Cupra Terramar 2.0 TSI 4Drive. Benzynowy SUV idzie pod prąd samochodom na prąd
Zaczynamy długodystansowy test Cupry Terramar 2.0 TSI DSG 4Drive. To rzadko dziś spotykana konfiguracja - nowy SUV bez napędu hybrydowego i bez baterii, w świecie, który przyzwyczaja kierowców do aut elektrycznych i hybryd plug-in. Sprawdzamy, jak ten przedstawiciel wymierającego gatunku zachowuje się w codziennej jeździe.

To auto "żyje" w innej rzeczywistości niż większość nowych SUV-ów. Gdy rynek skręcił w stronę PHEV-ów z deklarowanym spalaniem "od 1,6 l/100 km" albo w stronę aut w pełni elektrycznych bijących kolejne rekordy przyspieszenia, Terramar w tej odmianie jest konstrukcyjnie wręcz konserwatywny. Dwulitrowy silnik benzynowy, skrzynia DSG i stały układ 4x4. Żadnych dodatkowych motorów, żadnych trybów ładowania, żadnych kompromisów między energią a mocą. To rzadkie podejście u progu 2026 roku - i właśnie dlatego idealnie ten samochód nadaje się na test długodystansowy.

2.0 TSI DSG 4Drive. Napęd, który nie gra w grę hybrydowych kompromisów
Dwulitrowe TSI o mocy 204 KM zachowuje się tak, jak zachowywały się dobre benzyny w SUV-ach jeszcze kilka lat temu. Na wciśnięcie pedału gazu reaguje natychmiast, bez opóźnień i bez jakiegokolwiek udziału elektroniki próbującej ratować spalanie lub podnosić moc dla uzyskania efektownego przyspieszenia. To czysta mechanika, której nie trzeba tłumaczyć: wciskasz gaz - spala się benzyna - jedziesz. Nie ma kombinowania między dwoma źródłami mocy, nie ma nagłych zmian źródła napędu i nie ma momentów, w których samochód "zastanawia się", co ma zrobić.
W hybrydach plug-in reakcja zależy często od stanu baterii, temperatury otoczenia i tego, czy układ pozwoli silnikowi spalinowemu wejść na wyższe obroty. Tutaj nie ma żadnego "warunku wstępnego". Terramar działa tak samo rano przy -10 stopniach Celsjusza, jak i po całym dniu upalnej jazdy w mieście.

DSG i napęd 4Drive w Terramarze. Klasyczna mechanika zamiast złożonych układów
Skrzynia DSG współpracuje z silnikiem w sposób przewidywalny i spójny. Przy redukcjach nie ma krótkiej pauzy typowej dla PHEV-ów, kiedy układ musi zsynchronizować kilka elementów. Wszystko działa płynnie, sprawnie i z przewidywalnością, którą czuć w pedałach i kierownicy. To rzadkość, bo współczesne SUV-y często mają dwa, trzy źródła napędu i każde z nich ma trochę inną "mentalność".

Napęd 4Drive daje dokładnie to, czego można oczekiwać: stabilność i trakcję, bez cyfrowych sztuczek. Nie ma tylnego motoru elektrycznego, który włącza się i wyłącza zależnie od potrzeb. Zamiast tego jest klasyczny układ z wielopłytkowym sprzęgłem, który działa przewidywalnie i w pełni mechanicznie. W codziennej jeździe daje to bardzo realne poczucie bezpieczeństwa i stabilności niezależnie od warunków na drodze - i to jest właśnie ta różnica w stosunku do nowoczesnych układów "wielonapędowych", szczególnie pochodzących od marek, które nie mają długiego doświadczenia w budowaniu samochodów.

Jak prowadzi się Cupra Terramar bez ciężkiej baterii i hybrydowego wsparcia
To, że w Terramarze nie ma pakietu akumulatorów, czuć od pierwszych kilometrów. Auto reaguje szybciej na zmianę obciążenia, zachowuje się bardziej harmonijnie na zakrętach i nie ma efektu masy "doklejonej" pod podłogą, który czasem pojawia się w obciążonych bateriami PHEV-ach.

Wyposażenie Cupry Terramar. Nowoczesność, ale bez przesady
Samochód, który trafił w moje ręce został skonfigurowany tak, by nikomu z podróżnych niczego nie brakowało. Centralny ekran 12,9 cala reaguje szybko, jest czytelny i prosty w obsłudze. Interfejs działa intuicyjnie, a główne funkcje są tam, gdzie powinny być. Cyfrowe zegary mają przejrzystą grafikę, którą można dostosować do upodobań, system bezkluczykowy jest wygodny i działa bezbłędnie, a ambientowe oświetlenie nadaje wnętrzu charakteru. Terramar robi wrażenie SUV-a, który nie musi udowadniać, że jest jakimś "technologicznym manifestem".

SUV, który nie czaruje zużyciem paliwa
Terramar na żadnym etapie nie obiecuje, że spalanie będzie symboliczne. To duży samochód z napędem 4x4 i sporym jak na współczesne standardy, benzynowym silnikiem pod maską. Owszem, pali 10 l/100 km, a czasem i więcej, ale to zgodne z logiką takiej konfiguracji. I to właśnie jest element, który odróżnia go od PHEV-ów z tabelkowymi wartościami "od 1,6 l". Terramar niczego nie pudruje, a kierowca wie, czego się spodziewać. Ta przewidywalność jest dziś zaskakująco cenna. Póki co na trasach szybkiego ruchu przy 120 km/h zużywa w granicach 8,2 litra, na drogach krajowych - ok. 7,7, a w mieście zbliża do 10 l/100 km.

Pierwsze wnioski. Konfiguracja jakby nie z tego świata, ale wciąż bardzo sensowna
Cupra Terramar 2.0 TSI ze skrzynią DSG i napędem 4Drive od pierwszych kilometrów przypomina, że nie wszystkie nowe samochody muszą żyć według zasad zelektryfikowanej ery. Choć jest nowsza niż większość modeli na rynku, charakterem bardziej przypomina SUV-y z czasów, zanim producenci zaczęli rywalizować na zasięg w trybie elektrycznym, prędkość ładowania i wielkość baterii.
To właśnie ta mieszanka - nowoczesnych rozwiązań w kabinie, klasycznej mechaniki i braku hybrydowych komplikacji - sprawia, że długodystansowy test zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Terramar nie podąża za trendami. I być może właśnie to dla niektórych może być jego największą zaletą.








