Jazda (bez)alkoholowa

Uciekał przed policją, bo myślał, że jest pijany. Pomylił się

Niepisana zasada głosi, że nie ważne jak wiele masz na sumieniu, próbując uciec przed policją, tylko pogorszysz swoją sytuację. Skrajnym przykładem jest historia tego kierowcy, który chciał uniknąć kontroli, chociaż nic mu nie groziło.

Policjanci z wrocławskiej drogówki w godzinach porannych sprawdzali stan trzeźwości kierujących, poruszających się drogą prowadzącą do Sobótki. Funkcjonariusze w pewnym momencie zauważyli, że jeden z kierujących najprawdopodobniej chce uniknąć spotkania z nimi, ponieważ szybko zawrócił swój pojazd i pojechał w przeciwnym kierunku.

Takie zachowanie to dość jednoznaczne przyznanie się do winy, więc policjanci pobiegli do radiowozu i ruszyli za czarną Alfą Romeo 159. Kierowca włoskiego kombi widząc to, przyspieszył. Pościg trwał kilka minut i zakończył się na polu (uciekinier chyba się po prostu poddał - nie widać, żeby jego auto się zakopało). Ścigany został wyciągnięty z samochodu, skuty, a następnie przyszedł czas na wyjaśnienie powodu jego zachowania.

Reklama

35-latek wyznał, że spożywał w godzinach porannych alkohol i obawiał się, że zostanie zatrzymany za jazdę po pijanemu. Jednak ku jemu zaskoczeniu alkomat wykazał, że jest trzeźwy, a śladowe ilości, które pokazały się na wyświetlaczu, nie są nawet wykroczeniem. Policja nie podała co prawda, jaki wynik dokładnie się pojawił, ale jak łatwo się domyślić, było to poniżej 0,2 promila. 

Dalsza kontrola wykazała natomiast inną przewinę 35-latka. Nie ma on bowiem prawa jazdy (policja nie sprecyzowała czy po prostu nigdy nie wyrobił prawa jazdy, czy kiedyś je miał, ale stracił z jakiegoś powodu).

Podsumowując, kierowca Alfy Romeo mógł spokojnie poddać się kontroli trzeźwości i nie miałby żadnych problemów. Zamiast tego wyszło na jaw, że jeździł bez prawa jazdy, a co gorsza, uciekał przed policją. To już przestępstwo zagrożone karą więzienia do 5 lat.

***

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy