Samochody elektryczne

"Mój Elektryk" nie rozruszał rynku aut elektrycznych

Po pierwszym miesiącu funkcjonowania programu "Mój Elektryk" wpłynęło pół tysiąca wniosków na dofinansowanie zakupu samochodu elektrycznego. To oznacza, że program nie pobudzi popytu na samochody bateryjne.

Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka w rozmowie z portalem WP pytany był o wyniki rządowego programu dofinansowywania zakupu pojazdów elektrycznych "Mój Elektryk"."Oceniam go bardzo dobrze" - powiedział minister. "Po pierwszym miesiącu funkcjonowania wpłynęło pół tysiąca wniosków. Co mnie cieszy, to że mamy pierwszą setkę wniosków złożonych z Kartą Dużej Rodziny" - dodał szef MKiŚ.

Jak przypomniał, przy wnioskach składanych z Kartą Dużej Rodziny można uzyskać 27 tys. zł. dofinansowania na samochód elektryczny. "Ta kwota nie jest zróżnicowana w zależności od kwoty zakupu pojazdu" - uzupełnił Kurtyka.

Reklama

Minister zapowiedział, że na początku września będzie rozmawiał z importerami pojazdów elektrycznych. "My dzisiaj odbijamy się od bariery podaży. Musimy rozruszać rynek" - wskazał.

W ramach programu "Mój Elektryk" według Kurtyki 100 mln zł przeznaczono na dodatki do sfinansowania zakupu pojazdów elektrycznych bezpośrednio przez rodziny, a kolejne 400 mln zł trafi na dofinansowania dla przedsiębiorstw, które będą realizowane w formie leasingu.

W uruchomionym w lipcu programie "Mój Elektryk" osoby fizyczne mogą wnioskować o dopłaty do zakupu aut z napędem elektrycznym lub wodorowym. Budżet programu sięga 500 mln zł, z czego 100 mln zł trafi na dopłaty dla osób fizycznych.

Dotacja dla nabywców indywidualnych wyniesie 18 tys. 750 zł, a limit ceny to 225 tys. zł. Na większą dotację będą mogły liczyć osoby z Kartą Dużej Rodziny. Dla nich przewidziano 27 tys. zł dopłaty, bez limitu ceny elektrycznego samochodu.

Osoba ubiegająca się o dofinansowanie musi zarejestrować pojazd na terytorium RP, ubezpieczyć go i zobowiązać się, że nie pozbędzie się go przez dwa lata od uzyskania dotacji. W przypadku pozytywnej oceny Funduszu wniosek, po złożeniu przez wnioskodawcę podpisu elektronicznego, będzie stanowił umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. 

Już widać, że dopłaty nie skłonią Polaków do kupowania aut na prąd. Wg licznika elektromobilności w Polsce na koniec lipca zarejestrowanych było 13 600 samochodów elektrycznych, a od czerwca - gdy program jeszcze nie działał - przybyło ich około 500. 500 wniosków o dofinansowanie wskazuje, że program w żaden sposób nie wpłynął na zwiększenie zamówień. Popyt pozostał na niezmienionym poziomie, a barierą - wbrew temu co mówił minister - nie jest "podaż", ale możliwości finansowe Polaków.
***


PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy