Jazda (bez)alkoholowa

Usnął w aucie na skrzyżowaniu. Miał 4 promile

​Kierowcę auta z 4 promilami alkoholu obudzili policjanci w Lesznie. Mężczyzna oświadczył, że pokonał autem 30 kilometrów, bo przyjechał odwiedzić żonę.

Rzeczniczka policji w Lesznie asp. szt. Monika Żymełka poinformowała we wtorek, że zdarzenie miało miejsce w poniedziałek wieczorem.

"Dwóch przechodniów na leszczyńskim Zatorzu zainteresowała jadąca niepewnie skoda. Auto w pewnym momencie zatrzymało się w rejonie jednego ze skrzyżowań i przez dłuższy czas stało z włączonym silnikiem. Zaniepokojeni mężczyźni podeszli do pojazdu, aby zainteresować się losem kierowcy. Po otwarciu drzwi z auta wydostał się intensywny zapach alkoholu" - podała.

Jak dodała, świadkowie wyjęli ze stacyjki kluczyki, aby uniemożliwić ewentualną dalszą podróż kierowcy. Kierowca nie wyglądał jednak na gotowego do dalszej jazdy.

"Spał z głową opartą o zagłówek. Na siedzeniu pasażera oraz na podłodze znajdowały się puste oraz wypełnione alkoholem puszki i butelki. Mężczyźni natychmiast powiadomili o zaistniałej sytuacji policję" - podała Monika Żymełka.

Zaspanego i kompletnie pijanego kierowcę obudzili dopiero policjanci. Mężczyzna oświadczył, że przyjechał do swojej żony z Gostynia. Nie był jednak w stanie opisać bliżej szczegółów swojej podróży, nie umiał też powiedzieć, ile wypił alkoholu.

Po sprawdzeniu przez mundurowych stanu trzeźwości okazało się, że 41-latek miał ponad 4 promile alkoholu w organizmie. Nie posiadał przy sobie wymaganego dokumentu prawa jazdy.

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy