Przez CB kontrole drogowe to fikcja!

Gdy tylko dochodzi do wypadku z udziałem autokaru, Inspekcja Transportu Drogowego zapowiada kontrole w firmach, do których należał pechowy pojazd.

To właśnie przy tej okazji szeroka opinia publiczna dowiaduje się o istnieniu tej instytucji. Jednak inspektorzy działają na co dzień.

Wiedzą o tym szczególnie kierowcy ciężarówek, to bowiem głównie oni znajdują się na celownikach "krokodyli", jak w slangu CB nazywani są inspektorzy.

ITD sprawdza czas pracy kierowców, stan techniczny ciężarówek, może również - o ile dysponuje odpowiednim sprzętem (a z tym jest różnie) - dokonać pomiaru masy ciężarówki. Ten zabieg ma ratować polskie drogi przed zdewastowaniem przez przeładowane samochody ciężarowe.

Reklama

Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że działania inspekcji nie przynoszą większych efektów. W całej Polsce działa obecnie tylko 340 funkcjonariuszy, dopiero teraz, po tragicznym wypadku we Francji, władze zapowiedziały podwojenie ich liczby.

I to jednak nie gwarantuje sukcesu. Taktyka inspektorów jest dobrze znana kierowcom. Inspektorzy zajmują stale te same miejsca i często nie zmieniają ich przez cały dzień. Kierowcy co kilka dni jeżdżący po tych samych trasach doskonale wiedzą, gdzie mogą narazić się na nieprzyjemność kontroli. Poza tym standardowym wyposażeniem każdej ciężarówki jest CB-radio. To bardzo przydatne skądinąd urządzenie (można zapytać o drogę czy wezwać pomoc) notorycznie jest wykorzystywane do informowania o miejscu "popasu krokodyli". Ostrzeżony kierowca jadący zbyt długo lub przeładowanym samochodem albo zjeżdża wówczas na parking i odpoczywa dotąd, aż droga się zwolni albo jedzie objazdem.

Jaka jest więc recepta na większe bezpieczeństwo na drogach? Na pewno kontrole w firmach powinny się odbywać profilaktycznie, a nie dopiero wtedy, gdy dojdzie do wypadku. Na CB-radio rady nie ma, zresztą zakazując jego stosowania wylano by dziecko z kąpielą, za to znacząco większa liczba lotnych kontroli może spowodować, że przestanie się opłacać kombinować poprzez nadmierne wydłużanie czasu pracy czy też przeładowywanie samochodów.

Warto również dodać, że każdy z nas, czy to wysyłając dziecko na kolonię, czy też samemu udając się na wycieczkę ma prawo zadzwonić na policję czy do inspekcji transportu i poprosić o kontrolę autobusu. Lepiej opóźnić wyjazd o kilka godzin niż wyjechać niesprawnym pojazdem...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inspektorzy | kontrola drogowa | fikcja | kontrole drogowe | kontrole
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy