Ty też chcesz popełnić samobójstwo na drodze?

Każda żywa istota została wyposażona przez naturę w instynkt samozachowawczy, zwiększający szanse na przetrwanie w okrutnym świecie.

Człowiek dysponuje dodatkowo rozumem, który daje mu przewagę nad innymi stworzeniami. Są jednak chwile, gdy zarówno rozum, jak i instynkt przestają funkcjonować. Z takim sytuacjami mamy do czynienia na drogach...

Spróbujcie namówić kogoś, by przeszedł na drugą stronę rzeki po wąskiej barierce wysokiego mostu, obiecując, że nagrodą za taki wyczyn będzie o pięć minut wcześniejsze dotarcie do celu wędrówki. Każdy, kto nie jest chorobliwie uzależniony od regularnych zastrzyków adrenaliny, wzruszy na taką propozycję ramionami lub popuka się w czoło. Jednak nawet ludzie na co dzień zupełnie nie przejawiający skłonności do ryzyka, za kierownicą zmieniają się nie do poznania. Niektóre ich zachowania ocierają się wręcz o próby samobójcze. Zobaczcie tylko, co wyprawiają "bohaterowie" krótkich, nakręconych na polskich drogach filmów.

Reklama

Kierowca białej toyoty uniknął nieszczęścia tylko dzięki gwałtownemu hamowaniu. Do kogo może mieć pretensje? Do zarządcy drogi, który nie zadbał o zbudowanie zapewniającego bezpieczeństwo pasa do lewoskrętu? Owszem. Do kierowcy samochodu, który nagle skręcił w lewo, nie upewniwszy się, co dzieje się za nim? Też. Ale przede wszystkim do siebie. Rozpoczął manewr wyprzedzania przed wzniesieniem, do tego przejeżdżając przez linię ciągłą. Zabrakło mu również wyobraźni, pozwalającej przewidzieć nieprzewidywalne pomysły innych uczestników ruchu.

A co myśleć o kierowcy, który nie zwalnia przed przejściem dla pieszych, widząc idącą po pasach starszą kobietę? Przecież tak niewiele brakowało, a stałby się zabójcą. Konsekwencje karne, nader prawdopodobny wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności, wyrzuty sumienia... Brr...

Zatrzymani przez policję piraci drogowi zazwyczaj tłumaczą swoje występki pośpiechem. Przyczyny nagannych zachowań za kierownicą są jednak o wiele bardziej złożone.

Bodaj najważniejszą z nich jest bezmyślność. W tej kategorii mieści się także wspomniany brak wyobraźni, a także kłopoty z koncentracją. Pogrążeni w dyskusjach z pasażerami, rozmawiając przez telefon komórkowy, słuchając głośnej muzyki czy wiadomości w radiu lub po prostu rozmyślając o niebieskich migdałach tracimy czujność i popełniamy błędy. Zaczyna rządzić rutyna i automatyzm działań tymczasem owszem, często "konie znają drogę", ale same do celu bezpiecznie nie zaprowadzą.

Swoje robi również przecenianie własnych umiejętności i możliwości samochodu. Pilotów samolotów komunikacyjnych obowiązują ścisłe instrukcje i procedury. Każde ich naruszenie wywołuje wielkie halo i grozi poważnymi konsekwencjami. Jak się przekonaliśmy, myślenie typu: "Jest mgła, ale spróbuję podejść do lądowania, a w przypadku niepowodzenia odejdę na drugi krąg" może prowadzić do katastrofy. Kierowcy samochodów i motocykliści podczas każdej podróży takie decyzje podejmują wielokrotnie, ufając, że w razie czego zawsze zdążą "odejść na drugi krąg". Wyprzedzić, schować się za innym pojazdem, zahamować, umknąć na pobocze, przejechać przez skrzyżowanie, przejazd kolejowy...

To jednak nadal nie wyczerpuje listy przyczyn nagannych, zbytecznie ryzykownych zachowań Polaków-kierowców. Wiążą się one bowiem wprost z naszymi cechami narodowymi.

Tak, wiemy, że coś takiego jak "charakter narodu" ponoć nie istnieje. Mówmy więc raczej o temperamencie, gdzie różnice między przedstawicielami poszczególnymi nacji są aż nadto widoczne. Wystarczy porównać, jak wygląda rodzinne przyjęcie u Włochów czy Gruzinów, a jak w gronie, powiedzmy - Finów. Nie przypadkiem to właśnie w języku polskim funkcjonuje pojęcie "ułańskiej fantazji". O ile jednak szaleńcze szarże naszych przodków w bitwach z przeważającymi siłami wroga uważamy za godny dumy heroizm, to podobne, drogowe wyczyny ich potomków, którzy konie żywe zamienili na mechaniczne, trzeba uznać za zwykłą głupotę.

Złośliwi powiadają, że Warszawa jest najdalej na zachód położonym miastem Wschodu. Z punktu widzenia kultury jazdy, przestrzegania przepisów ruchu drogowego, cała Polska należy do kręgu cywilizacji wschodniej. A bodaj najbliżej nam do kierowców z krajów bałkańskich. Pędzących na zatracenie, poza wszelkimi granicami zdrowego rozsądku, za punkt honoru uznających pokazanie innym użytkownikom dróg właściwe miejsce w szeregu. I aż dziwne, że prowadząc samochód nie trzymamy w zębach noża...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy