Organizatorzy postanowili "wywiesić czerwoną flagę"

Ósmy etap 35. Rajdu Dakar z Salty do San Miguel de Tucuman w Argentynie z powodu bardzo trudnych warunków terenowych i pogodowych może zostać anulowany. Zastanawiają się nad tym komisarze. Organizatorzy ogłosili, że decyzja zapadnie w najbliższych godzinach.

Ulewne deszcze jakie padają od kilku dni w tym rejonie Andów sprawiły, że wyschnięte koryta, albo potoki, zamieniły się w szerokie i rwące rzeki. Planowany na sobotę odcinek specjalny długości 492 km dla motocykli i quadów oraz 471 km dla samochodów, skrócono do 183 km. Jednak i to niewiele pomogło, gdyż niektóre fragmenty trasy okazały się nieprzejezdne.

Rywalizację kierowców samochodów terenowych (ciężarówki w ogóle nie wystartowały) przerwano po drugim pomiarze czasu. Do tego punktu dojechała większość załóg i na tej części najlepszy wynik uzyskał Katarczyk Nasser Al-Attiyah. Adam Małysz, siedemnasty po siedmiu etapach, stracił do lidera 12 minut, plasując się na 31. miejscu.

Reklama

Rafał Sonik rozpoczynając niemal 400-kilometrową dojazdówkę do skróconego odcinka specjalnego od razu zauważył, że w jego quadzie coś jest nie tak. - Kiedy wyruszyliśmy dziś rano z biwaku było około 30 stopni, a mój czujnik temperatury w silniku pokazywał -15... Temperatura powietrza pierwszego dnia wahała się od -3 do 43 stopni Celsjusza, co w połączeniu ze zmianami wysokości sprawiło, że to małe, ale bardzo ważne urządzenie kompletnie zwariowało - powiedział na mecie krakowianin.

Ta prozaiczna wydawałoby się awaria oznaczała, że SuperSonik musiał oszczędzać quad w bardziej suchych i gorących partiach trasy, by zapobiec przegrzaniu się silnika. - kiedy zaczynałem mocniej dociskać, płyn chłodniczy lał mi się na buta i wiedziałem, że muszę zwolnić. Obawiałem się, że nie dojadę do końca oesu, za którym była jeszcze przecież długa dojazdówka do biwaku - przyznał kapitan Poland National Team, który ostatecznie ukończył etap z 10. czasem. Wygrał Sarel Van Biljon z RPA, który tym samym zepchnął Sonika na czwarte miejsce w "generalce". Łukasz Łaskawiec był szósty, utrzymując siódmą pozycję po ośmiu etapach.

Organizatorzy postanowili "wywiesić czerwoną flagę" i zakończyć oes przed czasem, przyznając wszystkim będącym wciąż na trasie, najgorszy czas spośród tych zawodników, którzy cały odcinek zdołali pokonać, czyli 2:07.21. Taki rezultat otrzymały więc wszystkie polskie załogi z Adamem Małyszem, Piotrem Beaupre i Dariuszem Żyłą. Jakub Przygoński spadł znów na ósmą pozycję w "generalce" po tym, jak na ósmym etapie był na mecie 59. Jacek Czachor uzyskał 57. czas, a Marek Dąbrowski, który oddał swój sprawny silnik Cyrilowi Despres w zamian za jego uszkodzony, dojechał 115.

Niedziela dla uczestników rajdu jest dniem przerwy w San Miguel de Tucuman, gdzie kierowcy będą mogli sobie odpocząć, a do pracy przystąpią ich mechanicy.

W poniedziałek 14 stycznia dziewiąty etap z metą w Cordobie. Planowane dystanse: 852 km (OS 593 km) dla motocykli, quadów i samochodów oraz 699 km (OS 293 km) dla ciężarówek.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Miguel | San
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy