Zakłady Stellantisa wstrzymają pracę. W tle pozew i zarzuty o wymuszenie
Koncern Stellantis stoi w obliczu poważnych problemów z dostawami tarcz hamulcowych. Prawnicy spółki złożyli pozew przeciwko dostawcy części samochodowych, zarzucając mu szantaż i próbę wymuszenia. Konflikt ten może skutkować czasowym zamknięciem dwóch istotnych fabryk montażowych w USA.

W skrócie
- Stellantis pozywa kanadyjskiego dostawcę części, oskarżając go o szantaż i wymuszenie z powodu nagłego podwyższenia cen tarcz hamulcowych.
- Spór grozi wstrzymaniem pracy dwóch kluczowych fabryk montażowych w USA, co może wpłynąć na produkcję popularnych modeli aut.
- Dostawca, Peterson Spring, tłumaczy, że poprzednie stawki były nierentowne i wyznaczył Stellantisowi termin do 17 listopada na akceptację nowych warunków.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Koncern Stellantis, który w Europie zmaga się ze spadkiem popytu na niektóre modele, musi obecnie stawić czoła kolejnemu kryzysowi - tym razem za oceanem. Kanadyjska telewizja informacyjna CBC poinformowała, że firma prowadzi spór sądowy z jednym z kanadyjskich dostawców części samochodowych w sprawie cen tarcz hamulcowych.
Problem jest na tyle istotny, że w przypadku braku porozumienia może skutkować wstrzymaniem pracy w dwóch kluczowych zakładach montażowych Stellantisa w Stanach Zjednoczonych.
Szantaż i próba wymuszenia. Stellantis pozywa dostawcę części
Koncern złożył pozew przeciwko firmie Peterson Spring, oskarżając ją o szantaż i próbę wymuszenia. Pozew jest efektem oświadczenia dostawcy części, w którym firma stwierdziła, że nie jest w stanie wysyłać komponentów do producenta samochodów po cenie niższej od kosztów produkcji. Prawnicy Stellantisa podkreślają, że dostawca miał grozić wstrzymaniem dostaw, jeśli producent samochodów nie zgodzi się zapłacić dwukrotności uzgodnionej wcześniej ceny, co oznaczałoby roczny wzrost kosztów o 77 milionów dolarów.
Producent samochodów wystąpił do sądu w Ontario z prośbą o wyznaczenie niezależnej firmy, która przejęłaby nadzór nad zakładem w Woodstock i nakazała kontynuację dostaw części. W dokumentach sądowych koncern zaznacza, że poszukuje alternatywnych rozwiązań, jednak zastąpienie obecnego dostawcy wymaga przeprowadzenia testów bezpieczeństwa nowych komponentów, co może potrwać nawet dwa lata.
Poprzednie stawki były nieopłacalne dla firmy
Firma Peterson Spring broni się z kolei argumentując, że ceny ustalone jeszcze przez poprzedniego właściciela - niemiecką grupę ZF - były najzwyczajniej w świecie nierentowne. ZF mogło sobie na to pozwolić, bo straty w tym segmencie rekompensowało w innych działach, jednak nowy właściciel nie dysponuje takim marginesem. Jak podkreśla Timothy Soergel, dyrektor generalny Peterson Spring, poprzednie stawki po prostu nie były opłacalne dla firmy, która nie posiada zróżnicowanego portfolio produktów.
Według prawników Stellantisa, producent został zmuszony do zapłaty dwukrotności wcześniej wynegocjowanej ceny. Peterson Spring poinformowała firmę, że jeśli nie zgodzi się na podwyżkę, wstrzyma dostawy części. W rezultacie może to zatrzymać dwie fabryki Stellantisa w Michigan i sparaliżować montaż wielu popularnych modeli w USA, w tym Dodge'a Ram oraz Jeepa Grand Wagoneera.
17 listopada to ostatni termin. Potem firma wstrzyma dostawy
Jak wyjaśnił Timothy Soergel, pod koniec października obie firmy rozpoczęły rozmowy na temat nowej ceny części. Wtedy też Stellantis zobowiązał się do jednorazowej dopłaty 7,2 mln dolarów oprócz wcześniej wynegocjowanej kwoty, co umożliwiło przedłużenie dostaw do 17 listopada. Termin ten zbliża się nieuchronnie, a kanadyjskie media podkreślają, że konflikt wciąż pozostaje nierozwiązany.









