Polskie drogi

Rząd PiS chciał dobrze, wyszło mu jak zwykle - złamał prawo

Ostatnie zmiany w Prawie o ruchu drogowym wprowadziły zamęt wśród zmotoryzowanych. Część mediów donosiła, że od 4 czerwca kierowcy nie będą już musieli wozić ze sobą prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego.

Nierzetelne informacje dementowała nawet policja. Przypominamy, że - z punktu widzenia kierowców - 4 czerwca nie zmieniło się nic. Obowiązujące od tej daty przepisy umożliwiają jedynie zniesienie obowiązku posiadania przy sobie stosownych dokumentów, ale warunkują to uruchomieniem stosownych funkcjonalności w ramach programu CEPIK 2.0.

Okazuje się jednak, że - przynajmniej w ocenie Krajowej Rady Sądowniczej - taki zapis to kolejny bubel prawny. Mimo, że przedstawiciele KRS zwracali na to uwagę już w maju, przepisy i tak weszły w życie.

Reklama

W opinii Krajowej Rady Sądowniczej z 11 maja 2018 roku czytamy m.in., że "uzależnienie stosowania szeregu przepisów ustawy od wykonania czynności faktycznej w postaci określenia przez właściwego ministra terminu wdrożenia rozwiązań technicznych, w komunikacie głoszonym na stronie podmiotowej Biuletynu Informacji Publicznej, przeczy zasadom prawidłowej legislacji, a przede wszystkim zasadom określoności przepisów prawa i hierarchiczności systemu prawa".

Przypominamy, że Minister Cyfryzacji zobowiązał się informować o uruchomieniu kolejnych funkcjonalności cyfrowej platformy CEPIK 2.0 z trzymiesięcznym wyprzedzeniem w osobnym, specjalnym, komunikacie. Nieoficjalnie mówi się, że system zacznie działać 1 października. Taką deklarację złożył w radiu RMF FM minister cyfryzacji Marek Zagórski.

Krajowa Rada Sądownicza  przyznała, że "zasadnym jest wdrażanie mechanizmów pozwalających na dostosowanie sposobu wykonania ustawy w zależności od zmieniających się okoliczności technicznych, w tym takich jak opóźnienie w uruchomieniu systemów informatycznych, czy przerwy w ich funkcjonowaniu". Sędziowie tłumaczyli jednak, że "tego rodzaju kwestie powinny zostać uregulowane w rozporządzeniu wydanym na podstawie szczegółowej delegacji zamieszczonej w ustawie".

W opinii KRS czytamy ponadto, że: "celowe wydaje się również określenie na poziomie  ustawowym daty granicznej do wydania tego aktu wykonawczego".

Na wskazany przez KRS problem zwracaliśmy uwagę w jednej z naszych niedawnych publikacji. W obecnym bałaganie zmiany spadać mogą na kierowców "z zaskoczenia" (mało który kierowca śledzi przecież na bieżąco Biuletyn Informacji Publicznej). Brak określenia jakiegokolwiek "sztywnego" terminu sprawia, że nie sposób prognozować żadnych dat dających kierowcom czas na zaznajomienie się z nowościami.

"Uzależnianie mocy obowiązującej przepisów  ustawy od terminu wskazanego w komunikacie ministra, a więc od aktu niemieszczącego się w hierarchii źródeł prawa, wychodzi zatem poza ramy ustrojowe określone w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej" - pisali przedstawiciele KRS już w maju...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy