Kierowcy Ubera i Bolta pokazali zarobki. Po 200 godzinach zostają im grosze
Czy praca w aplikacjach przewozowych wciąż się opłaca? Jak wynika z ustaleń redakcji WP Finanse, cytujących relacje polskich kierowców Ubera i Bolta, coraz mniej osób uważa, że to zajęcie ma sens. Po odliczeniu wszystkich kosztów wielu z nich ma w portfelu grosze.

W skrócie
- Kierowcy Ubera i Bolta zarabiają coraz mniej, a wielu musi dopłacać do pracy.
- Największym kosztem są opłaty za wynajem samochodów oraz wysokie prowizje platform.
- Polscy kierowcy rezygnują z aplikacji, zastępują ich obcokrajowcy, a kierowcy domagają się zmian.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Zarobki kierowców Ubera i Bolta. Liczby nie kłamią
Z danych i zrzutów z aplikacji udostępnionych przez kierowców wynika, że ich zarobki coraz częściej balansują na granicy opłacalności.
Tomasz Wójcik, taksówkarz i założyciel Stowarzyszenia Kierowców Aplikacji, w rozmowie z WP Finanse ujawnił, że między 15 a 21 września 2025 r. był aktywny w aplikacji ponad 30 godzin i wykonał blisko 100 przejazdów.
To około 10 zł za godzinę. Szkoda gadać. Praca za miskę ryżu
W tym czasie jego przychód wyniósł 1459 zł, ale po odliczeniu paliwa, podatków, prowizji i kosztów flotowych zostało mu jedynie 305 zł. Wójcik przyznał, że w słabszych tygodniach zdarzało się, iż musiał dopłacać do pracy nawet 200-400 zł. W lepszych okresach, przy 50 godzinach tygodniowo, jego "czysty" zysk nie przekraczał 600 zł. Przez całe wakacje wypracował 19 tys. zł obrotu, z czego na rękę zostało mu zaledwie 582 zł.
Koszty pracy kierowcy Ubera i Bolta. Auto, paliwo i prowizje
Największym obciążeniem dla kierowców są koszty wynajmu samochodów flotowych.
Za auto u partnera flotowego trzeba wydać 1000 zł tygodniowo. Mam znajomego, który wynajmuje samochód na trzech wraz z dwoma kolegami. Ależ oni się nakombinują. Ten ma trzy godziny czasu, to wsiada i jedzie, potem zostawia auto następnemu
Kierowcy korzystający z własnych aut również nie mają lekko. Pan Kamil, cytowany przez WP Finanse, pokazał swoje rozliczenia z września: w Bolcie wypracował 1693 zł, a w Uberze 893 zł. Po odjęciu prowizji (łącznie 760 zł), podatków i kosztów eksploatacji w portfelu zostało mu nieco ponad 1 tys. zł.
Do kosztów należy doliczyć paliwo lub ładowanie (dla aut elektrycznych), serwis, myjnię i ubezpieczenie OC, które dla kierowców aplikacji jest średnio dwukrotnie droższe niż dla prywatnych użytkowników.
Polacy odchodzą z aplikacji. Zastępują ich obcokrajowcy
Coraz więcej polskich kierowców rezygnuje z pracy w Uberze i Bolcie. Jak podaje WP Finanse, pośrednicy w Gruzji czy na Ukrainie obiecują kandydatom zarobki sięgające 16-20 tys. zł miesięcznie. W praktyce po przyjeździe do Polski i odliczeniu wszystkich kosztów zostaje im około 3 tys. zł na rękę - pod warunkiem, że przepracują nawet 200 godzin miesięcznie.
Wójcik wskazuje także na problem niewystarczającej kontroli uprawnień kierowców. W czasie majowych kontroli w Trójmieście policja ujawniła m.in. kierowcę przebywającego w Polsce nielegalnie, osobę poszukiwaną listem gończym oraz przypadek posługiwania się fałszywym dokumentem.
Kierowcy żądają zmian w Uberze i Bolcie
Stowarzyszenie Kierowców Aplikacji domaga się wprowadzenia zmian w zasadach współpracy z platformami. Wśród postulatów znalazły się m.in.:
- ustalenie maksymalnej prowizji na poziomie 13 proc.,
- obowiązkowe egzaminy na prawo jazdy w języku polskim,
- wprowadzenie przejrzystych zasad przyznawania kursów i bonusów,
- utworzenie niezależnego organu pośredniczącego między kierowcami a firmami.
Jeśli postulaty środowiska nie zostaną uwzględnione, rynek przewozów na aplikacje może wkrótce zmienić się nie do poznania - zarówno pod względem liczby kierowców, jak i jakości świadczonych usług.










