Jazda (bez)alkoholowa

Miażdżąca krytyka konfiskaty aut pijanych kierowców. "Prawo rodem z PRL"

Już tylko podpis Andrzeja Dudy dzieli nas od wejścia w życie przepisów, które m.in. mają umożliwić konfiskowanie samochodów pijanym kierowcom. Tymczasem karniści z uczelni w całej Polsce nie pozostawiają na nowym prawie suchej nitki i apelują o jego zawetowanie.

"Ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u" - alarmują naukowcy.

Nowe przepisy cofają polskie prawo karne do czasów PRL-u

W piśmie, podpisanym przez ponad 170 naukowców specjalizujących się w prawie karnym, zwrócono się do prezydenta Dudy o przekazanie Sejmowi tej nowelizacji do ponownego rozpoznania. "Ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u. Trudno bowiem zrozumieć, by w XXI wieku, w kraju, którego Konstytucja odwołuje się do wartości chrześcijańskich i humanistycznych, wykluczono resocjalizację jako jeden z celów kary i wprowadzono bezwzględną karę dożywotniego pozbawienia wolności, zakazaną na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka" - wskazali karniści.

Reklama

Według nich, ta ostatnia zmiana znacznie utrudni międzynarodową współpracę Polski w sprawach z krajami, które uznają tę karę za niehumanitarną i okrutną. Jak dodali, skutkiem tego może być niewydawanie Polsce najgorszych przestępców.

Naruszenie konstytucyjnej zasady proporcjonalności

W apelu podkreślono, że automatyczne i drastyczne zaostrzenie kar za liczne przestępstwa, bez jakiegokolwiek związku ze stanem zagrożenia przestępczością, jest jaskrawym naruszeniem konstytucyjnej zasady proporcjonalności. Jak dodano, zaostrzenie to dotyczy typów przestępstw, których liczba od lat radykalnie maleje.

Zdaniem naukowców, nowelizacja posiada wady proceduralne związane z zasadą trzech czytań sejmowych. "Dotyczy to przepisów Kodeksu wykroczeń o kradzieży, paserstwie i zniszczeniu rzeczy, których zmiany zostały zgłoszone dopiero po pierwszym czytaniu projektu na posiedzeniu Sejmu, a nie były objęte materią przedłożenia. Niekonstytucyjność trybu uchwalenia przepisów w zakresie wskazanych wykroczeń może prowadzić do bezkarności sprawców" - zaznaczają karniści.

Destrukcyjny charakter nowych przepisów

"Dla każdego prawnika - czy to praktyka, czy naukowca - jest oczywistym, że forsowana przez Ministra Sprawiedliwości nowelizacja ma charakter destrukcyjny i nie ma żadnego uzasadnienia w rzeczywistym stanie zagrożenia przestępczością. Przez swoją kazuistykę i niski poziom legislacyjny jej wejście w życie doprowadzi do powstania luk, niespójności i absurdów, niekiedy wręcz groźnych dla pokrzywdzonych, które dodatkowo obciążą pracą prokuraturę i sądy, borykające się już dzisiaj z przedłużającymi się postępowaniami" - czytamy w apelu do prezydenta.

Jak dodano, ślepe zaostrzanie represji rykoszetem może spowodować orzekanie kar, które w odczuciu społecznym będą uznawane za niesprawiedliwe w porównaniu z charakterem popełnionych czynów. "Uchwalona nowelizacja może również doprowadzić do nieuzasadnionego i drastycznego wzrostu populacji zakładów karnych i - w konsekwencji - do ich przeludnienia" - alarmują naukowcy.

Nowelizacja Kodeksu karnego trafiła do podpisu prezydenta w ubiegłą środę po tym jak Sejm odrzucił weto Senatu ws. tych przepisów. O zastosowanie prezydenckiego weta ws. tych przepisów zaapelowała tez w ostatnim czasie m.in. Naczelna Rada Adwokacka.

Nowelizacja podnosi górną granicę terminowej kary pozbawienia wolności z 15 do 30 lat przy jednoczesnej likwidacji osobnej kary 25 lat więzienia. Wydłużono też okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat. Nowela wprowadza też nowy typ przestępstwa - przyjęcie zlecenia zabójstwa oraz kary za przygotowanie do zabójstwa. Zmiany przewidują też wprowadzenie kary tzw. bezwzględnego dożywocia, czyli kary dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego zwolnienia.

Zaproponowano też zaostrzenie kar za przestępstwa o charakterze seksualnym i pedofilię. Kara od 5 do 30 lat więzienia albo dożywocie będzie grozić za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem, gdy obecnie do 15 lat więzienia. Podwyższono - z 500 do 800 zł - kwotę, od której kradzież przestaje być wykroczeniem a staje się przestępstwem.

Nowelizacja zakłada też m.in. konfiskatę pojazdu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Przepadek auta ma być stosowany w przypadkach, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila lub jeśli spowodowuje wypadek przy zawartości co najmniej 0,5 promila alkoholu we krwi lub też w sytuacji recydywy.

Kontrowersyjna grzywna na rzecz Funduszu Sprawiedliwości

Gdy samochód nie jest właścicielem kierowcy będzie on płacił nawiązkę. Trafi ona nie do budżetu państwa, ale do tzw. Funduszu Sprawiedliwości, który zarządzany jest przez Zbigniewa Ziobrę. Kontrola NIK wykazała, że aż 280 mln zł z tego funduszu wydanych zostało "niecelowo", "nieprawidłowo" lub "niegospodarnie", a skalę nieprawidłowości określono w raporcie mianem "bezprecedensowej".

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pijani kierowcy | konfiskata samochodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy