Chińskie samochody pod okiem służb. Chodzi o bezpieczeństwo narodowe
Chińskie samochody coraz śmielej zdobywają rynki motoryzacyjne na całym świecie. Tylko w 2025 roku ich globalna sprzedaż może osiągnąć rekordowy poziom, a eksport przekroczyć 6,8 miliona sztuk. Dynamiczny wzrost popularności aut z Państwa Środka idzie jednak w parze z rosnącymi obawami o cyberbezpieczeństwo i ryzykiem szpiegostwa. Coraz więcej państw zaczyna traktować ten problem poważnie i podejmuje pierwsze działania. Także Polska.

W skrócie
- Chińskie samochody zdobywają światowe rynki, wywołując narastające obawy o cyberbezpieczeństwo i potencjalne szpiegostwo.
- Wielka Brytania, Izrael i Stany Zjednoczone podejmują konkretne środki ostrożności, wprowadzając zakazy i restrykcje dotyczące chińskich pojazdów.
- W Polsce chińskie autobusy już jeżdżą, a służby monitorują potencjalne zagrożenia związane z ich użytkowaniem.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nie da się ukryć, że popularność chińskich elektryków rośnie w zawrotnym tempie. Najlepiej pokazują to dane eksportowe, które z roku na rok biją kolejne rekordy. W 2023 roku Chiny wysłały za granicę 2 mln samochodów, a w bieżącym roku liczba ta prawdopodobnie przekroczy już 6 mln. Wraz z ekspansją chińskich producentów rośnie jednak niepokój związany z cyberbezpieczeństwem. Choć nadal brakuje jednoznacznych dowodów, że chińskie auta zbierają i przekazują dane osobom trzecim, coraz więcej państw wprowadza restrykcje i patrzy na chińską motoryzację z podejrzliwością.
Incydent z 2023 roku wywołał lawinę podejrzliwości
Obawy dotyczące szpiegostwa nasiliły się po głośnym incydencie z początku 2023 roku. Media ujawniły wtedy, że podczas analizy jednej z rządowych limuzyn brytyjskie służby odkryły kartę SIM zamontowaną w podzespołach pochodzących od chińskich dostawców. Według doniesień takie karty miały być instalowane w modułach sterujących pracą silnika bez wiedzy producentów pojazdów, co teoretycznie umożliwiało zbieranie danych o lokalizacji auta. Choć nie potwierdzono, że informacje trafiały do chińskich służb, sam potencjał zagrożenia sprawił, że brytyjski rząd potraktował sprawę jako priorytetową.
W efekcie rosnących obaw Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii wprowadziło restrykcje dotyczące korzystania z elektrycznych aut wyposażonych w chińskie komponenty. Pojazdy te są obecnie zakazane na terenach krytycznych, w tym na obszarach szkoleniowych i w obiektach o strategicznym znaczeniu. Zarówno wojskowi, jak i cywilny personel bazy RAF Wyton w Cambridgeshire otrzymali jasne wytyczne - takie samochody należy pozostawiać w odległości minimum 3 kilometrów od kluczowych obiektów bazy.
Izrael nakazał wycofanie chińskich samochodów z armii
Jeszcze dalej poszły władze Izraela, które w oficjalnym komunikacie uznały chińskie samochody za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. W rezultacie podjęto zdecydowane działania i nakazano wycofanie tych pojazdów z armii na podstawie wewnętrznej analizy bezpieczeństwa. Ustalenia wskazały na potencjalne ryzyko wycieku danych związane z zastosowanymi w nich kamerami, czujnikami, mikrofonami czy modułami komunikacyjnymi. Zgodnie z decyzją, do końca pierwszego kwartału przyszłego roku chińskie auta mają całkowicie zniknąć z wyposażenia izraelskiej armii.
Amerykanie na tropie zagrożenia narodowego. Wkrótce nowe przepisy
Obawy dotyczące cyberbezpieczeństwa chińskich samochodów dodatkowo podsyciło amerykańskie śledztwo przeprowadzone w ubiegłym roku. Dochodzenie wykazało, że komponenty motoryzacyjne pochodzące z Chin mogą stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. W odpowiedzi opracowano nowe regulacje mające "chronić łańcuch dostaw pojazdów przed zewnętrznymi zagrożeniami".
Zgodnie z nimi w całym kraju ma obowiązywać zakaz sprzedaży samochodów korzystających z chińskiej lub rosyjskiej technologii. Przepisy zaczną obowiązywać od 2027 r. w przypadku oprogramowania, a od 2030 r. w odniesieniu do pozostałych podzespołów. Amerykańskie władze obawiają się, że dane kierowców oraz elementy infrastruktury mogą być potajemnie zbierane, a same pojazdy narażone na zdalne przejęcie kontroli. Według przedstawicieli departamentu mogłoby to pozwolić wrogim państwom siać chaos na ulicach amerykańskich miast, wywołując wypadki lub celowo blokując kluczowe drogi.
Chińczycy mogą zdalnie zatrzymać autobusy? Mamy takie w Warszawie
Popularność chińskich pojazdów widoczna jest także w Polsce, gdzie coraz częściej trafiają one do flot instytucji publicznych. Przykładem są Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie, które obecnie eksploatują 19 autobusów marki Yutong. 18 służy do obsługi regularnych kursów, natomiast jeden wykorzystywany jest w ramach szkoleń kierowców. Ponadto stołeczny przewoźnik zawarł umowę na dostawę kolejnych 30 elektrycznych pojazdów tej marki.
Tymczasem Norwegowie biją na alarm, że chińskie autobusy Yutong można zdalnie unieruchomić przez producenta. Firma Ruter, odpowiedzialna za komunikację publiczną w Oslo, przeprowadziła własne testy bezpieczeństwa i odkryła w pojazdach moduł z kartą SIM umożliwiający zewnętrzny dostęp do systemów pokładowych. Norwescy specjaliści alarmują, że w scenariuszu kryzysowym mogłoby to doprowadzić do zdalnego unieruchomienia floty, co w skrajnych przypadkach uniemożliwiłoby np. ewakuację ludności.
Polskie służby także monitoruje sytuację. Efekty są niejawne
Na doniesienia z Norwegii szybko zareagował rzecznik MZA, Adam Stawicki. Zaznaczył, że w postępowaniach przetargowych w Polsce mogą uczestniczyć wyłącznie producenci legitymujący się pełnym zestawem europejskich homologacji oraz certyfikatów bezpieczeństwa, w tym cyberbezpieczeństwa. To właśnie te dokumenty stanowią podstawę do dopuszczenia pojazdów do eksploatacji przez właściwe organy państwowe.
Jak się okazuje, sprawą chińskich pojazdów od dawna przyglądają się polskie służby. Jak informuje serwis cyberdefence24.pl, kwestie potencjalnego wycieku danych i szpiegostwa związane z komponentami z Państwa Środka pozostają przedmiotem działań Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Wyniki prowadzonych działań są jednak niejawne. Nad sytuacją czuwa również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która monitoruje ryzyko i przekazuje odpowiednie informacje właściwym organom administracji rządowej, podkreślając jednocześnie poufny charakter swoich ustaleń.











