Polskie drogi

Ważny wyrok sądu. Szczególnie dla pieszych i rowerzystów

Na rok więzienia w zawieszeniu skazał we wtorek białostocki sąd rejonowy kobietę, która śmiertelnie potrąciła autem rowerzystę przejeżdżającego przez przejazd dla rowerów. Skazana ma też zapłacić 11 tys. zł nawiązki bratu zmarłego. Wyrok zapadł bez przeprowadzania rozprawy. Nie jest prawomocny.

Ten wyrok powinny wziąć sobie do serca wszyscy niechronieni uczestnicy ruchu drogowego. Sąd wyjaśnił bowiem na czym polega zachowanie szczególnej ostrożności przez rowerzystę. W tym kontekście warto również przypomnieć art. 14 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, który wprost mówi, że "zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu".

Do wypadku doszło prawie dokładnie rok temu w rejonie ronda im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Białymstoku i skrzyżowania ulic Generała Stanisława Maczka i Świętokrzyskiej. Według ustaleń śledztwa, zjeżdżając z ronda w kierunku Warszawy, kierująca bmw 45-letnia kobieta potrąciła rowerzystę, który znajdował się na przejeździe dla rowerów, czyli przejeżdżał w poprzek ulicy. Mimo reanimacji, 52-letni mężczyzna zmarł wskutek poważnych obrażeń głowy.

Reklama

Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ zarzuciła kierującej BMW, że umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo - zbliżając się do oznakowanego przejazdu dla rowerów - nie zachowała szczególnej ostrożności, jechała zbyt szybko, nieuważnie obserwowała drogę i nie zauważyła rowerzysty, który wjechał na jezdnię z jej lewej strony i doprowadziła do nieumyślnego potrącenia, skutkującego zgonem.

Prokuratura przyjęła jednak w akcie oskarżenia, że rowerzysta również nie zachował należytej ostrożności.

Wyrok zapadł we wtorek bez postępowania dowodowego, na wniosek obrony zaakceptowany zarówno przez prokuraturę, jak i przez oskarżyciela posiłkowego - brata zmarłego rowerzysty.

Choć w śledztwie nie przyznawała się, przed sądem oskarżona przyznała się, ale odmówiła składania wyjaśnień. Mówiła, że przemyślała całą sprawę i chce ją mieć już za sobą. Sąd skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata; ma też ona zapłacić 11 tys. zł nawiązki oskarżycielowi posiłkowemu, 3,7 tys. zł za jego zastępstwo procesowe oraz ponad 5 tys. zł kosztów sądowych.

Wina potwierdzona, okoliczności sprawy nie budzą żadnych wątpliwości - uzasadniała ten wyrok sędzia Aneta Kamieńska. Przywołując opinię ze śledztwa biegłego z zakresu ruchu drogowego zwracała uwagę, że oboje uczestnicy ruchu drogowego, zbliżając się do miejsca, gdzie doszło do przecięcia się ich dróg jazdy, nie zachowali szczególnej ostrożności. "Kierująca bmw, reagując na moment wjazdu rowerzysty na jezdnię nie miała możliwości uniknięcia zderzenia, ale zbliżając się do przejazdu dla rowerów, była zobowiązana zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście, którego powinna dostrzec" - mówiła sędzia.

Zaznaczyła jednak, że i rowerzysta był zobowiązany zachować w tym miejscu szczególną ostrożność. "I przed wjazdem na jezdnię ocenić, czy może w sposób bezpieczny przez nią przejechać. Powinien był dostrzec nadjeżdżający samochód, właściwie ocenić odległość i prędkość, co winno go również skłonić do powstrzymania się z wjazdem na jezdnię" - dodała sędzia Kamieńska. Mówiła, że gdy rower znalazł się na jezdni, auto był już tuż przed nim.

"Oczywiście winną czynu opisanego w zarzucie (wypadek komunikacyjny ze skutkiem śmiertelnym - PAP) jest niewątpliwie oskarżona, ale również mamy do czynienia z działaniem rowerzysty, które nie polegało na zachowaniu szczególnej ostrożności" - powiedziała sędzia.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wyrok | wypadek | potrącenie rowerzysty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy