Afera "dieselszwindel"

​Pogłoski o śmierci diesla są mocno przesadzone

125 lat temu Rudolf Diesel opatentował silnik wysokoprężny. Jego opracowanie nosiło tytuł "Teoria i konstrukcja termicznego motoru tłokowego przeznaczonego do zastąpienia maszyny parowej i innych maszyn znanych aktualnie."

Tak się składa, że z owym jakże ważnym dla historii techniki jubileuszem zbiegły się dwa wydarzenia, które stawiają pod znakiem zapytania przyszłość wynalazku wielce uzdolnionego syna bawarskiego rzemieślnika.

Najpierw dziennik "Financial Times", powołując się na anonimowe, lecz ponoć wiarygodne źródła, poinformował, że koncern Fiat Chrysler Automobiles chce począwszy od 2022 r. całkowicie zrezygnować z instalowania w swoich samochodach jednostek wysokoprężnych. Według "FT", oficjalnie oznajmi to 1 czerwca, podczas prezentacji planów FCA na najbliższe lata.

Reklama

 Już wcześniej podobne zamiary zgłosiło Volvo. Toyota, jeden z największych potentatów  światowej motoryzacji, od dawna lansuje hasło: "Witajcie hybrydy, żegnajcie diesle".

We wtorek, 27 lutego, Niemiecki Federalny Sąd Administracyjny opublikował wyrok, podtrzymujący wcześniejsze orzeczenie sądu niższej instancji, które pozwalało władzom Stuttgartu i Duesseldorfu na wprowadzenie zakazu wjazdu do ich centrów samochodów nie spełniających najnowszych norm czystości spalin. "Zakazy są akceptowalne i można je wprowadzać w taki sposób, aby uniknąć niewspółmiernych konsekwencji. Przepisy unijne głoszą, że miasta powinny je wprowadzać, jeśli nie istnieją inne skuteczne sposoby na obniżanie poziomu zanieczyszczenia" - stwierdził sędzia Andreas Korbmacher.

Oczekujące takiej decyzji proekologiczne organizacje triumfują. Według nich wyrok sądu oznacza koniec podporządkowania polityki interesom producentów samochodów. Nie da się ukryć, że to właśnie władze federalne wniosły apelację do trybunału w Lipsku. Z drugiej stronie nie ma się co dziwić ich postawie, zważywszy, że miliony kierowców, których dotkną wspomniane ograniczenia, stanowią ważną część elektoratu rządzących ugrupowań, a przemysł motoryzacyjny to jedna z najważniejszych gałęzi niemieckiej gospodarki i eksportu. Kanclerz Angela Merkel próbuje bagatelizować porażkę wskazując, że ostatnie orzeczenie sądu administracyjnego dotyczy tylko pojedynczych miast a nie całego kraju i nie wszystkich właścicieli samochodów. Nie mniej giełda zareagowała na wspomniany wyrok gwałtownymi spadkami cen akcji Volkswagena, BMW i Daimlera.   

 Unijnych limitów zanieczyszczenia nie spełniało w ubiegłym roku 66 miast w Niemczech. To tam obowiązują lub mogą zacząć obowiązywać restrykcje wobec starszych diesli, oskarżanych o emitowanie nadmiernych ilości tlenków azotu, rakotwórczych węglowodorów i szkodliwych dla zdrowia pyłów.

Dostosowywanie konstrukcji silników wysokoprężnych do stale zaostrzanych wymogów, związanych z ochroną środowiska, komplikuje ich konstrukcję, a przez to podraża produkcję i późniejszą eksploatację. Sytuację pogarszają żądania wpływowych organizacji pozarządowych, które twierdzą, że zmiany w oprogramowaniu diesli nie wystarczają i domagają się głębszych ingerencji w ich budowę. Szacuje się, że dalsze ulepszanie systemów oczyszczania spalin w pojazdach, spełniających obecnie normy Euro 5 i Euro 6, kosztowałoby około 1500 euro w przeliczeniu na jeden samochód. Dlatego właśnie coraz więcej firm rozważa całkowitą rezygnację z tego rodzaju napędu w samochodach osobowych, zwłaszcza segmentów A, B i C, a zatem aut małych i kompaktowych.

Silnik Diesla może dziś kojarzyć się z bokserem, który zapędzony do narożnika ringu chwieje się pod mocnymi ciosami przeciwnika, jest bliski nokautu, ale jednak nie ma pewności, czy nagle nie przejdzie do kontrataku. Oto coraz częściej poddaje się w wątpliwość uczciwość i niezależność "zielonych" organizacji, wskazując na źródła ich finansowania. Niektóre z nich biorą pieniądze od producentów pojazdów z konkurencyjnymi wobec diesli rodzajami napędu. Podważa się również wiarygodność badań, dowodzących  szczególnej szkodliwości "ropniaków". I nie chodzi tu tylko o ogólne wyolbrzymianie wpływu motoryzacji na zanieczyszczenie powietrza, ale także o fakt, że według niektórych ekspertów lwia część unoszących się w powietrzu drobin pyłów jest skutkiem naturalnych procesów zachodzących na Ziemi.

Światełko nadziei dla miłośników wynalazku pana Rudolfa Diesla niesie również wypowiedź szefa sprzedaży Porsche, Detleva von Platena.  W rozmowie z dziennikarzami "Automotive News Europe" i "Automobilwoche" zdementował on wcześniejsze doniesienia mediów jakoby firma z Zuffenhausen miała zrezygnować z silników wysokoprężnych. Diesle, które według wspomnianego menedżera mają sens w SUV-ach, bowiem nabywcy takich aut oczekują dużego zasięgu i wysokiego momentu obrotowego, trafią pod maskę nowego Cayenne i Macana.

Udział samochodów osobowych na olej napędowy w rynku europejskim zmniejszył się w ubiegłym roku do 43,7 proc. z 48 proc. w 2016 r. Mimo to, trawestując znane powiedzenie Marka Twaina, "pogłoski o śmierci diesla są mocno przesadzone".

  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy