E-papieros jak telefon komórkowy. W Niemczech posypią się mandaty
Raczenie się e-papierosem za kierownicą samochodu w Niemczech kosztować może kierowcę mandat w wysokości aż 150 euro. Wszystko zależy do tego, czy urządzenie wyposażone jest w ekran dotykowy. Problemem vapowania za kółkiem zajęły się właśnie lokalne sądy. Wybierając się samochodem do naszych zachodnich sąsiadów warto mieć na uwadze ich stanowisko.

W skrócie
- W Niemczech kierowcy korzystający w czasie jazdy z e-papierosa z ekranem dotykowym mogą otrzymać mandat w wysokości 150 euro.
- Sąd uznał, że obsługa e-papierosa z ekranem dotykowym jest traktowana na równi z użyciem telefonu komórkowego.
- W Polsce palenie papierosów w samochodzie nie jest zakazane dla kierowców prywatnych, natomiast mandat grozi za korzystanie z telefonu trzymanego w ręku.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Zakaz palenia w samochodach osobowych dotyczy w Polsce wyłącznie kierowców prowadzących tzw. przewóz osób. Co do zasady, statystycznemu Kowalskiemu za palenie w aucie nie grozi więc żaden mandat, chociaż trzymanie w ręku papierosa, z którego żar może w każdej chwili spaść nam na nogi, z pewnością nie pomaga w skoncentrowaniu się na drodze. Identyczne przepisy dotyczą też e-papierosów.
Mandat - w wysokości 500 zł - grozi za to kierowcy, który w czasie jazdy korzystać będzie z trzymanego w ręku telefonu komórkowego. Oprócz tego na jego konto trafi też aż 12 punktów karnych.
Bardzo ciekawa sytuacja dotycząca e-papierosów i telefonów komórkowych ma za to miejsce w Niemczech. Tamtejszy sąd zdecydował właśnie, że na mandat za korzystanie z telefonu komórkowego w czasie jazdy narażają się kierowcy, którzy prowadząc pojazd trzymają w ręku e-papierosa.
Mandat za e-papierosa w Niemczech. Uważaj, bo zapłacisz 150 euro
Precedensowa sprawa dotyczyła interwencji w okolicach Siegburgu, gdzie zatrzymano kierowcę, który w opinii policjantów drogówki miał używać w czasie jazdy telefonu komórkowego. Okazało się jednak, że kierowca nie korzystał wcale ze swojego smartfona, ale vapował, czyli raczył się e-papierosem.
Samo palenie czy vapowanie za kierownicą w Niemczech nie jest zabronione. Problem w tym, że - w opinii policjantów - zamiast skupiać się na prowadzeniu, mężczyzna więcej uwagi poświęcał e-papierosowi. Jak sam się tłumaczył - chciał wyregulować moc urządzenia. W efekcie policjanci ukarali kierowcę mandatem w wysokości 150 euro, a na jego konto we Flensburgu trafił jeden punkt karny.
Mężczyzna odmówił przyjęcia mandatu argumentując, że korzystanie z e-papierosów nie jest przecież zabronione. Sprawa trafiła do sądu w Siegburgu, który przychylił się do punktu widzenia policjantów. Kierowca odwołał się więc do Wyższego Sądu Okręgowego w Kilonii, ale ten utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Uzasadnienie Sądu nie pozostawia złudzeń. O tym czy e-papieros traktowany będzie przez drogówkę na równi ze smartfonem decyduje obecność ekranu dotykowego.
Decydujące nie jest to, czy urządzenie służy do rozmowy, lecz czy jego obsługa wymaga interakcji z ekranem dotykowym, co stwarza podobne ryzyko jak w przypadku telefonu komórkowego
Mandaty za ekrany dotykowe w Niemczech. E-papierosy jak telefony komórkowe
Dla części kierowców taka argumentacja może się wydawać absurdalna. Sąd skupił się w niej przecież na sposobie obsługi urządzenia, a nie tym, czy kierowca korzysta z niego trzymając telefon czy e-papierosa w dłoni. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w dobie ekranów dotykowych, którymi producenci samochodów zastępują wszelkie fizyczne przyciski, mowa o "integracji z ekranem dotykowym" brzmi śmiesznie. W większości współczesnych samochodów włączenie ogrzewanie fotela czy np. zmiana źródła dźwięku wymaga przecież przeklikania się przez kilka zakładek i podmenu, ale jeśli tylko ekran jest integralną częścią kokpitu pojazdu, nie naraża to kierowcy na mandat.
Abstrahując od uzasadnienia, osoby często podróżujące do Niemiec powinny jednak mocno wziąć sobie do serca argumentację niemieckiego sądu. W kontakcie z lokalną drogówką nie ma co liczyć na pobłażanie, a 150 euro za "dymka" oznacza, ze z naszego konta zniknie aż 640 zł.










