Samochody elektryczne

Szokujące podwyżki cen prądu. A aut elektrycznych jeszcze nie ma

Lokalne władze w szoku przeglądają oferty sprzedawców prądu, unieważniają przetargi i biją na alarm. Droższy prąd oznacza droższą kolej, szkoły i szpitale - czytamy w środowym "Pulsie Biznesu".

"Przełom lata i jesieni to tradycyjny okres kontraktowania dostaw energii na przyszły rok i kolejne lata" - przypomina w środę gazeta. Dodaje ponadto, że "negocjacje prowadzą m.in. samorządy i spółki komunalne", które - jak zaznacza "PB" - "w tym roku przeżywają dramat".

"Otrzymaliśmy od jednego z dostawców propozycję zakładającą wzrost stawki jednostkowej za energię na poziomie 70. proc. w stosunku do cen z bieżącej umowy" - mówi w rozmowie z "PB" Janusz Malinowski, prezes Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej (ŁKA). Gazeta podkreśla, że "nie tylko on jeden ma powody do bicia na alarm".

Reklama

Dziennik zaznacza, że "ŁKA pierwszy raz ogłosiła postępowanie na zakup energii". "Janusz Malinowski tak skomentował oferty na Twitterze: +Dostaliśmy propozycje cen energii elektrycznej na 2019 r. Szok i zapowiedź horroru w budżetach przewoźników kolejowych+" - cytuje Malinowskiego "PB".

Gazeta informuje, że "nad cenami prądu ostatnio też załamał ręce zarząd Metra Warszawskiego". "Spółka unieważniła przetarg na dostawy energii elektrycznej (124 tys. MWh) dla pierwszej i drugiej linii metra w 2019 r., zapowiedziała też nowe postępowanie" - podaje gazeta. "Najtańsza oferta o ponad 6 mln zł przekraczała założenia finansowe spółki" - głosi komunikat Metra Warszawskiego, który cytuje "PB".

Dziennik podaje również, że "na alarm biła we wtorek również Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM), w ramach której funkcjonuje grupa zakupowa energii elektrycznej". "Ponad 20 lat analizuję rynek energii elektrycznej. Z taką skalą zwyżki cen spotykam się po raz pierwszy" - mówi Leszek Rojczyk, zewnętrzny ekspert GZM.
Prąd dramatycznie drożeje, chociaż wciąż nie widać efektów rządowego programu rozwoju elektromobilności. Na szczęście jego założenia są nierealne (dlatego premier skwapliwie pomija ten temat w kampanii wyborczej), bo trudno wyobrazić sobie ceny prądu, gdyby na drogach rzeczywiście pojawił się milion samochodów elektrycznych, generujących co noc potężne zapotrzebowanie na energię.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama