Fotoradary

SSR zlikwiduje wszystkie fotoradary w Polsce

Spróbujmy sięgnąć wyobraźnią w nie tak znowu daleką przyszłość. Jest rok 2015. Wybory parlamentarne przynoszą zaskakujący wynik.

Klęskę ponoszą dotychczasowe, dobrze znane partie polityczne, zwycięża ugrupowanie zupełnie nowe, powstałe ledwie przed niespełna dwoma laty: Stronnictwo Swobodnego Ruchu (SSR). Oto hipotetyczny wywiad z jego wyimaginowanym przywódcą... Nazwijmy go Jackiem Jot.

- Gratulujemy. 238 mandatów, bezwzględna większość w Sejmie, tego jeszcze po 1989 r. w Polsce nie było!

- Dziękuję, jeszcze nie mogę ochłonąć po gorączce ostatnich dni i powyborczej nocy. Jestem szczęśliwy tym bardziej, że mimo wszystko nie spodziewałem się wygranej w aż tak imponujących rozmiarach.

Reklama

- Przypomnijmy, jak się to wszystko zaczęło...

- SSR zrodziła się w środowisku taksówkarzy, zawodowych kierowców ciężarówek oraz przedstawicieli handlowych, czyli ludzi, którzy bardzo dużą część swojego życia spędzają za kierownicą. Grupa inicjatywna skrzyknęła się przez radio CB. Gdy dowiedzieliśmy o zakupie kolejnych kilkuset fotoradarów, o planach radykalnej podwyżki mandatów, o spowolnieniu budowy i remontów dróg, o nowych uprawnieniach dla służb walczących z tzw. piratami drogowymi, postanowiliśmy działać. Mamy w kraju 20 milionów kierowców. Uznaliśmy, że ktoś musi wreszcie zacząć reprezentować interesy tej ogromnej rzeszy obywateli, coraz bardziej ciemiężonych przez władzę. Wkrótce wyłoniło się kilku charyzmatycznych, energicznych liderów. Wtedy postanowiliśmy się zorganizować i zawiązaliśmy Stronnictwo Swobody Ruchu. Okazało się, że trafiliśmy z naszymi ideami i postulatami na podatny grunt. Ludzie mają dość klasycznych partii politycznych, wciąż tych samych twarzy na ekranach telewizorów. Tych samych słów i niespełnionych obietnic. Szybko zaczęliśmy zyskiwać popularność, aż doszliśmy, a właściwie dojechaliśmy do miejsca, w którym jesteśmy obecni - do rzeczywiście bezprzykładnego sukcesu wyborczego.

- Wkrótce przystąpi Pan do formowania rządu. Samodzielnego, bez konieczności poszukiwania koalicjanta i bez związanych z tym kompromisów. Jakie będą pierwsze decyzje Pańskiego gabinetu?

- Czujemy się zobowiązani wobec naszego elektoratu, więc zaczniemy od realizacji programu przedstawionego podczas kampanii wyborczej. Wychodzimy z założenia, że kierowcy to dorośli, odpowiedzialni za swoje czyny ludzie. Nie trzeba nadmiernie ingerować w ich postępowanie, narzucać co powinni, a czego nie wolno im robić. Zatem - mniej regulacji, mniej kontroli, mniej często fałszywej troski...

W krótkim czasie zlikwidujemy wszystkie fotoradary, znajdujące się obecnie w gestii gmin i służące jedynie przysparzaniu dochodów lokalnym samorządom. Wnikliwie zweryfikujemy lokalizację pozostałych mierników prędkości, pozostawiając jedynie te urządzenia, których obecność ma głęboko uzasadniony sens ze względu na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Przywrócimy zasadę, że każdy zarejestrowany przez fotoradar kierowca będzie otrzymywał zdjęcie ze swoim wizerunkiem, co da mu szansę obrony i sprawdzenia zasadności zarzutu popełnienia wykroczenia.

Pilnego przejrzenia i nowelizacji wymaga kodeks ruchu drogowego. Powinien być krótszy, bardziej zrozumiały, pozbawiony licznych bzdurnych zapisów.

Zlikwidujemy co najmniej połowę stojących przy drogach znaków, które dzisiaj tylko niepotrzebnie utrudniają ruch. W końcu nazwa naszego stronnictwa zobowiązuje...

Uprościmy zdecydowanie procedury związane z uzyskiwaniem prawa jazdy. Są przecież kraje, w których takie dokumenty w ogóle nie są wymagane! Podczas szkolenia kandydatów na kierowców położymy główny nacisk nie na wiedzę teoretyczną, lecz na praktykę, umiejętności, które przydają się w codziennych sytuacjach spotykanych na drogach.

Zniesiemy obowiązek jeżdżenia przez cały dzień i rok na światłach. Nie będzie też już trzeba wozić w samochodzie gaśnicy. I tak przecież w razie potrzeby okazuje się, że jest ona przeterminowana, niesprawna, nieskuteczna, a zdenerwowany kierowca nie potrafi jej uruchomić.

Zamiast tego wprowadzimy obowiązek noszenia przez pieszych elementów odblaskowych. Będziemy budowali chodniki, kładki nad jezdniami i podziemne przejścia.

Do cykli sygnalizacji świetlnej wprowadzimy migające światło zielone, co da kierowcom lepszą orientację, pozwoli im zawczasu zahamować lub zatrzymać się i zapobiegnie niebezpiecznemu wjeżdżaniu na skrzyżowania na świetle żółtym, a niekiedy wręcz czerwonym.

Wreszcie chyba najważniejsze - niezwłocznie zmniejszymy paskarskie obciążenia podatkowe, które dzisiaj powodują, że paliwa w Polsce są tak drogie, zupełnie nie na kieszeń większości obywateli.

- Cóż, są to rzeczywiście zamierzenia rewolucyjne i jakże ambitne. Życzymy powodzenia w ich realizacji. Szerokości!

***

Nieprawdopodobne? Pewnie tak. Podobne konstrukcje myślowe mają nawet swoją nazwę: to tzw. political fiction. Chociaż z drugiej strony, kto wie... Życie niesie tyle niespodzianek...

Już teraz, w realu, dzieje się przecież sporo. Politycy opozycji dobrze wyczuli nastroje społeczne związane z inwazją fotoradarów i zapisaniem w budżecie na 2013 r. pokaźnych dochodów, które dzięki wspomnianym urządzeniom mają zasilić państwową kasę. Z wielkim zapałem atakują rząd. Przy okazji pada mnóstwo mniej lub bardziej sensownych pomysłów.

Do tej drugiej grupy należałoby chyba zaliczyć propozycję szczegółowego uzasadniania lokalizacji poszczególnych fotoradarów i publikacji owych uzasadnień na przykład w Internecie. Nie żadne tam "w celu poprawy bezpieczeństwa pieszych", lecz konkret. W tym miejscu trzeba zwolnić ze względu na źle wyprofilowany zakręt, poprzeczny garb na jezdni, dziury, koleiny? No to napiszcie, kiedy i w jaki sposób te zagrożenia zostaną usunięte. Na "ofotoradarowanym" prostym odcinku drogi zdarzył się wcześniej tragiczny wypadek? Wyjaśnijcie kiedy i czy rzeczywiście powodem nieszczęścia była nadmierna prędkość.

Wprowadzenie takiego obowiązku mogłoby ostudzić zapały ludzi i instytucji decydujących o ustawianiu fotoradarów i zapobiec tworzeniu pułapek na kierowców.

I jeszcze jedno. Ciekawe, czy politycy, którzy dziś tak gromko protestują przeciwko "łupieniu Polaków" (inne nacje można?) poprzez fotoradary oraz uzbrojoną w radiowozy z wideorejestratorami policję i Inspekcję Transportu Drogowego, po dojściu do władzy choć w małej części zrealizowaliby program "Stronnictwa Swobodnego Ruchu". Jakoś trudno w to uwierzyć...

STRONNICTWO SWOBODNEGO RUCHU NA FACEBOOKU.

poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy