Milion kilometrów przebiegu i licznik nadal bije. Takich aut już nie robią
Są samochody, które po kilkunastu latach trafiają na złom, i są takie, które pomimo wieku nadal nawijają kolejne kilometry na koła. Ten egzemplarz Volkswagena Golfa IV należy zdecydowanie do tej drugiej grupy. Auto wyprodukowane w 2003 roku, używane jako firmowe, dobiło do magicznej granicy miliona kilometrów. I co najciekawsze - nadal codziennie jeździ.

W skrócie
- Volkswagen Golf IV z 2003 roku przekroczył milion kilometrów przebiegu i nadal jest w codziennym użytku.
- Właściciel auta podkreśla, że kluczem do długowieczności pojazdu była rozsądna eksploatacja i regularna, przemyślana konserwacja.
- Wielu zamiennych części nie dorównuje jakością oryginałom sprzed lat, co potwierdza dokładnie prowadzony dziennik serwisowy.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Właścicielem samochodu jest Thomas Dotzler - człowiek, który traktuje swojego Golfa nie jak sprzęt, lecz jak towarzysza podróży. Auto z 2003 roku z silnikiem 1.9 TDI o mocy 131 KM nie miało lekkiego życia: setki tysięcy kilometrów po niemieckich autostradach, długie trasy służbowe i wyjazdy przez całą Europę - od Włoch po Szwecję (także do Polski).
W chwili zakupu, w 2012 roku, Golf miał na liczniku 167 tys. kilometrów. W październiku 2024 r. licznik zatrzymał się na 999 999, bo nie przewidziano w nim dodatkowego miejsca na szóstą cyfrę. Ale samochód jeździ dalej - i, jak mówi właściciel, nie ma najmniejszego zamiaru kończyć kariery.
Volkswagen Golf IV z przebiegiem miliona kilometrów
Co sprawia, że ten Golf pokonał milion kilometrów bez wymiany silnika? Jak tłumaczy Dotzler, nie ma w tym żadnej magii - tylko rozsądek, cierpliwość i konsekwencja. Auto nigdy nie było katowane. Właściciel stwierdził na przykład, że na zimnym silniku nigdy nie przekracza 2000 obr/min, a na rozgrzanym - 2500 obr.min.Każdy podejrzany dźwięk był natychmiast diagnozowany, a każda usterka naprawiana.
Na przestrzeni lat wymieniono tylko pojedyncze elementy: raz wałek rozrządu, jeden wtryskiwacz i pompę próżniową. Reszta - oryginalna. Niesłychane na przykład, że tłumik, mimo wieku, wciąż jest fabryczny. Pierwsza alternator odmówił posłuszeństwa dopiero przy 820 tysiącach kilometrów - po ponad 20 latach pracy. "To był moment, w którym zrozumiałem, jak dobrą robotę zrobiono w Wolfsburgu" - mówi właściciel.
Thomas prowadzi szczegółowy dziennik serwisowy - i właśnie z niego wynika coś, co wielu kierowców podejrzewa od dawna: współczesne części nie dorównują dawnym. "Pierwsze elementy z fabryki VW miały znakomitą jakość. Wszystko, co kupowałem później jako zamienniki, nawet z logo renomowanych producentów, wytrzymywało dużo krócej" - tłumaczy.
Przykład? Drugi alternator wytrzymał 120 tysięcy kilometrów. Kolejne chłodnice - średnio po 70 tysięcy. Współczesne łożyska kół zaczynały się zużywać po trzydziestu kilku tysiącach kilometrów.
Golf pana Dotzlera to dla niego zwykłe narzędzie pracy. Przez lata pełnił rolę samochodu służbowego, rodzinnego i dostawczaka. Często z przyczepą, nierzadko załadowaną do granic możliwości. Właściciel samodzielnie zamontował w nim gniazdo 230 V i kamery z przodu i z tyłu. Wnętrze jednak nosi ślady upływu czasu, na przykład fotel kierowcy jest już mocno przetarty. Jak mówi właściciel, większość tras (jakieś 85 proc.) to głównie jazda autostradami i drogami pozamiejskimi - czyli w warunkach dla diesli idealnych.
Na razie pan Dotzler nie myśli o nowym aucie służbowym, szczególnie, że takich już nie robią.








