Jeep

Jeep Grand Cherokee V6 3.0 CRD. Ten samochód jest naprawdę wielki

"O Boże! Jaki on wielki!" Podobno kobiety najczęściej wydają taki okrzyk zobaczywszy... No nie, prosimy bez kosmatych myśli. Chodzi bowiem o pająka. Wcale nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby taką samą reakcję wywołał widok Jeepa Grand Cherokee.

Prawie 5 metrów długości, około 2 metrów szerokości i blisko 2,5 tony na wadze, koła na ogromniastych, dwudziestocalowych felgach. Ten samochód jest naprawdę wielki, ale cóż - słowo "grand" w nazwie zobowiązuje...

Jednak wielkość flagowego modelu Jeepa wynika nie tylko z jego gabarytów i masy, lecz także z sięgającej okresu II wojny światowej tradycji marki, legendarnej sprawności terenowej firmowanych przez nią pojazdów, no i z zainteresowania klientów. W ubiegłym roku na całym świecie sprzedano 277 tys. egzemplarzy Grand Cherokee, a od 1992 r., czyli początku produkcji, grubo ponad 5 milionów. Jest czym się chwalić, jest co podziwiać.

Reklama

Nad wyglądem SUV-ów w rozmiarze XXL nie warto się rozwodzić. Takie auta przede wszystkim mają budzić respekt wśród innych użytkowników dróg i Jeep Grand Cherokee z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Siedząc za kierownicą tego auta patrzymy na świat z wysoka. Kiedy już nasycimy się tym uczuciem, możemy rozejrzeć się po wnętrzu samochodu. W pojeździe, z którym mieliśmy okazję bliżej się zapoznać, było ono utrzymane w czarnej tonacji z licznymi, srebrnymi wstawkami. Wykonane z niezłych materiałów i porządnie zmontowane. Obszerne, pokryte skórą, elektrycznie regulowane fotele (szkoda, że służące do tego celu pokrętła dźwignie są trochę trudno dostępne) zapewniają ponadprzeciętną wygodę. Przed oczami kierowcy widnieje zestaw wskaźników, z których centralny ma charakter wirtualny i konfigurowalny. Jednym przyciskiem można np. zmienić skalę prędkościomierza z kilometrowej na milową. Komputer pokładowy przekazuje m. in. informację o wyrażonej w procentach trwałości oleju.

W rozmieszczeniu elementów sterujących widać rozwiązania znane z Mercedesów - wycieraczki obsługuje się pokrętłem w dźwigni kierunkowskazów po lewej stronie kierownicy, hamulec "ręczny" zaciąga, naciskając lewą stopą na dźwignię pod deską rozdzielczą. Za to dźwignia zmiany biegów znajduje się tam, gdzie winno być jej miejsce, czyli na środkowej konsoli.

Sercem rozbudowanego systemy multimedialnego jest ekran dotykowy o przekątnej 8,4 cala. Wyświetla on także mapę nawigacji oraz obraz z kamery cofania, która nawiasem mówiąc bardzo ułatwia manewrowanie wielkim i ciężkim SUV-em. Pomocą kierowcy służą tu także ogromne boczne lusterka i czujniki cofania.         

Wynoszący 2915 mm rozstaw osi Jeepa Grand Cherokee sugeruje przestronność tylnej części kabiny. Sugestia ta znajduje potwierdzenie w rzeczywistości, aczkolwiek, biorąc pod uwagę imponujące wymiary zewnętrzne, można by oczekiwać kilku dodatkowych centymetrów na wysokości kolan.

Według danych katalogowych, bagażnik omawianego auta ma 457 litry pojemności, co nie jest wartością imponującą w tak dużym samochodzie. Jest za to bardzo funkcjonalny, bo praktycznie pozbawiony progu. Po złożeniu oparcia tylnej kanapy powstaje całkowicie płaska powierzchnia, mogąca awaryjnie służyć jako sypialnia dla dwóch dorosłych osób.

Dla europejskiego, a szczególnie polskiego nabywcy Jeepa Grand Cherokee oczywistym wyborem jest silnik Diesla. I taki właśnie pracował pod maską testowanego samochodu. Jest to włoskiej konstrukcji trzylitrowa turbodoładowana sześciocylindrowa jednostka MultiJet II (technologia Common Rail) o mocy 250 KM. Po uruchomieniu (przyciskiem - system bezkluczykowy) wydaje się mrukliwa, co zresztą pasuje do charakteru samochodu. Po rozgrzaniu milknie. Co najważniejsze jednak, sprawnie napędza 2,5-tonowy pojazd. Maksymalny moment obrotowy - niebagatelne 570 Nm - jest osiągany już przy 2000 obr./min. Przyspieszenie od 0 do 100 km/godz.  zajmuje, według danych fabrycznych, zaledwie 8,2 sekundy. Jeep Grand Cherokee "w dieslu" o takiej mocy potrafi rozpędzić się (to znowu informacja z firmowego katalogu) do 202 km/godz. Jak najbardziej zatem sprawdza się w dalekich autostradowych podróżach, czemu sprzyja także dobre wyciszenie kabiny. Nie bardzo nadaje się za to, co dość oczywiste, do szybkiej jazdy po ciasnych zakrętach.

Szefostwo marki lubi głośno zachwalać montowaną w Grand Cherokee 8-biegową przekładnię automatyczną, wyposażoną w optymalizujące jej pracę "inteligentne" oprogramowanie z kilkunastoma schematami zmiany przełożeń. Nie wchodząc w analizę zastosowanych tu skomplikowanych rozwiązań technicznych powiemy krótko: to działa.

Reduktor, zaawansowany napęd 4x4 z blokadą rozdziału momentu obrotowego między obie osie, asystent zjazdu, pneumatyczne zawieszenie (w testowanej wersji), regulowany prześwit (maksymalnie 287 mm ponad podłożem), pięć trybów jazdy off-road (auto, sand - piasek, mud - błoto, snow - śnieg, rock - skały)... Grand Cherokee, podobnie jak inni przedstawiciele tej amerykańskiej rodziny, to jeden z nielicznych SUV-ów, który pozwala śmiało zjechać z asfaltu nawet na poważne bezdroża. Kto lubi tego typu emocje, czuje miły dreszczyk przedzierając się przez głębokie wykroty, strome zbocza, wodę po kolana, przez piach i błocko, a nie boi się porysowania w krzakach nadwozia - będzie zachwycony. Jeep, i wszystko jasne!    

Cennik produkowanego w zakładach w Detroit Jeepa Grand Cherokee V6 3.0 CRD (190 KM) Quadra-Trac II zaczyna się od kwoty 234 000 zł. Za testowane auto w bogato wyposażonej wersji Overland i z 250-konnym dieslem, trzeba zapłacić co najmniej 292 000 zł. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy