Polskie drogi

10-latek potrącił 7-latka. Pijany ojciec siedział obok

Policja przedstawiła zarzuty 33-latkowi, którego 10-letni syn potrącił samochodem 7-latka. W czasie zdarzenia ojciec sprawcy wypadku był pod wpływem alkoholu i siedział na fotelu pasażera obok syna.

Do zdarzenia doszło w sobotę na Hellowisku - imprezie odbywającej się na zarządzanym przez wojsko poligonie w Opolu-Winowie. Uczestniczyli w niej miłośnicy jazdy po bezdrożach. W pewnym momencie prowadzony przez 10-latka osobowy renault potrącił 7-letnie dziecko. Jak się okazało, koło małoletniego sprawcy siedział jego 33-letni ojciec. W chwili badania przez wezwaną na miejsce policję miał w organizmie ponad pół promila alkoholu.

Poszkodowane dziecko przewieziono do szpitala na obserwację. Na szczęście chłopcu nic się nie stało.

Reklama

Policja przedstawiła mężczyźnie zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawca przyznał się do winy.

Jak powiedział Karol Brandys z zespołu prasowego KW Policji w Opolu, dodatkowo policja skierowała do sądu wniosek o ustanowienie kuratora nad 10-latkiem.

Podczas Hellowiska doszło do jeszcze jednego incydentu - na miejsce wezwano karetkę pogotowia do osoby, która rzekomo zasłabła. Na miejscu ratownicy zostali zaatakowani przez pijanych uczestników zlotu, musiała interweniować policja.

Policja ustaliła tożsamość czterech mężczyzn podejrzanych o atak na zespół karetki pogotowia podczas "Hellowiska" na poligonie w Opolu. Jak informuje Dariusz Świątczak z biura prasowego KW Policji w Opolu, całej czwórce we wtorek przedstawiono zarzuty.

Do zdarzenia doszło w niedzielę nad ranem na terenie poligonu w Opolu-Winowie. Jak relacjonował Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, karetkę z lekarzem wezwano do nieprzytomnego uczestnika spotkania miłośników jazdy off-road.

"Kiedy przyjechali na miejsce okazało się, że rzekomo poszkodowany w rzeczywistości jest pijany i w dodatku agresywny. Lekarka i towarzyszący jej ratownik zostali uderzeni. Karetka została otoczona przez kilkudziesięciu uczestników imprezy, którzy zablokowali wyjazd karetki swoimi wozami terenowymi. Moi pracownicy byli obrażani słownie, a kilku z napastników wdarło się do karetki. Dopiero po przyjeździe policji pracownicy pogotowia mogli stamtąd odjechać. Zawiadomiłem o sprawie prokuraturę, bo sytuacja, w której obraża i atakuje się ludzi niosących pomoc, jest po prostu niedopuszczalna i skandaliczna" - powiedział Sołek.

We wtorek policja poinformowała, że ustalono personalia czterech mężczyzn uczestniczących w zdarzeniu. Pierwszym jest 33-letni mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, do którego wezwano karetkę. Przedstawiono mu zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Pozostali to także mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla w wieku 24, 28 i 29 lat. Są podejrzani o znieważenie funkcjonariuszy publicznych w trakcie wykonywania czynności służbowych - grozi im kara do roku pozbawienia wolności.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy