Przyszłość akumulatorów

Umiesz zadbać o akumulator, by służył jak najdłużej?

Zakup akumulatora wiąże się, niestety, z dużymi wydatkami. Decyzja o jego wymianie zapada z reguły dopiero wówczas, gdy wszelkie próby "reanimacji" starego nie przynoszą już żadnych rezultatów.

Wielu właścicieli aut nie zdaje sobie jednak sprawy, że sami - nieświadomie - mogą zdecydowanie skrócić żywotność nawet fabrycznie nowej baterii. O czym należy pamiętać, by cieszyć się sprawnym akumulatorem przez długie lata?

Często lekceważoną kwestią jest np. przykręcenie akumulatora do nadwozia. W wielu przypadkach podróżuje on "na wcisk", a kierowcy dowiadują się o wymogu jego przymocowania dopiero od diagnosty (nie przykręcenie akumulatora do nadwozia może być powodem nie zaliczenia przeglądu technicznego!). Solidny montaż baterii jest ważny z dwóch powodów. Po pierwsze - w razie wypadku luźny akumulator może doprowadzić do zwarcia i - w konsekwencji - pożaru. Po drugie - gdy luźno wsadzona bateria podskakuje na dziurach - dodatkowe wstrząsy skutkują obsypywaniem się płyt, co zdecydowanie pogarsza parametry i skraca żywotność.

Reklama

Podobny efekt przynieść może również - stosowane przez wielu kierowców - "wbijanie" klem na siłę. Nawet używając w tym celu gumowego młotka można nieodwracalnie uszkodzić cele, lub doprowadzić do pęknięcia obudowy, co skutkować będzie wyciekiem elektrolitu (tego typu uszkodzenia są w zasadzie nienaprawialne i wymagają wymiany akumulatora). Pamiętajmy wiec, że klemę zawsze luzujemy stosownym kluczem, a jeśli  okazuje się zbyt ciasna, rozwieramy płaskim śrubokrętem.

Kolejną niezwykle ważną sprawą jest utrzymanie akumulatora w czystości. Mało kto wie, że zalegające na nim błoto, woda lub - wydobywający się z korków i otworów odpowietrzających - elektrolit mogą być przyczyną rozładowywania się baterii. Pamiętajmy, że woda i elektrolit przewodzą prąd - za ich pośrednictwem może więc dojść do słabego zwarcia pomiędzy klemami, co skutkować będzie przyspieszonym rozładowywaniem baterii. Z elektrolitu często wydziela się też siarka, która - w postaci żółtawej mazi - osadza się na bolcach akumulatora i klemach. Ta z kolei nie przewodzi prądu (jest izolatorem) i może być jedną z przyczyn chociażby utrudnionego rozruchu.

Przynajmniej raz w roku, chociażby przy okazji wymiany oleju, warto też kontrolować sprawność alternatora. Pamiętajmy, że w sprawnym aucie napięcie ładowania powinno wahać się między 13,8 V a 14,4 V w zależności od poboru prądu (ilości włączonych odbiorników). Niższe napięcie, w dłuższej perspektywie czasu, skutkować będzie niedoładowywaniem baterii. Wyższe - jej nieodwracalnym uszkodzeniem. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że już przy 14,6 V rozpoczyna się proces odpadania masy czynnej od zanurzonych w elektrolicie płyt!

Nie można też zapominać, że na żywotność akumulatora duży wpływ ma sam sposób jego eksploatacji. Jeśli samochodu używamy sporadycznie, można być pewnym, że akumulator szybko się rozładuje. Z tego względu, planując dłuższy postój, najlepiej wyjąć go z pojazdu i - przynajmniej raz w miesiącu - doładować niewielkim prądem (około 2 A). Dłuższy postój może grozić zasiarczeniem płyt. Intensywna eksploatacja jest więc dla akumulatora lepsza, niż sporadyczna jazda.

Dużo prawdy jest też w "ludowej mądrości" głoszącej, że raz rozładowany akumulator nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Już przy napięciu poniżej 10,2 Voltów zaczyna się proces wytrącania osadu w elektrolicie, co skutkuje nieodwracalnymi uszkodzeniami. Jeśli bateria ma mniej niż 9 Volt, można być pewnym że doszło do zasiarczenia, po którym wszelkie próby ładowania nie przyniosą już spodziewanych efektów.

Pamiętajmy, że największy pobór prądu związany jest z pracą rozrusznika, gdy akumulator nie jest jeszcze doładowywany przez alternator. Z tego względu, jeśli kilkukrotne próby uruchomienia pojazdu nie dają rezultatu, lepiej zaprzestać dalszej "walki" i skupić się na zdiagnozowaniu usterki (najprawdopodobniej układu paliwowego, zapłonowego lub immobil

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama