Chińska rywalizacja tnie ceny. Okazje na Volkswagena, Skodę i Toyotę
Wrzesień był pierwszym miesiącem w historii, gdy w pierwszej dziesiątce najczęściej rejestrowanych nowych aut w Polsce pojawił się samochód chińskiego producenta. Historycznego wyczynu dokonał uwielbiany przez polskich nabywców MG HS. Presja ze strony Chińczyków to dobra wiadomość dla kierowców. Liderzy rankingów sprzedaży nie mogą już dłużej ignorować chińskiej konkurencji, a to oznacza, że w najbliższym czasie czekać nas może wojna cenowa. Jej pierwsze symptomy widać już w salonach i strukturze rejestracji.

W skrócie
- Chiński MG HS awansował do pierwszej dziesiątki najczęściej rejestrowanych nowych aut w Polsce.
- Na chińską ekspansję zareagowali m.in, Skoda, Volkswagen i Toyota - czołowi gracze polskiego rynku, którzy zdecydowali się skorygować cenniki.
- Klienci indywidualni coraz częściej wybierają promocyjne modele europejskich producentów, a drobne korekty cen wystarczają, by przeważyć decyzje zakupowe na ich korzyść.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Debiut chińskiego modelu w dziesiątce najczęściej kupowanych aut w Polsce to przekroczenie czerwonej linii - moment, w którym najwięksi gracze polskiego rynku - Toyota, Skoda czy Volkswagen nie mogą już bagatelizować zagrożenia ze strony nowej chińskiej konkurencji. Wpływ modeli zza Wielkiego Muru zaczyna już być dostrzegalny w salonach. Z ciekawą ofertą do klientów indywidualnych wychodzą właśnie dealerzy Skody, Volkswagena i Toyoty. Czy uda im się zatrzymać chińską ofensywę?
Miało być drożej, a auta tanieją. Zaskoczenie w salonach. Co się stało?
Jeszcze do niedawna wydawało się, że w tym roku w salonach nie można będzie liczyć na żadne promocje i upusty, a nabywcy spodziewali się raczej kolejnych podwyżek cen samochodów. Producenci nie byli zainteresowani promocjami na auta spalinowe, bo te podnoszą bilans emisji CO2, a przekroczenie wyznaczonego przez Komisję Europejską limitu powoduje naliczenia horrendalnych kar.
Sytuacji polskich nabywców nie poprawiały też zapowiedzi zmian w przepisach podatkowych dla firm (obniżenie limitów amortyzacji).
Wszystko wskazywało na to, że przed końcem roku przedsiębiorcy rzucą się do salonów po nowe auta, by rozliczyć je na dotychczasowych zasadach. Kilka dni temu okazało się jednak, że Ministerstwo Finansów nie planuje możliwości skorzystania z przepisów przejściowych dla aut, które nie są ujęte w ewidencji środków trwałych (np. leasingowane). Oznacza to, że wyleasingowanie samochodu przed końcem roku nie uchroni przed stosowaniem nowych limitów, wiec spora część przedsiębiorców zarzuciła plany zmiany pojazdu jeszcze w tym roku.
Ceny spadają mimo kar za emisję. Producenci nie wierzą już w zakaz rejestracji aut spalinowych?
Prywatnym nabywcom sprzyjają też ustępstwa, na jakie w połowie roku oficjalnie zdecydowała się Komisja Europejska. W efekcie "dialogu strategicznego z branżą motoryzacyjną", w drodze wyjątku, zgodzono się na rozliczenie z kar za emisję CO2 w perspektywie trzech lat, a nie - jak do tej pory - roku. W efekcie producenci zyskali nieco czasu, by dostosować ofertę do nowych limitów emisji CO2. I większą elastyczność w budowaniu cenników.
Wydaje się jednak, że korekty cenników nie byłyby możliwe, gdyby nie tocząca się właśnie w Parlamencie Europejskim gorąca dyskusji o odsunięciu w czasie terminu wprowadzenia w UE zakazu rejestracji samochodów spalinowych w 2035 roku. Wygląda na to, że po twardych deklaracjach namawiających do odrzucenia zakazu wygłaszanych przez najważniejszych polityków, jak np. kanclerz Niemiec Fridrich Merz, producenci nabrali większej śmiałości do korygowania cen.
To o tyle symptomatyczne, że zdaniem Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT), na koniec czerwca bieżącego roku dwóch największych producentów w Europie - Volkswagen i Stellantis - przekraczały wyznaczone im cele emisji CO2 o odpowiednio 11 i 12 gramów. Przestrzeń na korekty cenników w przypadku aut spalinowych wydaje się więc - co najwyżej - marginalna.
Skoda Kamiq zatrzyma ekspansję Omody 5? Spore zaskoczenie w cennikach
Na nowym kursie korzystają zwłaszcza prywatni nabywcy, czyli ci, którzy najchętniej decydują się dziś na samochody chińskich producentów. Widać to już np. w promocyjnych cennikach Skody, która świętuje właśnie 130-lecie istnienia. Przykładowo - model Kamiq, który jest w tym roku 9. najchętniej wybieranym nowym autem w Polsce wśród nabywców indywidualnych, zauważalnie potaniał i kusi klientów wersją specjalną Edition 130.

Jej topową odmianę - z silnikiem 1.5 TSI (150 KM) i siedmiostopniową przekładnią DSG - kupić dziś można za 111 250 zł, czyli nawet o 11 000 zł taniej niż wynikałoby to z wcześniejszych cenników. Dla porównania, cennik podobnie wyposażonej Omody 5 w bazowej wersji (silnik 1.6 TGDI 147 KM) startuje od 109 900 zł.
Skoda jest aż o 13 cm krótsza niż chińskie auto, ale - paradoksalnie - ma dłuższy rozstaw osi i większy bagażnik. Kamiq w wersji Edition 130 kusi też nabywców m.in.: tylnymi światłami full LED z dynamicznymi kierunkowskazami, podgrzewaną kierownicą, podgrzewanymi przednimi fotelami czy podgrzewaną przednią szybą.
Oczywiście lista wyposażenia bazowej Omody wciąż jest zauważalnie bogatsza, ale Skoda zużywa zdecydowanie mniej paliwa, może się pochwalić bez porównania gęstszą siecią serwisową (nie tylko w Polsce ale w całej UE) i powinna też mniej tracić na wartości.
Volkswagen T-Roc czy MG HS?
Wpływ Chińczyków dostrzec też można w cenniku nowego Volkswagen T-Roca. W aktualnej promocji ceny nowej generacji startują z poziomu 130 390 zł za bazową odmianę Trend, a sprzedawcy oferują upusty sięgające 8 000 zł.
W efekcie rozsądnie wyposażoną odmianę Life kupić można od 125 790 zł. Istotnie - będzie to auto napędzane słabszą wersją silnika 1.5 TSI (116 KM), ale w standardzie otrzymamy m.in. siedmiostopniową przekładnię DSG, a dorzucając do ceny 3860 zł dostaniemy 3-strefową klimatyzację i pakiet zimowy z podgrzewanymi przednimi fotelami i kierownicą. Standard obejmuje natomiast chociażby:
- regulację lędźwi fotela kierowcy,
- cyfrowy zestaw wskaźników z komputerem pokładowym 8 cali
- system infotainment z wyświetlaczem 12,9 cala,
- kamerę cofania
- adaptacyjny tempomat.
W sumie za tak skonfigurowane auto zapłacimy więc 129 650 zł.

Dla porównania, 129 900 zł kosztuje dziś topowa odmiana MG HS z benzynowym silnikiem 1.5 l i automatyczną skrzynią biegów. Chińskie auto jest bez porównania większe (ma aż 4,65 m długości - nowy T-Roc - 4,37 m), ma bogatsze wyposażenie (np. system kamer 360 stopni, elektrycznie sterowana klapa bagażnika) i dłuższą gwarancję.
Volkswagen, podobnie jak w przypadku Skody Kamiq, kusi jednak zdecydowanie niższym zużyciem paliwa, siecią serwisową na terenie całej Europy i niewielką utratą wartości.
Widać że wielu polskich nabywców traktuje te kwestie bardzo poważnie, bo T-Roc jest aktualnie czwartym najlepiej sprzedającym się nowym samochodem wśród klientów indywidualnych w Polsce. We wrześniu na takie auto zdecydowało się 463 "Kowalskich" (MG HS wybrało 451).
Polacy już nie chcą chińskich samochodów? Toyota Corolla Cross nowym hitem
Najlepszym dowodem na to, że korekty cenników mogą skutecznie studzić zapał polskich nabywców do kupowania chińskich samochodów są ostatnie wyniki rejestracji Toyoty Corolli Cross. Auto przebojem wdarło się we wrześniu do czołówki (3. miejsce) najchętniej kupowanych przez klientów indywidualnych samochodów w Polsce. Wynik 500 rejestracji jest lepszy niż MG HS (451) i stawia Corollę Cross na drugim miejscu zestawienia (za liderującą Kią Sportage), ex aequo z Toyotą C-HR. Podkreślmy - mowa o nabywcach indywidualnych, więc statystyki nie zaburzają tu np. żadne duże zakupy flotowe.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że od momentu wprowadzenia na polski rynek w listopadzie 2022 roku Toyota Corolla Cross był raczej rzadkim widokiem na polskich drogach, głównie za sprawą niewielkiej dostępności i - właśnie - cennika. Teraz, przy okazji liftingu, producent obniżył ceny o ponad 11 000 zł i auto z miejsca trafiło się na podium najchętniej wybieranych modeli.

Bazowa odmiana Comfort rozeszła się na pniu, więc obecnie cennik otwiera przeceniona o 11 600 zł wersja Style dostępna w cenie od 146 600 zł. To o 10 100 zł więcej niż zapłacić trzeba obecnie dziś za topową Omodę 5 (wersja premium) z napędem hybrydowym.
W przypadku Toyoty standardem są m.in.: 12,3 calowe zegary i 10,5-calowy ekran systemu info-rozrywki, system bezkluczykowego dostępu, pełna lista systemów wsparcia kierowcy (awaryjne zatrzymanie przed przeszkodą, wykrywanie pieszych i rowerzystów, aktywny tempomat) czy ładowarka indukcyjna do telefonu.
Największą zaletą względem chińskiej konkurencji wydaje się jednak hybrydowy napęd 1.8 Hybrid 140 KM e-CVT, który w codziennym użytkowaniu - zgodnie z deklaracjami producenta - zadowala się średnio około 5 litrami benzyny na 100 km. Nabywcy Toyoty, co do zasady, nie muszą się też przejmować utratą wartości, czego najlepszym dowodem jest popularność nowych Toyot wśród klientów biznesowych.










