Płakał po raz trzeci...

Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fotin bardzo udanie rozpoczęli rywalizację w 28. edycji Rajdu Dakar. Reprezentanci ORLEN Team zajęli 15. pozycję na pierwszym odcinku specjalnym pokonując wiele renomowanych załóg.

Jacek Czachor uplasował się na 35 miejscu wśród motocyklistów, a Marek Dąbrowski startujący po kontuzji był na 210. pozycji.

Zgodnie z oczekiwaniami triumfatorem próby w rywalizacji samochodów został Carlos Sainz, ale Hołowczyc i Fortin też mają powody do zadowolenia.

- Bardzo się cieszę, że jesteśmy na mecie pierwszego etapu. Samochód sprawia wrażenie radosnego w jeździe, to duża przyjemność jechać tym autem. To był odcinek, na którym można było niewiele zyskać, ale za to dużo stracić. Było dużo błota, dużo drzew, sporo miejsc zdradliwych. Nam się udało ominąć wszystkie pułapki. Trasa była trudna i śliska. Liczne szczyty, przed którymi zwalniałem. Jadąc ten odcinek z opisem można by było przejechać go o 5 minut szybciej. Przed jutrzejszym etapem wymieniliśmy przednie amortyzatory. Z przedniej części auta dochodził jakiś nieprzyjemny dźwięk i mam nadzieję, że po naprawie powinno się to uspokoić. Ten samochód chciałby na pewno zobaczyć Dakar i ja tez razem z nim - powiedział Krzysztof Hołowczyc na mecie pierwszego etapu w Portimao.

Zwycięzcą pierwszego OS-u wśród motocyklistów został Francuz Cyril Depres (58:10), przed Rubenem Farią (58:14) z Portugalii i Hiszpanem Markiem Comą (58:17).

- Wbrew pozorom pierwszy OS nie był tylko przygrywką do Dakaru. Do pokonania mieliśmy 83 kilometry. Odcinek był trudny, a w niektórych miejscach nawet bardzo trudny. Z dużych prędkości musieliśmy wyhamowywać motocykle i wpadać w błotniste koleiny. Sztuka polegała na wyborze właściwej koleiny. Na szczęście nie miałem żadnej wywrotki. Jechało mi się bardzo dobrze, chociaż nie wpadłem jeszcze w ten dakarowy rytm. Chciałbym już być w Afryce i pokonywać te charakterystyczne długie odcinki. Dzisiejsza próba nie wymagała żadnej nawigacji, ale gdy wjedziemy na pustynię to wszystko się zmieni - przekazał swoje wrażenia po pierwszym etapie Jacek Czachor.

Marek Dąbrowski nadal zmaga się ze skutkami odniesionej w listopadzie kontuzji.

Reklama

- Trzy razy w życiu miałem łzy w oczach: gdy urodził mi się syn, gdy zostałem wicemistrzem świata i dzisiaj po przejechaniu pierwszych trzydziestu kilometrów. Ręka bolała nieznośnie i miałem ochotę zawrócić. Im jechałem dalej tym było lepiej. Czas nie jest rewelacyjny, ale tym razem nie o to chodziło. Musiałem przejechać pierwszy OS, sprawdzić jak to wszystko wygląda. Jutro startuję do drugiego etapu. Mam nadzieję, że będzie lepiej - powiedział Marek Dąbrowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jean Marc | Dakar | odcinek | hołowczyc | Krzysztof Hołowczyc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy