Volkswagen Tiguan po liftingu

Często zdarza się, że face liftingi ograniczają się jedynie do kosmetycznych zmian. W przypadku Tiguana jednak, modernizacja jest naprawdę widoczna, a do tego do gamy dołączyły dwie ciekawe wersje - hybryda plug-in oraz usportowiona R.

Volkswagen Tiguan to niewątpliwie model, który odniósł wielki sukces. W zeszłym roku niemiecki producent wyprodukował aż 910 926 egzemplarzy tego SUVa, co oznacza, że co siódmym autem, jakie wyjechało z fabryk na całym świecie, był właśnie Tiguan. Jakie zatem zmiany wprowadził Volkswagen do swojego bestsellera, żeby utrzymać zainteresowanie klientów?

Przede wszystkim zastosowano szereg zmian w stylistyce. Druga generacja modelu nieco zaskoczyła swoim "prostokątnym" przodem, ale wraz z liftingiem, auto otrzymało zupełnie nowy pas przedni. Reflektory maję teraz nieco bardziej obłe kształty z podwójnymi paskami LEDów do jazdy dziennej, grill ma nieregularny kształt, a wloty powietrza w zderzaku są o wiele bardziej wyraziste.

Reklama

Z tyłu natomiast zmiany są kosmetyczne. Reflektory o znajomym kształcie mają teraz nowy wzór (podobny jak w Passacie i Touaregu), a światło odblaskowe w zderzaku ciągnie się teraz przez całą jego szerokość. Pośrodku klapy bagażnika pojawił się napis TIGUAN, a wersja R-Line ma chromowane atrapy dwóch podwójnych końcówek wydechu.

We wnętrzu natomiast znajdziemy odświeżoną wersję systemu multimedialnego (ekran nadal do 9,2 cala) oraz wirtualnych zegarów. Pewnym zaskoczeniem jest natomiast dotykowy panel klimatyzacji oraz kierownica z dotykowymi przyciskami. Zadebiutowały one niedawno w zmodernizowanym Arteonie, ale tam przedstawiano je w sposób sugerujący, że są elementem nadawania wnętrzu tego modelu poczucia "premium", aby bardziej zdystansować go od Passata. Wygląda jednak na to, że trafią one również do innych modeli, podobnie jak nagłośnienie Harman/Kardon, które także znajdziemy teraz w Tiguanie.

Wzorem innych niedawno modernizowanych modeli marki, również ten SUV może pochwalić się bardziej zaawansowanymi systemami wsparcia kierowcy, jak na przykład trybem jazdy częściowo autonomicznej z prędkościami do 210 km/h. Na listę wyposażenia trafiły także matrycowe światła LED.

Pod maską znajdziemy znajome silniki TSI oraz TDI, ale nie wiemy jeszcze, czy będą to wszystkie obecnie oferowane. Pewni możemy być odmian benzynowych o mocy 130, 150 i 190 KM oraz wysokoprężnych 150 i 190/200 KM. Pod znakiem zapytania pozostaje TSI 230 KM i TDI 240 KM.

Spodziewaną nowością jest hybryda plug-in oparta o jednostkę 1.4 TSI i motor elektryczny. Pewnym zaskoczeniem jest natomiast wykorzystanie jego 245-konnej wersji z Golfa GTE, zamiast 218-konnej, oferowanej w Passacie i Arteonie. Nie znamy jeszcze szczegółów technicznych - Volkswagen wspomina jedynie o zasięgu elektrycznym rzędu 50 km. Baterie mają nie ograniczać pojemności bagażnika w znaczący sposób.

Kolejną nowością jest usportowiona odmiana R, o której mówiło się od dawna. Korzysta ona z jednostki 2.0 TSI o mocy 320 KM, a jej niewątpliwym wyróżnikiem jest bardziej zaawansowany napęd na wszystkie koła z możliwością rozdziału mocy między tylnymi kołami. To kolejny element, który prezentowany był jako wyróżnik odnowionego Arteona, a trafił także to Tiguana. W tej kwestii jednak nie było jednak zbyt dużego wyboru, gdyż mniejszy T-Roc R ma 300 KM, więc większy model musiał zaoferować więcej.

Volkswagen nie podał jeszcze dokładnej daty premiery zmodernizowanego Tiguana, ani kiedy możemy spodziewać się modernizacji przedłużonej odmiany Allspace.

magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy