Które chińskie marki znikną z Polski? Ekspert wskazuje na homologację
Chińskie samochody podbijają polskie ulice. W zaledwie dwa lata przybyło około 30 chińskich marek motoryzacyjnych, co w praktyce podwoiło liczbę graczy oferujących swoje auta na polskim rynku. Które z nich przetrwają, a które - po krótkim romansie ze Starym Kontynentem - mogą w szybkim tempie zniknąć z salonów? W rozmowie z Interią Wojciech Drzewiecki z Samaru zwraca uwagę na pewien ważny aspekt. O planach marki dotyczących europejskiego rynku dużo mówi jej podejście do kwestii uzyskania pełnej europejskiej homologacji.

Spis treści:
- Chińskie rozpoznanie bojem. Marki będą znikać z rynku?
- Co daje europejska homologacja? Dlaczego nie wszystkie marki ją mają?
- Różnice w homologacji chińskich samochodów. Jak obchodzić europejskie przepisy?
- Chińskie marki z pełną europejską homologacją
- Które marki mogą zniknąć z Polski? Warto śledzić statystyki sprzedaży
W październiku udział chińskich samochodów w ogóle rejestracji nowych aut w Polsce przekroczył 10 proc. Tempo podbijania polskich ulic nie ma precedensu. Wypracowanie rekordowego udziału w naszym kraju zajęło chińskim autom zaledwie dwa lata.
Chińskie rozpoznanie bojem. Marki będą znikać z rynku?
Nie jest jednak tajemnicą, że Chińczycy prowadzą obecnie politykę, którą śmiało nazwać można "rozpoznaniem bojem". O "dziwnej sytuacji" mówi w rozmowie z Interią prezes i założyciel Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR - Wojciech Drzewiecki.
Biorąc pod uwagę prywatnych importerów nowych pojazdów, w Polsce obecnych jest aktualnie około 65 marek oferujących nabywcom nowe samochody. Oznacza to, że w skali dwóch lat, liczba graczy na motoryzacyjnym rynku praktycznie się podwoiła, a w kolejce do wejścia na nasz rynek czekają już kolejni gracze z Chin. Którzy z nich przetrwają, a którzy mogą wkrótce porzucić pomysł sprzedaży swoich samochodów w Polsce?
W opinii Wojciecha Drzewieckiego z Samaru "papierkiem lakmusowym" świadczącym o dalekosiężnych planach konkretnego producenta jest obecnie podejście do kwestii uzyskania przez pojazdy pełnej europejskiej homologacji.
Europejska homologacja oznacza myślenie na przyszłość, zabezpieczenie się, chęć rzeczywistego wejścia na rynek europejski. Jeśli ktoś inwestuje tak duże pieniądze jakie są związane z homologacją, to znaczy że myśli bardzo poważnie o rynku
Co daje europejska homologacja? Dlaczego nie wszystkie marki ją mają?
Wyjaśnijmy - importerzy nowych pojazdów mogą wprowadzać je na rynki Unii Europejskiej w oparciu o różne ścieżki i procedury. Każda z nich stawia inne wymogi dotyczące np. wyposażenia obowiązkowego czy maksymalnej liczby sprzedawanych pojazdów.
W przypadku nowych samochodów, każdy z debiutujących na rynku modeli musi otrzymać homologację, czyli szereg dokumentów dopuszczających produkt do obrotu i poświadczających spełnienie wszystkich wymogów stawianych mu przez UE. Upraszczając - dla samochodów ścieżki są dwie:
- uzyskanie europejskiej homologacji typu EU-WVTA,
- wybór krajowej homologacji małoseryjnej NSSTA (National Small Series Type Approval).
O tzw. "pełnej" homologacji mówimy w pierwszym przypadku - EU-WVTA. Ta otwiera nam drzwi na wszystkie rynku Unii Europejskiej. Druga - NSSTA - powala jedynie na sprzedaż pojazdów w państwie, w którym została wydana, w dodatku w limitowanej liczbie 1500 egzemplarzy danego modelu.
Brak tej homologacji to ryzyko. Ryzyko z perspektywy klienta dotyczące przyszłości – co z tymi samochodami będzie. To są z reguły fajne auta, dobrze wyposażone, ładnie wyglądające, ale pytanie co dalej? Co się stanie po tym okresie 8 czy 10 latu użytkowania? Czy wciąż jeszcze będzie serwis? Czy będą części zamienne? To są pytania, na które dzisiaj odpowiedzi nie mamy.
Różnice w homologacji chińskich samochodów. Jak obchodzić europejskie przepisy?
Właśnie różnice w sposobie homologacji modeli tłumaczą np., dlaczego niektóre chińskie samochody oferują nabywcom np. pełne - wymagane przepisami unijnymi - systemy wsparcia kierowcy ADAS, a inne nie są wyposażone chociażby w systemy ostrzegające o przekroczeniu prędkości.
Skorzystanie z krajowej homologacji NSSTA pozwala obchodzić importerom unijne przepisy i w efekcie, w ramach wyjątków, czyli aut wprowadzanych na rynek w ilości mniejszej niż 1500 egzemplarzy, oferować pojazdy tańsze niż konkurencja. Kwestia kosztów jest w tym przypadku decydująca. Spełnienie krajowych procedur NSSTA oznacza wydatek od kilkudziesięciu do maksymalnie kilkuset tysięcy złotych. Uzyskanie pełnego europejskiego dopuszczenia EU-WVTA to koszty liczone raczej w setkach tysięcy euro.
Nie dziwi więc, że importerzy którzy szukają obecnie dla chińskich marek miejsca na polskim rynku, w pierwszej kolejności sięgają z reguły po dopuszczenie krajowe, a dopiero później, gdy popyt na daną markę zaczyna rosnąć, myślą o dalszej ekspansji i pełnej homologacji europejskiej.
Bez homologacji nie będzie rozwoju. Brak homologacji to krótkie partie sprzedaży i pytanie co dalej z marką, jak już sprzedamy i wypełnimy warunki, które narzuca homologacja dla krótkich partii. Czy marka dalej będzie istniała, czy też po prostu importer spojrzy na kolejną markę?
Chińskie marki z pełną europejską homologacją
Uściślijmy - nie chodzi o teraźniejszość, bo zgodnie z europejskimi przepisami importer ma obowiązek zapewnić serwis i dostęp do części zamiennych przez wiele lat od wprowadzenia na rynek danego pojazdu. Trudno jednak wykluczyć, że dana marka zniknie z rynku, a sprowadzająca ją do polski spółka ogłosi upadłość.
Mówimy o przyszłości. Ten okres użytkowania auta przez osoby prywatne, a to one są dzisiaj głównym odbiorcom tego typu samochodów, to jest okres między 7 do 10 lat. Ale pytanie – czy te marki wciąż będą istniały? Czy będą dalej sprzedawane?
Z perspektywy klientów mamy więc do czynienia z trudnym okresem, w którym pozycja rynkowa wielu nowych graczy dopiero się wykuwa. Które z oferowanych obecnie w Polsce marek mogą się pochwalić pełną homologacją EU-WVTA, a które korzystają z krajowych dopuszczeń w ramach NSSTA?
Dobra wiadomość jest taka, że pełną europejską homologację posiadają samochody najczęściej wybieranych przez polskich klientów chińskich marek: MG, Omoda i Jaecoo. Ich importami są spółki powołane do życia przez samego producenta - koncern SAIC (MG) i koncern Chery (Omoda, Jaecoo). Pełną homologacją europejską może się też pochwalić inny z chińskich potentatów podbijający dziś rynki Starego Kontynentu - BYD.
Które marki mogą zniknąć z Polski? Warto śledzić statystyki sprzedaży
Po drugiej stronie, wśród importerów korzystających w Polsce z procedury NSSTA, znajdziemy takie marki, jak np. Baic, Bestune, Dongfeng, Forthing czy Seres.
Brak pełnej homologacji europejskiej nie oznacza jeszcze automatycznie, że przyszłość tych marek na rynku europejskim rysuje się w ciemnych barwach, ale - z perspektywy potencjalnego nabywcy - warto śledzić ich rynkowe przyjęcie i monitorować statystyki sprzedaży. O ile np. Baic (4262 rejestracji w Polsce od początku roku) ma obecnie w Polsce raczej ugruntowaną pozycję, o tyle przyszłość np. Donfenga (34 rejestracje) czy JAC (52 rejestracje) nie wdaje się już taka pewna.
Z perspektywy ewentualnego nabywcy warto też być na bieżąco z wynikami testów zderzeniowych Euro NCAP. Możliwość chwalenia się wynikami bezpieczeństwa Euro NCAP wymaga od importera zainwestowania sporych środków w licencje (np. do używania logo Euro NCAP), można więc przyjąć, że jeśli jakieś chińskie auto pojawia się w rankingu organizacji, jego importer ma zamiar na poważnie myśleć o ekspansji na rynkach Starego Kontynentu.








