Policja zatrzymała złodziei aut. Sprawa ma związek ze znanym dziennikarzem

Policjanci namierzyli dziuplę, do której trafiać miały cztery skradzione na warszawskich ulicach samochody koreańskich marek. Auta były demontowane, a ich części sprzedawane. Funkcjonariusze zatrzymali dwóch mężczyzn. Ta sprawa, jak się okazało, ma związek z dwiema innymi, w tym z kradzieżą auta znanego dziennikarza i pożarem porzuconego w lesie akumulatora.

Policjanci trafili na trop złodziei samochodów. Pomogła skradziona Kia

Stołeczni policjanci trafili ostatnio na trop grupy przestępczej, która zajmowała się kradzieżą samochodów z warszawskich ulic. Następnie pojazdy trafiały do dziupli, gdzie były demontowane, a części sprzedawane. Co ciekawe do członków grupy funkcjonariuszy doprowadziła... skradziona z jednego z parkingów w Warszawie Kia EV6.

"Analiza zdarzeń wykonana przez policjantów samochodówki pozwoliła im na wytypowanie osób podejrzanych o kradzież wspomnianego pojazdu marki Kia. Okazało się, że mogli jej dokonać znani wcześniej policjantom złodzieje samochodowi" - informuje stołeczna komenda. Kolejne informacje, które ustalili policjanci, wskazywały, że podejrzani o kradzież EV6 28- i 29-latek odpowiedzialni są również za kradzieże samochodów, które zniknęły z ulic Warszawy w ciągu ostatniego miesiąca. Chodzi tutaj o samochody producentów koreańskich: Kię ProCeed i dwa egzemplarze Hyundaia Ioniq 5.

Reklama

Policja ustaliła, gdzie trafiają skradzione auta

Funkcjonariusze ustalili, gdzie trafiały skradzione samochody. Jak się okazało, dziupla znajdowała się na jednej z posesji w Woli Rasztowskiej, miejscowości położonej w powiecie wołomińskim. Właśnie tam policjanci z warszawskiej samochodówki, wspierani przez funkcjonariuszy z Wydziału do walki z Przestępczością Samochodową z Komendy Rejonowej Policji z Pragi Południe, zatrzymali obu podejrzewanych o kradzież EV6 mężczyzn.

Jaka kara grozi złodziejom?

Po doprowadzeniu do prokuratury 28-latek i jego o rok starszy kolega usłyszeli po cztery zarzuty kradzieży z włamaniem do pojazdów. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.

Cała sprawa ma związek z kradzieżą elektryka dziennikarza i pożarem akumulatora w lesie

Jak się okazało, jednym z ich łupów padł również samochód należący do dziennikarza zajmującego się tematyką elektromobilności, redaktora portalu WysokieNapiecie.pl, Bartłomieja Derskiego. Na początku lipca, za pośrednictwem mediów społecznościowych, poinformował, że skradziono redakcyjnego Hyundaia Ioniq 5. Do zdarzenia miało dojść na Dolnym Mokotowie. 

Jak się okazało, kradzież samochodu Derskiego mogła mieć związek z innym opisywanym w mediach zdarzeniem. Chodzi tutaj o sprawę pożaru akumulatora koreańskiego auta elektrycznego, do którego doszło w okolicy Tłuszcza. Derski stwierdził wówczas, że jedna z pięciu odnalezionych kompletnych baterii mogła pochodzić z jego auta.

Teraz dziennikarz ponownie odniósł się do sprawy, ponownie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Opublikował nagranie z opisywanej powyżej akcji stołecznej policji. Jak stwierdza, jego samochód został już rozebrany, ale zarzuty w związku kradzieżą również zostały przedstawione zatrzymanym. 

Wcześniej Derski opublikował w mediach społecznościowych fragment skanu sądowego postanowienia o tymczasowym aresztowaniu w postępowaniu przygotowawczym.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kradzieże samochodów | złodzieje samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy