Rozpędził Bugatti Chiron do 417 km/h. Sprawa oparła się o rząd!

Ostatni "wyczyn" czeskiego milionera, który na niemieckiej autostradzie rozpędził się swoim Bugatti Chiron do 417 km/h, doczekał się komentarza tamtejszego ministerstwa i stał się kolejnym argumentem dla wprowadzenia limitów prędkości.

Radim Passer to czeski biznesmen, który ma nietypowe hobby. Od 2011 roku próbuje on uzyskać największą możliwą prędkość na autostradzie, ale zaznacza, że robi to tylko i wyłącznie w sposób bezpieczny i legalny.

Początkowe próby z wykorzystaniu Bugatti Veyron pozwoliły czeskiemu milionerowi w 2015 roku na osiągnięcie w okolicach Wittenbergi prędkości 402,5 km/h.

Jednak w pod koniec listopada minionego roku Passer już za kierownicą Bugatti Chiron uzyskał 414 km/h na tym samym odcinku autostrady A2. Warto przy okazji dodać, że 414 km/h to tylko o 6 km/h mniej, niż wynosi maksymalna określona przez producenta prędkość tego hypercara.

Reklama

Passer oczywiście opublikował nagranie z bicia swojego rekordu i udostępnił nagranie w sieci, czym ostatnio naraził się na oficjalny komentarz niemieckiego Ministerstwa Transportu.

Przedstawiciele niemieckiego rządu przypomnieli, że pomimo tego, że na niektórych odcinkach autostrad nie obowiązują ograniczenia prędkości, to każdy kierowca musi zadbać o to, aby prowadzony przez niego pojazd był pod stałą kontrolą. Dodano, że chociaż przepisy zezwalają na bardzo szybką jazdą, nie oznacza to, że tak szybko należy jeździć.

Pokłosiem tej sytuacji z biciem rekordów prędkości na niemieckiej autostradzie A2 jest powrót w publicznej debacie do tego, czy niemiecki rząd nie powinien jednak zareagować na tego typu skrajne przypadki i objąć wszystkie autostrady ograniczeniami prędkości...

***


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bugatti Chiron | niemieckie autostrady
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy