Policja lubi kryptonimy, akcje i lans w mediach

Każdego roku przed długimi weekendami, szczytem wyjazdów urlopowych, a także w okresie świąt, policja zapowiadała powszechną mobilizację sił i środków w celu zapewnienia bezpieczeństwa na drogach. Niejednokrotnie zastanawialiśmy się, co by było, gdyby zrezygnować z ogłaszania wielkich, opatrzonych specjalnymi kryptonimami akcji i lansu w mediach, a po prostu wykonywać swoją robotę. No i doczekaliśmy się...

W 2019 r. drogówka prowadziła m.in. szeroko zakrojone i mocno reklamowane działania pod hasłem "Bezpieczny Weekend - Boże Ciało".  W 2020 r. natłok dodatkowych obowiązków, spowodowanych pandemią koronawirusa, sprawił, że takiej ogólnopolskiej akcji nie zorganizowano. I co? No i okazało się, że zarówno wypadków, jak i ofiar było mniej niż przed rokiem.

Oczywiście dalecy jesteśmy od wyciągania z tego faktu pochopnych wniosków (nawiasem mówiąc, w przeciwieństwie do służb mundurowych, które lubią przypisywać sobie wszelkie zasługi w przypadku poprawy wypadkowych statystyk, a gdy dzieje się przeciwnie - obarczać całą winą kierowców). Wiadomo przecież, że na bezpieczeństwo na drogach wpływa wiele czynników. Dużo zależy od pogody - paradoksalnie im jest lepsza, tym łatwiej o nieszczęście, jak również od natężenia ruchu - co prawda pewna grupa zmotoryzowanych z obawy przed epidemią wciąż nigdzie się nie rusza, jednak nie brakuje takich, którzy mając dość siedzenia w domu, ochoczo wyruszyli w Polskę. Nad morzem, w górach, nad  mazurskimi jeziorami już dawno nie widziano takich tłumów.

Reklama

Panująca w ostatnich tygodniach pustka na drogach skłaniała kierowców do mocniejszego naciskania pedału gazu. Bardzo możliwe, że niektórzy nie zauważyli, iż sytuacja się zmieniła. Warto ponadto pamiętać, że w ubiegłym roku Boże Ciało zbiegło się z początkiem szkolnych wakacji, co dodatkowo wzmogło ruch. Analizując przyczyny wypadków, jako zdarzeń z definicji nagłych i zaskakujących, trudno też pominąć rolę tak trudno uchwytnych czynników, jak "nieszczęśliwy zbieg okoliczności" lub, jak kto woli - "przeznaczenie".

Poza tym... coś się nam nie zgadza w rachunkach. W oficjalnym komunikacie policji czytamy, że "w dniach 10-14 czerwca [czyli od środy do niedzieli - przyp. red.]  (...) odnotowano 336 wypadków drogowych, w których śmierć poniosło 34 osób, a 396 zostało rannych. Oznacza to, że wypadków było mniej o 101, osób zabitych o 27, a rannych o 135 niż w analogicznym okresie roku 2019."

Wynika stąd, że w ubiegłym roku zdarzyło się 437 wypadków, w których zginęło 61 osób (34 plus 27), a 531 (396 + 135) odniosło obrażenia. Sięgnęliśmy do zeszłorocznych relacji z akcji "Bezpieczny Weekend - Boże Ciało" i znaleźliśmy tam wypowiedź podinsp. Radosława Kobrysia z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, który informował, że "bilans sytuacji na polskich drogach w długi weekend, od środy do niedzieli to 432 wypadki, 39 zabitych, 519 rannych". O ile różnice w podawanej wtedy i teraz liczbie wypadków (5) i rannych (12) są pomijalne, to w przypadku ofiar śmiertelnych (aż 22) już nie.

Tak czy inaczej nasze podejrzenia, że wielkie, szumnie reklamowane weekendowo-wakacyjnie-świąteczne akcje drogówki nie przynoszą żadnych nadzwyczajnych skutków uznajemy za potwierdzone.                  

Maria Odrowąż

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy