Jak działa KERS?

Nowy sezon Formuły 1 to olbrzymie zmiany w przepisach. Przede wszystkim wprowadzono nowe regulacje dotyczące aerodynamiki, co zaowocowało zupełnie nowym wyglądem bolidów.

Jednak chyba najwięcej kontrowersji wzbudzał KERS. Słowo to, odmieniano już chyba przez wszystkie możliwe przypadki. Co to jest ten KERS i jak on działa?

KERS to skrót Kinetic Energy Recovery System, a więc układ odzyskiwania energii kinetycznej. Działa on na podobnej zasadzie, jak układy napędowe samochodów hybrydowych. Otóż w samochodzie montowany jest silnik elektryczny, który podczas hamowania bolidu pracuje jako generator. W efekcie część energii kinetycznej, która normalnie zmienia się w ciepło wydzielane przez hamulce, służy do wytworzenia prądu elektrycznego. Prąd ten biegnie do specjalnego akumulatora, w którym energia jest przechowywana aż do momentu jej wykorzystania.

Reklama

Kierowca ma do swojej dyspozycji specjalny przycisk. Jego uruchomienie włącza silnik elektryczny, którym tym razem wykorzystuje zgromadzoną wcześniej energię. Jego moc wynosi 60 kW, co stanowi ekwiwalent 80 KM. Ta moc przekazywana jest na koła. Jeśli kierowca zdecyduje się na wykorzystanie całej zgromadzonej energii, samochód otrzymuje zastrzyk mocy przez około 6,7 s. Po "opróżnieniu" akumulatora, kierowca musi przejechać pewien dystans (zależny od liczby wykonanych hamowań), w ciągu którego układ znów ładuje akumulator.

Oczywiście z dodatkowej energii można skorzystać przed całkowitym naładowaniem, oznacza to jednak krótszy czas przez który dostępna jest dodatkowa moc.

Choć w teorii wszystko brzmi prosto, to zespoły miały wiele problemów z opracowaniem tego systemu. Wszyscy pamiętamy wypadek, jaki przydarzył się ekipie BMW, gdy mechanik został porażony prądem po dotknięciu nadwozia bolidu.

Co więcej, nie wiadomo tak naprawdę, czy KERS jest efektywny. Pierwszy wyścig sezonu w Melbourne udowodnił, że system nie dawał żadnej przewagi. Być może inaczej będzie na torach o nieco innym układzie niż w Melbourne.

Przepis dopuszczający stosowanie KERS przy niezmienionej dopuszczalnej masie bolidu powoduje pewne kontrowersje. Układ waży około 40 kg, cały bolid z kierowcą nie może ważyć mniej niż 605 kg, a każde kg ponad limit to wyraźna strata czasowa. To oznacza, że preferowani są lżejsi kierowcy. Z tego względu BMW podjęło decyzję, że Robert Kubica nie będzie korzystał z układu.

W pierwszym wyścigu z KERS pojechał Nick Heidfeld, który nie liczył się w stawce. Dlatego nie jest przesądzone, czy Niemiec skorzysta z tego rozwiązania w kolejnym wyścigu.

W Grand Prix Australii z KERS-em jechał również m.in. Fernando Alonso, który po wyścigu przyznał, że system nie dawał mu żadnej przewagi.

W tym roku stosowanie KERS jest nie jest obowiązkowe, w przyszłym - ma być już obligatoryjne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: układ | kierowca | Nowy sezon | KERS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy