Polskie drogi

Kamera uchroniła go przed mandatem. Policjant chciał mu wmówić wykroczenie?

​Kamerki pokładowe to coraz powszechniejsze rozwiązania. Kierowcy, a także rowerzyści montują je, by mieć zabezpieczenia na wypadek kolizji czy scysji z innym użytkownikiem drogi.

Jednak nagrania z kamer mogą być przydatne również podczas konfrontacji... z policją. Coraz częściej okazuje się bowiem, że policjanci albo nie znają przepisów, albo po prostu próbują wmówić zatrzymanym do kontroli popełnienie wykroczeń. 

Kuriozalny mandat z monitoringu

Całkiem niedawno pisaliśmy w naszym serwisie o nagraniu z monitoringu z Gorzowa Wielkopolskiego. Widać było na nim, jak kierowca skręcający w lewo przejechał przez przejście dla pieszych w momencie, gdy wchodziła na nie piesza. Problem w tym, że gdy piesza dotarła w miejsce, którym przejechał samochód, auta już dawno nie było w kadrze. Mimo tego policjanci uznali, na podstawie nagrania, że doszło do wymuszenia pierwszeństwa.

Reklama

Teraz w sieci pojawiło się kolejne wideo, na podstawie którego można wątpić w kompetencje policjantów drogówki. Co gorsza, analiza nagrania dowodzi, że mieliśmy bardziej do czynienia z próbą wyłudzania niż niekompetencją. W sumie nie wiadomo, co gorsze...

Niekompetencja policjantów czy próba wyłudzenia mandatu?

Jeden z łódzkich rowerzystów został zatrzymany przez policjantów. Powodem zatrzymania było rzekome ominięcie samochodu, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Gdy rowerzysta z zarzutem się nie zgodził i poinformował policjantów, że na rowerze miał kamerę, funkcjonariusze zmienili wersję i zarzucili mężczyźnie nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu. 

Mieli jednak pecha, bowiem trafili na rowerzystę, który znał przepisy ruchu drogowego (a to niestety, nie zdarza się często). Rowerzysta zapewnił policjantów, że nie zmusił pieszego do zwolnienia, zatrzymania czy przyśpieszenia kroku, a więc w myśl przepisów nie może być mowy o wymuszeniu pierwszeństwa na pieszym.

Wówczas policjanci się poddali. Kontrola zakończyła się czymś w rodzaju pouczenia, by... tak szybko nie jeździł. 

Na opublikowanym nagraniu widać, że rowerzysta miał 100 proc. racji. Samochód, który rzekomo miał omijać, był za rowerzystą, natomiast pieszy znajdował się na wysepce i jeśli nawet zwolnił, to dlatego, że upewniał się, że samochód ustępuje mu pierwszeństwa, a nie dlatego, że przez przejście przejeżdżał rowerzysta.

Warto uświadomić sobie, jaka była waga policyjnych zarzutów. Po zmianach w taryfikatorach za omijanie samochodu, który zatrzymał się, by przepuścić pieszych, otrzymuje się 15 punktów karnych oraz 1500 zł mandatu, a dla taryfikatora nie ma znaczenia, czy wykroczenie zostało popełnione przez kierowcę samochodu osobowego, ciężarowego czy rowerzystę. Dokładnie tak samo wyceniane jest nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu czy wchodzącemu na przejście.

Na pieszych należy szczególnie uważać. Ale nie warto popadać w przesadę

W tym miejscu warto przypomnieć, jaka jest definicja ustąpienia pierwszeństwa. Mówi o tym art 2, pkt 23 Ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Innymi słowy - mamy pełne prawo przejechania przez przejście, jeśli nie zmusimy tym pieszego zbliżającego się do przejścia, do zwolnienia kroku.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy