INTERIA.PL na najtrudniejszej trasie w USA

To tutaj, jak odnotowały kroniki, już w 1908 r. pojawiły się pierwsze pojazdy o napędzie spalinowym. Prawdziwa zabawa i emocje zaczynają się niedaleko jeziora Loon. W tym miejscu wjeżdżamy bowiem na dziką część trasy, wiodącą wśród ogromnych skał, przez strome zbocza i tereny usiane wielkimi głazami...

W okolicach jeziora Tahoe szlak przecina rzekę Rubicone. Od niej też wzięła swą nazwę cała trasa - Rubicon Trail, marzenie i cel wypraw miłośników off-roadu z całego świata. Jedna z najbardziej wymagających tego typu dróg w USA (o ile rzecz jasna można ją nazwać "drogą"), o maksymalnym wskaźniku trudności w dziesięciostopniowej skali.

Reklama

Pierwszą dużą samochodową eskapadę granitową ścieżką prowadzącą przez pasmo górskie Nevada w północnej-wschodniej Kalifornii zorganizowano w 1953 r. Grupa 155 osób wybrała się tamtędy swoimi jeepami. Nie jechali dla czystej przyjemności - dzięki rozgłosowi, który towarzyszył tej wędrówce, chcieli rozpropagować uroki okolic i w ten sposób wesprzeć miejscową ludność. Ich wyczyn dał początek imprezom zwanym "Jeep Jamboree", w których bierze udział jednocześnie nawet do 500 pojazdów!

Od tego czasu datuje się również wzrost popularności jeep'ów nie tylko jako pojazdów użytkowych, ale także rekreacyjnych, pozwalających odkrywać przyjemności z jazdy samochodem w plenerze, poza utartymi, cywilizowanymi drogami. Warto dodać, że przewodnikiem historycznej wyprawy sprzed 58 lat był Mark A. Smith, który do dzisiaj działa na rzecz popularyzacji marki Jeep i Rubicon Trail.

Rubicon Trail to obecnie prawdziwa mekka zmotoryzowanych poszukiwaczy adrenaliny. Co ważne, szlak ten ma charakter publiczny i jest dostępny dla wszystkich chętnych. Wjazd na legendarną trasę nie wymaga żadnych specjalnych zezwoleń. Jedynym warunkiem jest przestrzeganie przepisów związanych z ochroną przyrody, bowiem część Rubicon Trail przebiega przez rezerwat El Dorado National Forest. Trasa jest patrolowana przez podwładnych miejscowego szeryfa, którzy bez litości sięgają po bloczki z mandatami. Za zjazd ze ścieżki - ponad 25 stóp (ok. 8 m) - od jej osi płaci się minimum 275 dolarów kary. Biwakować można wszędzie, ale parkować - nie dalej niż 50 stóp od skraju szlaku.

Pokonanie dwunastu mil najtrudniejszego odcinka trasy nawet doświadczonym miłośnikom off-roadu zajmuje co najmniej dwa dni. Ci, którzy nie czują się na siłach, by zmierzyć się z nią samodzielnie, mogą wziąć udział w jednej z często tu organizowanych imprez, przyłączyć się do grupy, jadącej z doświadczonym przewodnikiem, kupić kurs jazdy terenowej.

Nie trzeba nawet dysponować własnym pojazdem. Wystarczy skorzystać z oferty którejś z działających na miejscu wypożyczalni. Czterodniowa wyprawa dla początkujących ("Rubicon for first-timers") kosztuje uczestnika ok. 1400 dolarów.

Przeprawienie się przez teren, na pierwszy rzut oka wyglądający na absolutnie nieprzejezdny dla jakiegokolwiek samochodu - bezcenne...

Rubicon Trail to jednak nie tylko atrakcje turystyczne i sportowe. Przez ponad 40 lat trasa ta służyła również jako poligon doświadczalny dla konstruktorów Jeepa. Testowano tu wdrożone później do produkcji liczne nowatorskie rozwiązania techniczne, takie jak skrzynka rozdzielcza Rock-Trac o przełożeniu redukcyjnym 4,0:1, system napędu 4x4 Quadra-Drive II, blokowane mechanizmy różnicowe Tru-Lok, elektronicznie rozłączany stabilizator przedni, płyty osłonowe podwozia, przedni most napędowy Dana 44, wielodrążkowe zawieszenia kół (multi-link) o wydłużonym skoku.

***

Nie ma chyba firmy, której właściciele nie marzą, by jej marka stała się pospolitym, ogólnym określeniem całej grupy produktów. Niektórym się to udaje. Są ludzie, dla których każde buty sportowe to adidasy, każdy odkurzacz to elektroluks, każdy brązowy napój gazowany to cola, a każdy samochód terenowy to dżip. Jest zatem dżip toyota, dżip suzuki, a nawet dżip łada. Jeep Safari - tak nazywają się wycieczki organizowane dla turystów odwiedzających egzotyczne kraje, niezależnie od marki pojazdów używanych podczas tych wypraw.

Jak osiągnąć podobny marketingowy sukces? Przeczytasz o tym na następnej stronie.

Sposoby są różne. Na przykład można skorzystać z włączenia się macierzystego państwa w wielką wojnę, odpowiedzieć na zamówienie armii, która pilnie potrzebuje lekkiego, dzielnego samochodu terenowego, wyprodukować taki wóz w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, wysłać wraz z wojskiem w różne strony świata i... spokojnie czekać na skutki takiej "kampanii reklamowej".

Tak właśnie stało się z marką Jeep, która zresztą narodziła się później niż sam produkt, który określa. Pojazd, skonstruowany w 1941 r. dla US Army przez firmę Willys-Overland nazywał się willys: najpierw z dodatkiem słowa "quad", a po kolejnych modyfikacjach z oznaczeniami literowymi MA i MB. Jeep to nazwa zwyczajowa, zastrzeżona jako znak towarowy dopiero w 1950 r.

Konstruktorzy willysa-jeepa poszli drogą, którą wcześniej podążali z powodzeniem pracujący dla wojska inżynierowie radzieccy. Stworzyli pojazd typu "gniotsa nie łamiotsa". Surowy, dość prymitywny, ale solidny i niezawodny, świetnie sprawdzający się w warunkach frontowych i przyfrontowych.

Willys i Ford (na licencji) wyprodukowały łącznie około 645 tysięcy takich samochodów. Stały się one jednym z symboli udziału aliantów w II wojnie światowej. Po jej zakończeniu wiele z nich nie wróciło do ojczyzny. Pozostały w krajach, w których odbywały służbę. Były wykorzystywane przez miejscową ludność do różnych celów, pracując w rolnictwie, budownictwie itp. Takie też plany miał Willys-Overland, zamierzając przekształcić swe wojskowe terenówki w pojazdy użytkowe.

Pierwszy "cywilny" jeep, oznaczony symbolem CJ-2A, powstał w roku 1945. Miał otwieraną klapę tylną, koło zapasowe na burcie nadwozia, powiększone reflektory oraz zewnętrzny korek wlewu paliwa i wiele innych detali, niespotykanych w jego militarnym pierwowzorze. Był produkowany przez cztery lata.

Z początkiem lat 50. XX wieku narodziła się moda na wykorzystywanie samochodów terenowych przez zwykłych śmiertelników. Jeepy znakomicie się do tego celu nadawały. Ich rodzina coraz bardziej się rozrastała i rozgałęziała. Za potomka w prostej linii po legendarnym samochodzie z lat wojny uchodzi jednak jeep wrangler, wprowadzony do produkcji w 1987 r. W ciągu blisko 20 lat zmontowano łącznie ponad 630 tysięcy tych pojazdów.

Następcą wranglera YJ został wrangler TJ (1996-2006). Nowoczesny, lecz zewnętrznie utrzymany w stylu "retro".

W roku 2003 zadebiutował wrangler rubicon. Swój przydomek, pochodzący od miana ultratrudnego szlaku terenowego w górach Sierra Nevada, pojazd ten zawdzięczał wyposażeniu w uruchamianą przyciskiem elektryczną blokadę mechanizmów różnicowych obu mostów napędowych, reduktor terenowy o przełożeniu 4,0:1 czy ogumienie o rozmiarze 32 cali. Rok 2004 przyniósł premierę wranglera unlimited, charakteryzującego się zwiększonym rozstawem osi, powiększonym bagażniku i obszerniejszą tylną przestrzenią dla pasażerów.

Najnowsza wersja wranglera (i wranglera unlimited) weszła do sprzedaży w 2007 r. Patrząc na ten wóz, nie można pomylić się co do jego rodowodu. Podobieństwa z legendarnym oryginałem z lat II wojny światowej są bowiem oczywiste: demontowane drzwi z wyeksponowanymi zawiasami, przykręcane tylne światła, klasyczne detale, jak choćby siedmio-szczelinowa krata chłodnicy, służące do zamykania drzwi od środka staromodne "parciane" pętle zamiast banalnych uchwytów, heksagonalne śruby.

Samochód jest napędzany nowym silnikiem benzynowym o pojemności 3605 ccm i mocy 247 KM. Nowością jest także pięciostopniowa przekładnia automatyczna. Wrangler sport i sahara wyposażony jest w dwustopniową skrzynkę rozdzielczą o przełożeniu reduktora terenowego 2,72:1 oraz przedni most napędowy Dana 30 i tylny Dana 44. Sprawność w warunkach off-roadowych zwiększa także niższe przełożenie pierwszego biegu z uwagi na obniżenie współczynnika przełożenia całkowitego w układzie napędowym (tzw. crawl ratio). Wrangler rubicon posiada dwustopniową skrzynkę rozdzielczą Rock-Trac NV241 o przełożeniu reduktora terenowego 4,10:1, elektrycznie blokowane mosty napędowe Dana 44 typu heavy-duty, rozłączany elektronicznie stabilizator przedni oraz ogumienie o rozmiarze 32 cali.

Solidna, ramowa konstrukcja nadwozia, przednie i tylne zawieszenie oparte na sztywnych belkach. Kąt najazdu - 35 stopni, kąt zejścia - 28 st. Głębokość brodzenia - 500 mm przy prędkości 8 km/godz. Jak widać, wrangler to wciąż prawdziwa terenówka, a nie udająca ją zabawka dla maminsynków, choć współczesne jeepy są oczywiście wyposażane we wszelkie udogodnienia, poprawiające komfort jazdy.

W Ameryce Południowej pracują na plantacjach kawy. W Islandii są ulubionymi pojazdami używanymi przez uczestników zawodów w wyścigowym wspinaniu się na strome wzniesienia. W Stanach Zjednoczonych, po przeróbkach, służą miłośnikom jazdy po skałach i błocie - wnętrze wranglera po usunięciu dywaników można umyć strumieniem wody z węża.

Zarys sylwetki wranglera widnieje na oznaczeniach dróg przeznaczonych dla pojazdów terenowych.W USA rysunek jeepa ma ułatwiać dzieciom naukę pisania i czytania litery "j". A u nas Ala wciąż ma kota, nie dżipa...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy