Ekonomia, ekologia, osiągi i komfort. Dlaczego warto przesiąść się na elektryka już dziś?

W powszechnym mniemaniu samochody elektryczne to melodia przyszłości. Nie jest to jednak prawda. Samochody elektryczne można już kupować już dziś i nie jest to wcale abstrakcyjny pomysł.

Chociaż może trudno w to uwierzyć, to  pierwsze samochody elektryczne pojawiły się na rynku 10 lat temu. Owszem, początkowo stanowiły one bardziej demonstratory technologii niż prawdziwą alternatywę dla samochodów spalinowych.

Jednak z biegiem czasu to się zmieniało. Do elektrycznego wyścigu dołączali kolejni producenci, a samochody zyskiwały na osiągach, walorach praktycznych czy zasięgu. Jednocześnie rosnąca popularność nowej technologii wpływała na spadek cen. Wreszcie Norwegia, która zdecydowała się objąć auta na prąd naprawdę dużymi preferencjami podatkowymi udowodniła, że samochody elektryczne są już tak dobre, że przy korzystnej cenie, ludzie naprawdę chętnie je kupują.

Reklama

Wraz z rozwojem samochodów elektrycznych następował rozwój infrastruktury. Tak, jak samochody spalinowe nie mogą funkcjonować bez stacji paliw, tak auta na prąd nie mogą działać bez stacji ładowania. Dziś pod tym względem sytuacja, również w Polsce, jest znacznie lepsza niż jeszcze kilka lat temu.

A jakie samochody elektryczne można już dziś kupić? Od 2014 roku w salonach Volkswagena dostępny jest e-Golf. Samochód ten stylistycznie zupełnie nie różni się od spalinowego odpowiednika. Dwa lata temu auto poddano poważnej modernizacji, zmieniając m.in. pojemność baterii z 24,2 kWh na 35,8 kWh. To też efekt postępu, bowiem gabaryty akumulatorów się nie zmieniły, dzięki czemu zachowanie typowe dla Golfa wnętrze i bagażnik.

Dodatkowo zmieniono silnik. O ile początkowo generował on 115 KM i 270 Nm, to po modernizacji moc wzrosła do 136 KM, a moment obrotowy - do 290 Nm. Dzięki temu e-Golf przyśpiesza do 100 km/h w mniej niż 10 sekund. Trzeba też pamiętać, że silniki elektryczne charakteryzują się tym, że dostarczają maksymalny moment obrotowy już od najniższych obrotów, co oznacza błyskawiczną reakcję na gaz, zawsze, w każdej sytuacji.

W ofercie Volkswagena znajdziemy jeszcze miejskiego e-up!-a. Również ten model stylistycznie nie różni się od spalinowego odpowiednika. Samochód napędzany jest silnikiem o mocy 82 KM, a baterie umieszczono w podłodze, dzięki czemu zachowano miejsce dla pasażerów i pojemność bagażnika. Auto rozpędza się do 100 km/h 12,4 s, ale 60 km/h pojawia się na liczniku już po 4,9 s. Zasięg e-upa! wg nowego trybu WLTP to około 130 km.

Warto zwrócić uwagę, że ten mały elektryczny Volkswagen zużywa tak niewiele prądu, że przejechanie 100 km kosztuje około 8-9 zł. Nie ma i nigdy nie będzie samochodów spalinowych, które oferowałyby taką tanią jazdę!

Volkswagen robi, co może, by samochody elektryczne stawały się coraz bardziej przystępne, np. w tym roku cena e-upa!-a została obniżona o 15 tys. zł.

Ale to dopiero początek. Prawdziwą rewolucję ma stanowić całkowicie nowy model o nazwie ID.3. Samochód ten będzie pierwszym pojazdem z rodziny ID, do której będą należały samochody elektryczne Volkswagena.

ID.3 oficjalnie zadebiutuje na salonie we Frankfurcie we wrześniu. Cena tego kompaktowego modelu, który od początku był projektowany jako auto elektryczne, z wykorzystaniem nowej płyty podłogowej o nazwie MEB, ma być porównywalna z ceną podobnie wyposażonego Golfa z silnikiem wysokoprężnym.

Volkswagen liczy, że dzięki temu ID.3 będzie równie przełomowym modelem, jak kiedyś był Garbus, a później - Golf.

Na koniec trzeba przypomnieć, że chociaż jazda samochodem elektrycznym w Polsce nie jest bezemisyjna, to naukowcy nie mają wątpliwości, że auto zasilane prądem, nawet biorąc pod uwagę takie aspekty, jak jego wyprodukowanie, a potem złomowanie i recycling, jest najbardziej przyjazne środowisku ze wszystkich samochodów dostępnych w sprzedaży, niezależnie od źródła napędu.

Jednym słowem, elektryczna rewolucja, to nie jest sprawa przyszłości. Ona dzieje się już dziś, na naszych oczach!

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy