rodziny właściciela auta z zapasowymi kluczykami i upoważnieniem do odbioru auta. Oczywiście wydajemy takie auta, po opłaceniu parkingu. Jedna pani z Nowego Targu  zapłaciła wczoraj za samochód kuzyna, który utknął w Chicago 950 złotych"  - powiedział nam ochroniarz parkingu w Kryspinowie koło Krakowa. Reszta aut nadal czeka samoloty, którymi przylecą ich właściciele. Kiedy to nastąpi? Tego nikt nie wie. A licznik opłat wciąż bije.  

A co z obcokrajowcami? Z Czechami sprawa się rozwiązała. Wczoraj uzgodniono, że czescy właściciele samochodów, które pozostały na polskich lotniskach w Krakowie, Katowicach, Wrocławiu i Warszawie będą mogli je odebrać bez dodatkowych opłat za przekroczony czas parkowania. Według szacunków chodzi o ponad 100 pojazdów. Wcześniejszy odbiór samochodów uniemożliwiały przepisy o przekraczaniu granicy zarówno od strony Czech, jak i Polski z powodu epidemii koronawirusa.

Dla Czechów w dalszym ciągu jest ona zamknięta i dlatego przejazd kierowców po samochody organizuje czeska ambasada w Warszawie. Uzgodnili tak wiceministrowie spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych Polski i Czech.

Zainteresowani muszą się zgłaszać do placówki, która odpłatnie umożliwi przejazd autobusami na cztery polskie lotniska. Do kierowców zaapelowano o zabranie ze sobą kabli do ewentualnego uruchamiania akumulatorów w długo zaparkowanych samochodach.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy