SsangYong Rexton – SUV w starym stylu

Model Rexton znany jest polskim kierowcom – w naszym kraju można było kupić poprzednią generację tego SUVa. Nie cieszyła się ona jednak zainteresowaniem i spotkanie jej na drodze graniczy z cudem. Nowa odsłona tego modelu ma zdecydowanie o wiele większe szanse na odniesienie sukcesu.

Główne założenia podczas projektowania nowego Rextona nie zmieniły się. To nadal wielki SUV zbudowany jak typowa terenówka - osadzony na ramie i korzystający z dołączanego na sztywno napędu 4x4. Dzisiaj tego typu rozwiązania znajdziemy głównie w pick-upach, mających charakter użytkowy, ale właśnie ten wyróżnik może stanowić dla niejednego kierowcy duży atut.

Kolejnym jest prezencja, która sprawia, że auto zdecydowanie wyróżnia się na ulicy. To po części zasługa miłych dla oka kształtów i linii (o niebo ciekawszych, niż u poprzednika) oraz samej wielkości tego modelu. Rexton mierzy 4850 mm długości aż 1960 mm szerokości i 1825 mm wysokości. Jest po prostu wielki, dzięki czemu siedząc w nim patrzymy z góry na innych właścicieli, nawet dużych, SUVów, a także możemy mieć problemy ze znalezieniem miejsca na parkingu.

Reklama

Spore zaskoczenie czeka nas po zajęciu miejsca w środku. W porównaniu z poprzednikiem, nowy Rexton wyprzedza go nie o jedną, ale dwie generacje. Deska rozdzielcza jest po prostu ładnie zaprojektowana i logicznie rozplanowana, a do jej wykończenia użyto miękkich tworzyw. Szczególnie dobrze prezentował się nasz egzemplarz z opcjonalnym pakietem Nappa, zawierającym skórzaną tapicerkę z pikowaniem oraz skórzane wstawki na desce rozdzielczej. Jest to skóra naturalna, więc nadaje ona trochę klimatu "premium".

Nie do końca przekonał nas natomiast system multimedialny, korzystający z dużego, 9,2-calowego ekranu dotykowego. Działa on dość sprawnie, ale ma nie do końca logiczną strukturę menu i czasami wymaga chwili błądzenia. Trochę za małe są też wyświetlacze klimatyzacji informujące o wybranej temperaturze i sile nawiewu.

Żadnych zastrzeżeń nie mamy natomiast do obszernych i wygodnych foteli (z elektryczną regulacją, ogrzewaniem i wentylacją), a także do miejsca na tylnej kanapie (podgrzewanej), którego jest mnóstwo. Cieszy przede wszystkim brak tunelu środkowego i konsola między przednimi fotelami, która nie zabiera miejsca na nogi trzeciemu pasażerowi na kanapie. Rexton to samochód prawdziwie pięcioosobowy.

Albo i siedmioosobowy - trzeci rząd siedzeń należy do wyposażenia opcjonalnego. W testowanym egzemplarzu go jednak nie było, dzięki czemu do dyspozycji mieliśmy naprawdę przepastny bagażnik o pojemności 784 l (niestety, producent nie podaje pojemności do rolety). Przy okazji, gdybyście chcieli zdecydować się na trzeci rząd siedzeń (dopłata 4000 zł), możecie zorientować się ile zabierze on miejsca - widać miejsce na podwyższoną podłogę bagażnika, której zadaniem jest wyrównanie jej poziomu do złożonego trzeciego rzędu.

Testowany egzemplarz napędzany był wysokoprężnym silnikiem 2,2 l o mocy 181 KM (jedyna alternatywa to 2-litrowa "benzyna" o mocy 225 KM). To wystarczające źródło napędu do tego samochodu, chociaż nie należy się spodziewać wyjątkowo dobrych osiągów. Sprint do 100 km /h trwa przyzwoite 11,1 s, a automatyczna, 7-biegowa przekładnia dość sprawnie zmienia przełożenia. Deklarowane przez producenta spalanie w mieście na poziomie 10,2 l/100 km w praktyce okazuje się niewiele wyższe.

Jazda Rextonem pozostawiła nas jednak z mieszanymi uczuciami. Auto jest wysokie i osadzone na ramie, więc nie dziwi to, że niezbyt dobrze czuje się w zakrętach. Układ kierowniczy ma dość przeciętną precyzję, a zawieszenie pozwala na duże wychyły nadwozia. Niestety, nie oznacza to wcale, że jest ono komfortowe. Owszem, auto buja się na nierównościach, ale bardzo dosadnie informuje podróżnych o stanie nawierzchni.

Jest też kwestia napędu - kierowcy przyzwyczajeni do współczesnych SUVów mogą być zaskoczeni podczas jazdy, na przykład, w czasie deszczu, że tylna oś zaczyna uciekać. Rexton ma napędzaną tylną oś, a przednią możemy ręcznie dołączyć, ale powinniśmy to robić tylko podczas jazdy na śliskiej nawierzchni (więc prędzej na śniegu, niż mokrym asfalcie). Z drugiej strony, taki napęd lepiej sprawdza się w terenie, szczególnie, że mamy możliwość skorzystania także z reduktora. Rexton ma przy tym niezły prześwit 224 mm, albo 203 w wersji ze sztywnym mostem.

Jedną z niewątpliwych zalet Rextona jest jego korzystna cena. Za wersję benzynową z bazowym wyposażeniem Crystal zapłacimy 109 900 zł - nieźle jak na SUVa wielkościowo należącego do klasy wyższej. Diesel wymaga jednak dopłaty aż 20 tys. zł, do czego warto doliczyć jeszcze 11 tys. zł za automatyczną skrzynię biegów oraz 10 tys. zł za napęd 4x4 z reduktorem (seryjnie napędzane są tylko tylne koła). Testowana, kompletnie wyposażona wersja Sapphire to wydatek 166 900 zł.

Czy warto więc zainteresować się SsangYongiem Rextonem? To nadal dość egzotyczna propozycja, ale głównie z uwagi na niewielką ilość egzemplarzy na polskich drogach. Auto nie odbiega od europejskich konstrukcji ani poziomem wykończenia, ani dostępnym wyposażeniem, ani też układem napędowym. Jedyne poważne zastrzeżenie jakie można do niego mieć to słabe prowadzenie oraz niski komfort jazdy, niezbyt pasujący do rodzinnego samochodu.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy