Polacy na "Dakarze". Który ma szansę? Hołek, Małysz czy Sonik?

Do 36. Rajdu Dakar, który 5 stycznia rozpocznie się w Rosario w Argentynie, a zakończy 18 stycznia w Valparaiso w Chile szykuje się 175 motocyklistów, 40 quadowców, 160 załóg samochodów i 70 ciężarówek, w sumie 740 uczestników. Wśród nich jest 18 Polaków.

Siedemnastu, choć reprezentujących różne zespoły, tworzy drużynę narodową - Poland National Team. Natomiast pochodzący z Olesna Dariusz Rodewald, który mieszka w Holandii, jest po raz piąty w składzie Petronas Team de Rooy Iveco. W 2012 roku wraz z Holendrem Gerardem de Rooyem i Belgiem Tomem Colsoulem jako pierwszy Polak stanął na najwyższym stopniu podium Rajdu Dakar. Podczas fety po ostatnim etapie, jadąc w paradzie ciężarówek, trzymał w rękach rozpostartą, biało-czerwoną flagę.

Rok temu w gronie załóg samochodów jedenaste zwycięstwo w najtrudniejszym na świecie rajdzie terenowym odniósł Stephane Peterhansel. Francuz, którego pilotem był Jean Paul Cottret (Mini), sześć razy triumfował w rywalizacji motocyklistów i pięciokrotnie w kategorii samochodów. W młodości trenował i brał udział w zawodach na deskorolce. W 1977 roku został nawet mistrzem kraju, a w następnym sezonie, dzięki finansowemu wsparciu ojca, rozpoczął starty na motocyklu.

Reklama

W swym drugim starcie w Ameryce Południowej Adam Małysz z pilotem Rafałem Martonem (wówczas po raz dziewiąty) zajęli 15. miejsce.

"Do tego, co czeka mnie i mego pilota, podchodzę ze spokojem. Chciałbym przejechać trasę rajdu dobrym tempem i poprawić lokatę z ostatniej edycji. Jak każdy sportowiec przystępujący do rywalizacji za cel stawiam sobie zwycięstwo. Ale... Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i być realistą, mierzyć swe siły na zamiary. Wiem, w którym miejscu jestem, do najlepszych kierowców mam jeszcze długą drogę" - powiedział medalista olimpijski i mistrzostw świata w skokach narciarskich.

Orzeł z Wisły podziela pogląd Martona, że trzeba jechać przede wszystkim bardzo mądrze, rozsądnie, z głową i nie dać się ponieść emocjom oraz brawurze.

Także Krzysztof Hołowczyc nie myśli o tym, które miejsce może zająć w swym dziewiątym starcie w Rajdzie Dakar. Zdobywca Pucharu Świata FIA w cross-country marzy o tym, by pokonać trasę dobrze i bez przygód. Rok temu po dwóch etapach olsztynianin plasował się na ósmej pozycji, ale trzeci etap zakończył po wypadku w szpitalu.

W poprzedniej edycji Rajdu Dakar pilotem Hołowczyca był Portugalczyk Filipe Palmeiro. W marcu zastąpił go Bawarczyk pochodzący z Monachium, mieszkający w Dubaju Andreas Schulz. Teraz na prawym fotelu zasiądzie Rosjanin Konstantyn Żylcow. "Może to tak wygląda, że zmieniam pilotów jak rękawiczki...

Ale ja o tym nie decyduję. Jestem pracownikiem zatrudnionym w niemieckim zespole fabrycznym Monster Energy X-raid Team i wykonuję polecenia kierownictwa.

We wrześniu zostałem poinformowany, że moim pilotem w 36. edycji Rajdu Dakar będzie 48-letni Żylcow. I mimo że nie miałem wpływu na taki wybór, jestem bardzo zadowolony. To jeden z najbardziej doświadczonych pilotów startujących w imprezach cross-country, zwłaszcza w Ameryce Południowej. Rok temu jechał Mini All4 Racing z rodakiem Leonidem Nowickim, zajmując trzecie miejsce" - wyjaśnił Hołowczyc.

Bardziej odważny w swych prognozach jest Rafał Sonik, który po raz szósty wystartuje w Rajdzie Dakar i dwukrotnie stawał na podium tej imprezy. W latach 2009 i 2013 zajmował trzecie miejsca. Teraz za cel stawia sobie jeszcze wyższą lokatę. Krakowianin podkreślił, że jest w dobrej kondycji fizycznej, wzmocniony sukcesami, a rywali zna już na tyle, że wie kogo na co stać.

"Swoje silne i słabe strony również znam, co daje mi poczucie, że mogę stanąć do walki bez desperacji i byle wiatr już mnie nie przewróci. Oczywiście przypadki na Dakarze się zdarzają, ale mam poczucie, że oprócz przypadku nic nie może mnie zatrzymać w drodze do podium" - zaznaczył zdobywca Pucharu Świata FIM w rajdach terenowych w kategorii quadów, kapitan Poland National Team.

Jako jedyny w biało-czerwonej ekipie motocyklem ścigać się będzie Jakub Przygoński. Dwaj najbardziej doświadczeni zawodnicy w tej konkurencji Jacek Czachor i Marek Dąbrowski po 10 latach jazdy jednośladem, przesiedli się do samochodu terenowego (Toyota Hilux).

Wśród 70 ciężarówek będą dwie polskie, które poprowadzą: Grzegorz Baran, Robert Jachacy i Paweł Grot (MAN) oraz Jarosław Kazberuk, Maciej Marton i Czech Filip Skrobanek (Tatra). Syn Rafała Martona zastąpił w ostatniej chwili Roberta Szustkowskiego, który podczas treningu wysokościowego w Szwajcarii doznał urazu kolana.

Po raz pierwszy rajd został zorganizowany w 1979 roku. Wówczas kierowcy pokonywali trasę z Paryża do Dakaru. Przez 30 lat startowali w Europie (między innymi w Grenadzie, Barcelonie, Marsylii, Lizbonie), a rywalizację kończyli w Afryce, z wyjątkiem 1997 oraz 2000 roku. W 2008 terroryści zagrozili, że kto ośmieli się jechać przez Afrykę, nie będzie mógł czuć się bezpiecznie. W tej sytuacji zawody zostały odwołane.

Z pomocą przyszła Ameryka Południowa. W 2009 roku rajd zaczynał się w Argentynie, zawitał także do Chile i... nadal nazywał się Dakar, chociaż z Senegalem, poza historią, nie miał nic wspólnego.

W niedzielę wyścig rozpocznie się po raz 36. Kierowcy ruszą z Rosario na zachód. Od San Rafael pojadą na północ, aż do Uyuni w Boliwii, która pierwszy raz gościć będzie uczestników Rajdu Dakar. Z Uyuni wezmą "kurs" na Chile, gdzie 18 stycznia w Valparaiso, po pokonaniu prawie dziesięciu tysięcy kilometrów, zakończą wielką przygodę z górami i pustynią.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy