Polskie drogi

Wjechał na chodnik, zabił dziecko. Zbiórka na leczenie drugiego

​Rodzice 2-letniego Bartka ze Szczytna utworzyli w internecie zbiórkę na leczenie i rehabilitację syna. Chłopiec uległ wypadkowi, gdy w wózek z nim i jego bratem bliźniakiem w kwietniu uderzył ford mustang. Brat Bartka zmarł. Sprawca wypadku po trzech miesiącach wyszedł z aresztu - poinformowała prokuratura.

25 kwietnia w bliźniaczy wózek prowadzony przez babcię dzieci ulicą Władysława IV w Szczytnie uderzył ford mustang. Dwuletnie bliźnięta Bartek i Kuba zostali wyrwani z wózka i wyrzuceni na kilka metrów. Obaj bracia w ciężkim stanie trafili do szpitala dziecięcego w Olsztynie, gdzie 9 dni po zdarzeniu Kuba zmarł w wyniku ciężkich obrażeń. Bartosz, jak poinformowała w internetowym portalu siepomaga.pl jego mama, przeszedł 8 ciężkich operacji. Ponad 2 miesiące spędził na OIOM-ie.

"Uszkodzona jest lewa półkula mózgu, Bartosz ma niedowład prawej strony ciała, wciąż nie możemy się pozbyć rurki tracheotomijnej przez bezdechy afektywne. Poważnie uszkodzony jest wzrok. Lekarze być może będą mogli nam pomóc, ale lista zabiegów i operacji wciąż jest długa" - napisała jego mama, prosząc ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe na leczenie i rehabilitację chłopca.
 
Od razu po zdarzeniu prokuratura wszczęła w sprawie wypadku śledztwo, które wciąż jest w toku. "Prokuratura w Szczytnie gromadzi m.in. dokumenty medyczne dotyczące obrażeń dzieci, w sprawie będzie też sporządzona opinia biegłych z zakresu wypadków, którą ma wydać Instytut Sehna w Krakowie" - powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny. 

Reklama

Sprawcą wypadku, w którym ucierpieli Bartek i Kuba, jest syn znanego przedsiębiorcy w Szczytnie. Od razu po wypadku prokuratura wnioskowała o areszt dla niego, ale sąd nie uwzględnił tego wniosku. Sąd uznał, że wobec zebranych już dowodów, podejrzany pozostając na wolności nie będzie miał możliwości w bezprawny sposób utrudniać toczącego się postępowania karnego. Według sądu, wystarczyły w tej sytuacji wolnościowe środki zapobiegawcze. Decyzja sądu oburzyła lokalne środowisko na tyle, że obrońca sprawcy wypadku apelował o spokój i przekonywał, że stała się tragedia także dla jego klienta.

Dopiero Sąd Okręgowy w Olsztynie, na skutek wniesionych przez prokuratora i pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej zażaleń na tę decyzję, 12 maja zmienił decyzję i aresztował podejrzanego na 3 miesiące. Prokurator Stodolny poinformował w czwartek PAP, że po tym okresie podejrzany wyszedł z aresztu i przebywa na wolności, nie są stosowane wobec niego inne środki zapobiegawcze. "Taka była decyzja sądu w tej sprawie" - powiedział Stodolny.


Rzecznik prokuratury powiedział PAP, że na tym etapie postępowania nie ma możliwości nakazania przez śledczych dla sprawcy wypadku finansowego wsparcia Bartka. "Jeśli zapadnie w tej sprawie prawomocny wyrok skazujący, wówczas sąd może orzec świadczenie pieniężne na rzecz pokrzywdzonego. Do tego jednak droga daleka. Na tym etapie prokuratura nie ma żadnej możliwości wsparcia finansowego dziecka" - powiedział Stodolny.

"Ktoś nie zachował ostrożności, ktoś zignorował zasady bezpieczeństwa. Ktoś zrujnował nam życie. Nie wiem, czy kiedyś poniesie konsekwencje. Ja i moja rodzina ponosimy je każdego dnia" - napisała w portalu siepomaga.pl mama chłopca prosząc o wsparcie syna. (

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy